Przed rozpoczęciem sezonu budowę "nowej" Polpharmy Starogard Gdański powierzono w ręce Artura Gronka. Skład budowany był długo. Niektórzy zawodnicy już byli "Farmaceutami", a potem nagle okazywało się, że na Kociewiu nie zagrają. Koniec końców jest taki, że Gronek miał od początku pomysł na "swoją" Polpharmę i wejście w nowy sezon ekipa z Kociewia ma imponujący.
Drużyna bez wielkich gwiazd z filigranowym rozgrywającym Justinem Bibbinsem czy leworęcznym snajperem Tre Bussey'em funkcjonuje bardzo dobrze. W czterech pierwszych meczach Polpharma przegrała tylko raz - ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra. Oprócz tego zanotowała m.in. dwa wyjazdowe triumfy: w Dąbrowie Górniczej z MKS-em oraz w Gliwicach z GTK.
Nie ma wielkich nazwisk, ale jest drużyna, która na parkiecie pokazuje niesamowitą wolę walki i energię. Bardzo częste wstawki obrony na całym boisku i szybka gra z kontry - to wizytówka starogardzian. To właśnie zapewniło im wygraną w niedzielę z GTK.
Kociewskie Diabły od początku nękały rywala agresywną defensywą, dzięki czemu wypracowały sobie nawet 18 punktów przewagi. Co prawda końcówka była na styku, ale w niej to właśnie podopieczni Gronka zachowali więcej zimnej krwi. - Mieliśmy słaby moment, wszyscy to wiedzieli. Niepotrzebnie zmieniliśmy tempo gry i wtedy przestaliśmy funkcjonować w tym, w czym czujemy się dobrze - tłumaczy szkoleniowiec Polpharmy.
ZOBACZ WIDEO Nieudana wyprawa Unicaji do Madrytu
Jego podopieczni nie tylko stracili przewagę, ale i musieli odrabiać straty - GTK w czwartej kwarcie prowadziło już 66:62. - Wynik poszedł w dół, ale byliśmy na to przygotowani. Rywale zagrali tak samo w ostatnim swoim meczu z AZS-em Koszalin - kontynuuje Gronek. - Cieszę się, że utrzymaliśmy koncentrację w ostatnich czterech minutach. Nie spuściliśmy głowy w dół i dowieźliśmy triumf do końca.
Polpharma na starcie sezonu jest bez dwóch zdań jedną z rewelacji. Co więcej przed sobą ma "domowe" mecze z AZS-em Koszalin i TBV Startem Lublin - czyli zespołami, które na pewno są w zasięgu "Farmaceutów".