Pozyskanie Josha Bostica było największym ruchem transferowym Asseco Arki. Amerykanin jest znaną postacią na europejskim rynku, grał w wielu dobrych zespołach.
W swoim CV ma takie ekipy jak: Spartak Sankt Petersburg, Spirou Charleroi, VEF Ryga, a ostatnio KK Zadar i Banco di Sardegna Sassari. We włoskiej ekipie wystąpił w 13 meczach, w których przeciętnie notował 13.8 punktu (drugi strzelec zespołu), 2.3 zbiórki i 2.5 asysty.
Trener Przemysław Frasunkiewicz nie ukrywał tego, że z jego transferem wiąże ogromne nadzieje. Mówił o nim wprost: "to ma być lider drużyny". W meczach przedsezonowych wiodło mu się jednak różnie - przeplatał dobre występy z kiepskimi. Tak było na przykład z Barceloną, gdzie musiał opuścić boisko z powodu pięciu przewinień.
Z Lokomotivem miało być lepiej. Ale nie było. Bostic miał ogromne problemy ze skutecznością. Amerykanin trafił zaledwie 1... z 13 rzutów z gry. Przestrzelił wszystkie osiem prób z dystansu. Próbował się przełamać, ale piłka po jego rzutach nie chciała wpaść do kosza. 31-letni gracz nie załamuje się jednak z powodu słabego występu. Zapewnia, że jego czas nadejdzie.
- Czuję się liderem tej drużyny. Wiem, że stać mnie na więcej, zwłaszcza w kluczowych momentach. To nie był mój dzień pod względem rzutowym. Nie mogłem nic trafić. Tak czasami jest, że jak za bardzo chcesz, to ci nie wychodzi. Jednak nie załamuję się z tego powodu. Jestem weteranem, mam spore doświadczenie. Z tego meczu należy wyciągnąć wnioski, wrócić do hali i z optymizmem patrzeć na kolejne spotkania. Sezon jest długi i wiem, że mój czas nadejdzie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
Mimo jego słabej dyspozycji, Asseco Arka do samego końca biła się o zwycięstwo z renomowanym Lokomotivem Kubań Krasnodar. Krótki przestój w trzeciej kwarcie zadecydował o tym, że to rosyjski zespół z Mateuszem Ponitką mógł cieszyć się ze zwycięstwa.
- Mam mieszane uczucia. Z jednej strony uważam, że zagraliśmy dobre zawody, ale czuję też niedosyt, bo byliśmy w stanie ograć Lokomotiw. Przy odrobinie szczęścia to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Wysłaliśmy jasny sygnał do wszystkich, że jesteśmy groźnym i niebezpiecznym zespołem, którego nie wolno lekceważyć - uważa Bostic.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Wojciech Drzyzga i jego szczęśliwa koszula. "Obiecałem ją na aukcję, ale zostaje ze mną"