[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Kiedy ostatnio miał pan tyle włosów na głowie?[/b]
Michał Michalak, zawodnik Anwilu Włocławek: Tak czułem, że padnie to pytanie. Ostatni raz tyle włosów miałem... w szkole podstawowej. Postanowiłem zmienić wizerunek, moja żona mnie do tego trochę namówiła. Ale chyba... nie wyglądam tak źle? (śmiech)
Myślę, że na ulicy mógłbym pana nie poznać. A tak na serio: na boisku też będziemy oglądać innego Michała Michalaka?
Z biegiem czasu człowiek staje się coraz bardziej doświadczonym i mądrzejszym zawodnikiem. Nie ukrywam, że wiele dał mi pobyt w Hiszpanii. Gra w najlepszej lidze w Europie to spore wyzwanie. Co tydzień miałem okazję rywalizować ze świetnymi zawodnikami. Sama gra jest szybsza, co wymusza inne podejmowanie decyzji i szukanie różnych rozwiązań.
W sparingach przeciętnie notował pan 15 punktów na mecz. Wynik robi wrażenie i napawa optymizmem przed rozpoczynającym się w sobotę nowym sezonem. Można już powiedzieć, że w pełni zaadaptował się pan do systemu preferowanego przez trenera Milicicia?
Co prawda to tylko sparingi, ale z meczu na meczu nasza gra wygląda coraz lepiej. Starałem się jak najlepiej wykonywać polecenia trenera. Myślę, że z każdym meczem czuję się coraz pewniej w systemie Anwilu Włocławek. Czas pracuje na naszą korzyść.
Często zawodnicy mówią, że system Anwilu jest skomplikowany. Faktycznie tak jest?
Jest złożony, ale dość szybko odnalazłem swoje miejsce w tym systemie. Muszę powiedzieć, że trener daje jasne wytyczne, które staram się realizować na parkiecie. Dużo dał mi fakt, że w Hiszpanii moja rola wymagała agresywnej gry w obronie.
11 rozegranych sparingów sprawiło, że jest już pan głodny meczów o stawkę?
Tak. Na przestrzeni kilku tygodni rozegraliśmy sporą liczbę sparingów. Była duża intensywność. Ostatnio byliśmy w Niemczech, gdzie była okazja sprawdzić się na tle wymagających rywali. Choć to nie to samo, co mecze o stawkę. Te spotkania wywołują dodatkowe emocje, dlatego nie mogę się już doczekać sobotniego starcia z Polskim Cukrem Toruń o Superpuchar Polski.
Zobacz także: Paweł Leończyk: Zachowałem się fair wobec Anwilu
Jak wypadł Anwil na tle niemieckich drużyn?
Pokazaliśmy się z dobrej strony. W pierwszym spotkaniu zaskoczyliśmy rywali z Ulm. Wydaje mi się, że nie byli przygotowani na tak dobrą grę naszego zespołu. Było widać, że w rewanżu chcieli się odgryźć. Uważam, że to był bardzo wartościowy dwumecz. Z Bambergiem przez dłuższą część spotkania graliśmy w miarę solidnie, rywale dopiero w czwartej kwarcie nam odjechali. Myślę, że było to dobre przetarcie przed starciem sezonu i zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie.
Po podpisaniu kontraktu mówił pan, że u trenera Milicicia zawodnicy stają się lepsi. Po kilku tygodniach współpracy potwierdzi pan te słowa?
Jak najbardziej. Trener Milicić jest wymagający, zwraca uwagę na szczegóły. Zna mocne strony swoich zawodników i chce je w pełni wykorzystać. W Anwilu jest spora wymienność pozycji, zawodnicy obwodowi są wszechstronni, co sprawia, że jako drużyna jesteśmy jeszcze groźniejsi.
Jakiego Anwilu możemy się spodziewać w nowym sezonie?
Myślę, że trener Milicić słynie z szybkiej gry w ataku i dobrej defensywy. Na pewno dalej będziemy chcieli iść tą drogą. Mamy w składzie sporo zawodników, którzy potrafią wziąć ciężar zdobywania punktów na swoje barki. To na pewno będzie jeden z naszych atutów.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Włosi kombinują przed Polską? "Słyszeliśmy, że były już próby przekładania meczu"