Koszykarze Trefla wytrzymali presję. "W końcówce było trochę nerwów"

Newspix / Tadeusz Skwiot / Paweł Leończyk (z piłką)
Newspix / Tadeusz Skwiot / Paweł Leończyk (z piłką)

Koszykarze Trefla Sopot wygrali ze Spójnią Stargard 82:76. Przez większość tego meczu mieli wyraźną przewagę, ale w końcówce musieli odeprzeć atak rozpędzających się gospodarzy. To był szczególny pojedynek dla Pawła Leończyka.

Kapitan Trefla Sopot to wychowanek Spójni. W Stargardzie meczu o punkty nie grał jednak przez ponad dekadę. W tym czasie zawsze występował na najwyższym poziomie, a klub z jego rodzinnego miasta grał głównie w I lidze. Kibice gorąco przywitali Pawła Leończyka. Podkoszowy był jednym z najlepszych zawodników spotkania. Zdobył 16 punktów i miał siedem zbiórek. Trafił 7/10 prób z gry. - Dawno tutaj nie grałem. Tym bardziej w ligowym meczu. Patrzę po twarzach i trochę ludzi rozpoznaję. Fajnie, że pamiętają. Dziękuję im za to bardzo - przyznaje Paweł Leończyk.

- Wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie. Spójnia była bardzo podrażniona porażką w pierwszej kolejce. Zaprezentowali się przed własną publicznością słabo i wiedzieliśmy, że do końca będą walczyć. Z naszej strony trochę błędów. Mieliśmy już 16 punktów przewagi. Powinniśmy ten mecz złamać i utrzymać to do końca, a my daliśmy Spójni uwierzyć, że jeszcze mogą wygrać. W końcówce było trochę nerwów. Mam nadzieję, że zapoczątkowaliśmy jakąś serię zwycięstw - dodaje kapitan Trefla.

Goście na moment stracili kontrolę. Beniaminek po kapitalnym zrywie w czwartej kwarcie doszedł ich na cztery punkty. W ostatnich dwóch minutach Spójnia jednak nie potrafiła nic zrobić. Sopocianie znaleźli sposób, jak utrzymać niewielką zaliczkę. - Dobrze graliśmy w obronie. Podejmowaliśmy dobre decyzje. Graliśmy długie akcje i wykorzystywaliśmy to, że mamy kilka fauli. Udało się dowieźć wygraną do końca - tłumaczy nasz rozmówca.

Udany debiut w Energa Basket Lidze miał Ian Baker. Rozgrywający zdobył 17 punktów i rozdał siedem asyst. Między innymi jego trafienie z końcówki pozbawiło gospodarzy nadziei na zwycięstwo. Amerykanin był pod wrażeniem atmosfery, w jakiej rywalizował jego zespół. Szczególnie w czwartej kwarcie miejscowi kibice stworzyli prawdziwy kocioł. - Tu było bardzo głośno. Przez większość spotkania graliśmy swój basket. W ostatnich trzech minutach gra była brzydka, ale udało nam się zwyciężyć. Jesteśmy zadowoleni - zaznacza Ian Baker.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: MMTS postraszył PGE VIVE w pierwszej połowie. Nie zabrakło efektownych akcji [WIDEO]

Trener Marcin Kloziński nie ma wątpliwości, że rywale sprawią w tym sezonie niespodzianki. Dlatego bardzo cieszy się ze zwycięstwa na gorącym terenie. - Na pewno publiczność była szóstym zawodnikiem Spójni. Obawialiśmy się tego spotkania. Widzieliśmy ten zespół w poprzednim tygodniu, ale to był zamazany obraz. Oglądaliśmy też ich w sparingach. Wiemy, jak potrafią grać. Cieszę się, że moi zawodnicy wyszli skoncentrowani. W kilku momentach traciliśmy głowę. Popełnialiśmy straty i Spójnia wracała. Na szczęście nie udało się jej do końca wrócić. Generalnie jestem zadowolony z gry zespołu - ocenia szkoleniowiec Trefla.

Ekipa z Trójmiasta była w Stargardzie poważnie osłabiona. Do gry wrócił wspomniany Baker. Brakowało jednak dwóch podstawowych koszykarzy. - Mamy teraz trochę urazów. Nie było Michała Kolendy i Milana Milovanovicia. Jest sporo chłopaków, jak na polskie warunki, młodych. Patrzymy na siebie, bo taki mamy zespół. Jak będziemy oglądać się na innych to nie zrobimy postępu - dodaje Marcin Kloziński pytany, czy Spójnia była trudna do rozpracowania. - Tym u mnie w drużynie zajmuje się Krzysiek Roszyk i robi to bardzo dobrze - tłumaczy trener Trefla.

Komentarze (0)