Nie ulega wątpliwości, że faworytem sobotniego meczu Energa Basket Ligi będzie Arka Gdynia. Występujący w Pucharze Europy podopieczni Przemysława Frasunkiewicza świetnie weszli w sezon, pokonując w hicie pierwszej kolejki Anwil Włocławek po kapitalnej pogoni w drugiej połowie. Na międzynarodowej arenie nie radzą sobie póki co tak dobrze. W hali MOSiR-u w Radomiu wystąpią osłabieni - zabraknie kontuzjowanego Filipa Dylewicza - ale i Rosa zagra w niepełnym składzie - bez jednego z kluczowych koszykarzy, Obiego Trottera.
- Czekamy na powrót Obiego z utęsknieniem, ale i bez niego podejmiemy walkę - zapowiada Robert Witka. Wydaje się, że przed jego podopiecznymi jeszcze trudniejsze zadanie niż przed tygodniem, kiedy przegrali 70:89 z wicemistrzem Polski z Ostrowa Wielkopolskiego. Arka uważana jest bowiem za jednego z faworytów rozgrywek.
- Moim zdaniem, przyjdzie nam się zmierzyć z najsilniejszym aktualnie zespołem w Polsce. Drużyna została zbudowana bardzo mądrze, na każdej pozycji ma po dwóch klasowych graczy. Dodatkowo Arka złożona jest z zawodników ze świetnymi parametrami fizycznymi, co sprawia, że i walka z nimi nabiera dodatkowej skali trudności - podkreśla trener Rosy.
- Klasa rywala to jedno, a fakt, że gramy bez naszego lidera i podstawowego rozgrywającego, to drugie. Paradoksalnie, w takich sytuacjach często gra się łatwiej i tej myśli się trzymajmy. Sprawić niespodziankę będzie oczywiście piekielnie trudno, a postawić się, powalczyć, czegoś nowego się nauczyć można, a nawet trzeba - dodaje Witka.
Rosa Radom - Arka Gdynia / sobota, 13.10.2018 r., godz. 17
ZOBACZ WIDEO Nieudana wyprawa Unicaji do Madrytu