O zainteresowaniu Jimmym Butlerem ze strony Houston Rockets mówiło się już od dawna. Kiedy tylko niski skrzydłowy publicznie ogłosił, że nie chce już dłużej grać w Minnesocie Timberwolves, od razu ustawiła się po niego kolejka chętnych, m.in właśnie Rakiety. Wszystkie kluby jednak zostały szybko i skutecznie zniechęcone z powodu zaporowej "ceny" za byłego gracza Chicago Bulls.
Szefowie Leśnych Wilków żądali po prostu za Butlera zdecydowanie za dużo, a na to większość ekip pozwolić sobie nie mogła. Najbliżej pozyskania go byli Miami Heat, ale i oni nie chcieli tego czynić za wszelką cenę, poświęcając swoich najlepszych graczy. Timberwolves sami także sondowali możliwość wytransferowania swojej gwiazdy, ale zostali odesłani z kwitkiem przez chociażby Bucks i 76ers, którzy ani myśleli oddawać za Butlera odpowiednio Khrisa Middletona i Bena Simmonsa.
Sprawa zmiany ekipy przez niezadowolonego 29-latka mocno się zatem przedłuża, ale wygląda na to, że w końcu może znaleźć się rozwiązanie. Wspomniani Rockets są ponoć skłonni poświęcić bardzo wiele, aby go pozyskać. Ich oferta, złożona klubowi z Minnesoty, zawiera cztery pierwszorundowe wybory w przyszłych draftach, które odbywać się będą w nieparzystych latach (2019, 2021, 2023 i 2025). To sporo, ale w Teksasie już teraz zamierzają włączyć się do walki o mistrzowskie pierścienie, wobec czego są w stanie poświęcić naprawdę dużo, aby osiągnąć założony cel.
Butler nowy sezon rozpoczął od mocnego uderzenia i znajduje się w dobrej formie. Zagrał dotąd w czterech meczach, w których przeciętnie zdobywa po blisko 25 punktów. W dodatku rzuca na dobrej skuteczności z gry, w tym notując aż 43 procent w próbach dystansowych. Ponadto do swojego dorobku dokłada po 5,3 zbiórki, 3,5 asysty i aż 3,8 przechwytu, co obecnie daje mu prowadzenie w tej statystyce w lidze.
Jego ewentualne przejście do Houston, byłoby więc sporym wzmocnieniem i dodaniem kolejnego gwiazdorskiego elementu do układanki trenera Mike'a D'Antoniego. Wyraźnie bowiem widać, że Rockets chyba przestali już liczyć na to, że w zdobyciu mistrzostwa pomoże im Carmelo Anthony. Były skrzydłowy Thunder jako rezerwowy daje swojej ekipie średnio 11,8 punktu w 30,5 minuty gry! Jak na razie, są to jego najgorsze cyferki w dotychczasowej karierze.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Dzieński i Anna Brożek. Ile zarabiają najlepsi wspinacze na świecie?