Przemysław Frasunkiewicz niezadowolony po wysokiej wygranej z Rosą. "Pieniądze grają"

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz

Pomimo wysokiego i niezagrożonego właściwie na moment wyjazdowego zwycięstwa Arki Gdynia z Rosą Radom (94:77), mocno niezadowolony z postawy podopiecznych był Przemysław Frasunkiewicz. - W Polsce często zapomina się o tym, że pieniądze grają - mówił.

W sobotnim meczu drugiej kolejki Energa Basket Ligi Arka Gdynia pokonała na wyjeździe Rosę Radom 94:77. O wyniku spotkania w Hali MOSiR-u przesądziła właściwie już pierwsza kwarta, wygrana przez faworyzowanych gości 31:11. Później kontrolowali oni przebieg wydarzeń. Pomimo wysokiego i niezagrożonego zwycięstwa, mocno nieusatysfakcjonowany z postawy podopiecznych był Przemysław Frasunkiewicz.

- Nie jestem zbytnio zadowolony z tego, co zaprezentowaliśmy. Nie chodzi o wynik, bo wygrana zawsze cieszy, ale po rozpoczęciu meczu, gdy graliśmy zespołowo i bardzo dobrze, nagle, przy większej przewadze, psychika gdzieś nam "odjechała" i zaczęliśmy robić głupie rzeczy, kontynuowaliśmy to przez resztę spotkania - wyjaśnił trener przyjezdnych. - Rosa, po tym pierwszym "zderzeniu", uwierzyła w siebie i zaczęła grać bardzo dynamicznie i z charakterem, a tego nam zabrakło. Być może jesteśmy myślami już przy tym meczu z Cdevitą, być może jeszcze w Turcji, ale tak nie może być - kontynuował Frasunkiewicz.

Przez wielu ekspertów Arka postrzegana jest jako jeden z głównych kandydatów do mistrzostwa kraju. - W Polsce trochę zapomina się o tym, że pieniądze grają. Ktoś kiedyś powiedział, dla mnie osobiście, jakąś głupotę, że pieniądze nie grają. To jest nieprawda, bo najlepsi zawodnicy na świecie zarabiają najwięcej pieniędzy - podkreślił szkoleniowiec. - Przytoczę najbliższy nam przykład, że jeżeli gramy w Eurocupie, to jesteśmy tam "kopciuszkiem". W tym sezonie Rosa ma minimalny budżet, takie czasy przyszły, każdy klub przez takie problemy przechodzi, to normalne. My, jako faworyt, musimy po prostu grać lepiej - zaznaczył Frasunkiewicz.

- Wiadomo, że najważniejsze jest zwycięstwo, ale my chcemy iść do góry, rozwijać się, ja na tym się skupiam. Jeśli potrafimy utrzymać koncentrację w meczu pucharowym, w którym co prawda sił starczyło nam na 34-35 minut, a w Radomiu koncentracji starcza nam na 10 minut, to coś jest nie tak i bardzo mi się to nie podoba. Nie będzie tak w tej drużynie, że ktoś uważa, że ma za mało punktów, za mało rzutów oddał i będzie coś forsował. Różnica w budżetach i zbudowanych składach jest na tyle duża, że już przed meczem mieliśmy większe szanse. Nasze zachowanie w drugiej i w trzeciej kwarcie było jednak karygodne - zakończył trener Arki.

W drużynie z Gdyni punktowali niemal wszyscy zawodnicy, poza Grzegorzem Kamińskim. Dziewięć "oczek" zdobył rodowity radomianin, Jakub Garbacz. - Trener uczulał nas przed meczem, żeby cały czas utrzymywać koncentrację. Na początku fajnie to wyglądało, później Rosa postawiła nam trudniejsze warunki, straciliśmy koncentrację, ale najważniejsze jest to, że wywieźliśmy wygraną - dodał 24-latek.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Komentarze (1)
Jaycee Karol
14.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie widziałem meczu, ale czyżby z tym forsowaniem i graniem "pod siebie" trener Frasunkiewicz miał na myśli najlepszego podającego i obrońcę na świecie Florence'a? Czy to możliwe? :-D