Paweł Leończyk: Zachowałem się fair wobec Anwilu

Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: Paweł Leończyk
Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: Paweł Leończyk

- Czytałem wywiad z trenerem Miliciciem i prawdę mówiąc nie zrozumiałem, co miał na myśli. Wydaje mi się, iż Anwil był pewien, że zostanę i nie zmienię pracodawcy. Z Trefla otrzymałem konkretną propozycję - mówi Paweł Leończyk.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Był pan już kiedyś kapitanem zespołu?[/b]

Paweł Leończyk, zawodnik Trefla Sopot: Nie, to będzie dla mnie debiut w tej roli. Wcześniej pełniłem jedynie rolę wicekapitana, i to nawet było za czasów gry w Treflu Sopot. Kilka razy zastąpiłem Marcina Stefańskiego, który był poza grą.

To drużyna pana wybrała czy to decyzja trenera Klozińskiego?

Trener zakomunikował, że widzi mnie w takiej roli. Ucieszyłem się. Mam świadomość tego, że jestem graczem z największym doświadczeniem w zespole, ale wciąż czuję, że mam sporo do zrobienia w koszykówce i jeszcze wiele sportowych wyzwań przed sobą.

Opaska kapitańska to tylko symbol czy coś więcej?

To coś znacznie więcej. Kapitan to taki łącznik między trenerem a drużyną. Często tak jest, że zawodnicy mają sugestie, prośby i teraz będę musiał ich wysłuchać i to wykonać w miarę możliwości. To wyzwanie, z którym chcę się zmierzyć.

Przed meczem sparingowym z Legią Warszawa dość długo staliście na środku parkietu i dyskutowaliście. To pan zebrał drużynę? Jeśli tak, to jakie było przesłanie tego spotkania?

Zależało mi na tym, żeby drużyna porozmawiała w swoim gronie. Chciałem zmotywować kolegów i wytłumaczyć kilka spraw, żeby nie doszło do takiej sytuacji, jak w meczu z TBV Startem, który w słabym stylu przegraliśmy dużą różnicą punktów. Powiedziałem kilka słów, do tego dołączyli się inni. Wyjaśniliśmy sobie parę kwestii i wydaje mi się, że od tego momentu nasza gra wygląda lepiej.

Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (1)

Jak się pan czuje w roli zawodnika, który ma przemawiać do innych?

To nie jest tak, że ja wychodzę na mównicę i zaczynam przemawiać. To są krótkie przemówienia, które mają zmotywować kolegów i przypomnieć nasze założenia, które mamy realizować na boisku. Ja nie chcę być sztuczny w tych relacjach. Na pewno nie chciałbym nazywać siebie mentorem. Jako kapitan będę starał się pomagać naszej młodzieży na treningach i podczas meczu, by jak najlepiej wykorzystywali swoje duże umiejętności.

Włocławek podczas turnieju Kasztelan Basketball Cup miło powitał Pawła Leończyka?

Jak najbardziej. Byłem pozytywnie zaskoczony taką reakcją kibiców. Nie spodziewałem się, że będzie aż taki aplauz na trybunach. Dziękuję wszystkim, którzy zgotowali mi tak ciepłe powitanie.

Kibice żałują, że nie ma już pana w zespole.

Takie opinie cieszą, bo oznaczają, że kibice doceniali moją grę i postawę na boisku. Życie tak się jednak potoczyło, że zmieniłem otoczenie. To była moja decyzja, z której jestem zadowolony.

Czyta pan wywiady?

Tak. Jestem na bieżąco z informacjami.

Trener Milicić w rozmowie z WP SportoweFakty powiedział ostatnio: "rozpoczęliśmy z nim negocjacje już w lutym, później odbyły się kolejne rozmowy. Cały zbieg różnych okoliczności sprawił, że sytuacja nie była do końca fair, ale każdy zawodnik obiera swoją drogą, którą chce podążać". Jak pan odebrał te słowa?

Czytałem ten wywiad i prawdę mówiąc nie zrozumiałem, co miał na myśli trener Milicić. Nie wiem, w jakim stopniu miałbym zachować się nie-fair w stosunku do klubu. W trakcie sezonu otrzymałem ofertę przedłużenia kontraktu. Wtedy wszyscy razem uznaliśmy, że do rozmów usiądziemy po zakończeniu rozgrywek. Tak też się stało. Oferta była podtrzymana, ale pojawiła się konkretna propozycja z Trefla Sopot. Wydaje mi się, że Anwil był pewien, że zostanę i nie zmienię pracodawcy. Zadzwoniłem do trenera i prezesa Lewandowskiego i poinformowałem ich o swojej decyzji. Uważam, że wobec Anwilu zachowałem się jak najbardziej fair.

Przez dwa lata grał pan z Anwilem o mistrzostwo, teraz z Treflem przyjdzie panu najprawdopodobniej walczyć "tylko" o play-off. Trudno będzie w głowie przedefiniować cele?

To się okaże. Jak na razie dość dobrze się w tym odnajduję. Przybyły mi nowe obowiązki, które mnie motywują do działania. Będę kapitanem zespołu, który razem tworzy tak zgraną i silną grupę. W naszej drużynie jest wiele talentu i wielu zawodników, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z dorosłą, seniorską koszykówką. Wiem, że eksperci typują nas do miejsc 6-10, ale ja osobiście wierzę, że stać nas na coś większego. W sparingach pokazaliśmy, że drzemie w nas spory potencjał. Jeśli będziemy skupieni i dobrze przygotowani, to możemy być takim "czarnym koniem" rozgrywek.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern dał się zaskoczyć w końcówce. Błąd na wagę punktów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Komentarze (5)
avatar
Marecki CS
26.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Z tym "czarnym koniem" to chyba Leończyk lekko odleciał.
Sparingi a mecze o punkty, to dwa różne światy. 
avatar
prawus
26.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mimo szacunku dla ,, Leona ,, myślę , że w swych wypowiedziach nie był do końca szczery .. Nie masażysta , fizioterapeuta , czy trener , a sam zawodnik najlepiej wie jaka z wiekiem jest jego m Czytaj całość