Cudowna kwarta Legii! Warszawianie od zwycięstwa zaczynają nowy sezon EBL

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Morayo Soluade (z piłką)
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Morayo Soluade (z piłką)

Trzecia kwarta, przegrana aż 5:30, zaważyła o tym, że TBV Start pogrzebał swoje szanse na wygraną w 1. kolejce Energa Basket Ligi. Mecz w Lublinie padł łupem Legii, która w 4-tej kwarcie utrzymała prowadzenie i wraca do stolicy z dwoma punktami.

To wymarzony początek dla najsłabszej ekipy poprzednich rozgrywek. Mocno przebudowana Legia nie była jednak faworytem pierwszego meczu, gdyż nieco wyżej są stawiane notowania TBV Startu, który na papierze zbudował niezły skład. Jeśli jednak jedną z kwart przegrywa się aż 25-oma punktami, o końcowym triumfie naprawdę trudno marzyć. I tak też było w meczu w Lublinie.

Podopieczni Tane Spaseva, którzy do szatni udawali się przy prowadzeniu gospodarzy 43:32, po zmianie stron grali jak w transie. Wygrali trzecią odsłonę aż 30:5 i przed ostatnią częścią gry ich założeniem było utrzymanie wypracowanej przewagi. Czwarta kwarta, która zakończyła się remisem - po 19, była więc spełnieniem tych założeń, dzięki czemu notorycznie przegrywająca przed rokiem Legia, od zwycięstwa rozpoczęła kolejny sezon na najwyższym szczeblu.

Przyjezdnych do końcowego triumfu poprowadził przede wszystkim rozgrywający Morayo Soluade, który przez cały mecz bardzo mocno pracował na to, aby wraz z kolegami opuszczać halę Globus w roli wygranego. Wprawdzie nie był on pierwszym strzelcem swojej drużyny, ale linijka statystyczna w postaci 13 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek i 2 bloków może robić wrażenie.

Odpowiedzią na niego był lider gospodarzy, James Washington (18 pkt. 8 as. 5 zb. 3 prz.), ale pomimo nawet jeszcze bardziej imponujących zdobyczy, dwa punkty nie zostały w Lublinie. Gracze Davida Dedka bardzo słabo zaprezentowali się przede wszystkim w kwestii skuteczności. W rzutach za trzy było jeszcze nieźle, ale bliżej kosza wypadli naprawdę źle, bo jeśli na swojej hali trafia się zaledwie 9 na 37 rzutów za dwa, o wygranej nie może być mowy.

A do tego wszystkiego jeszcze feralna kwarta numer 3, w której gospodarzom nie wychodziło praktycznie nic. Strata goniła stratę, a kosz legionistów był dla nich niemalże jak zaczarowany. Ostatecznie więc, w pełni zasłużenie, swój pierwszy triumf w nowych rozgrywkach zanotowała ekipa z Warszawy, która poza zbiórkami, lepsza była praktycznie w każdym aspekcie koszykarskiego rzemiosła.

TBV Start Lublin - Legia Warszawa 67:81 (18:16, 25:16, 5:30, 19:19)

TBV Start: James Washington 18, Marcin Dutkiewicz 13, Kacper Borowski 12, Earvin Morris 11, Wojciech Czerlonko 5, Michael Gospodarek 2, Uros Mirković 2, Roman Szymański 2 (11 zb.), Devonte Upson 2, Mateusz Dziemba 0, Bartłomiej Pelczar 0.

Legia: Omar Prewitt 22, Jakub Karolak 13, Mo Soluade 13, Michał Kołodziej 10, Rusłan Patiejew 10, Sebastian Kowalczyk 7, Adam Linowski 2, Patryk Nowerski 2, Keanu Pinder 2, Mariusz Konopatzki 0, Roman Rubinsztejn 0.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zagadkowe zdjęcie czeskiej modelki

Komentarze (4)
avatar
HalaLudowa
7.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Podsumujmy: panowie Szymański, Czerlonko oraz (niestety) Dziemba zapraszamy do 1LM. Nowi Amerykanie w Starcie żałość. Kompletne dno. Pan Mirkovic - emerytura 
avatar
Sektor6
7.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratulacje dla Legii za wygraną - trafiliście z inostrańcami bez dwóch zdań. Start w przerwie dokonał twardego resetu... tak twardego, że nawet prezydent przestał trafiać osobiste