W ostatnich dniach fani NBA żyli kilkoma ważnymi wydarzeniami. Przejście Jimmy'ego Butlera do Philadelphia 76ers, kłótnia Draymonda Greena z Kevinem Durantem i sytuacja związana z odejściem Carmelo Anthony'ego z Houston Rockets. Wygląda na to, że doświadczony skrzydłowy jeszcze przez jakiś czas pozostanie na ustach kibiców najlepszej ligi świata.
Nadal w powietrzu unosi się kurz związany z pożegnaniem się z Melo przez Rakiety, a już znalazł się ktoś zainteresowany usługami 34-latka. Tym kimś jest Yum Ramos, czyli prezydent portorykańskiej federacji. Choć pierwotnie wydaje się to być dość egzotyczny kierunek, jeśli wnikliwie mu się przyjrzy, byłoby to jednak naturalne posunięcie, gdyż ojciec Anthony'ego właśnie stamtąd pochodził.
- Nasi kibice by go pokochali - stwierdził JJ Barea, czyli lider reprezentacji Portoryko. - Próbowaliśmy go namówić na grę w naszej kadrze już w przeszłości, ale oczywiście nikt nie obwiniał go za wybranie USA. Gdyby jednak kiedykolwiek zechciał występować u nas, byłoby to wspaniałe - dodał rzucający Dallas Mavericks.
Anthony wprawdzie nigdy nie wspominał o chęci gry dla Portoryko, tym niemniej jeśli zdecydowałby się na taki krok, ma na to zielone światło. - Jestem jego wielkim fanem jako koszykarza, ale co ważniejsze, również jako jednego z naszych narodowych bohaterów - zaznaczył Ramos. - Myślę, że wraz z JJ'em Bareą, mógłby mieć ogromny wpływ na zespół i podnieść ducha w naszym kraju - dodał.
Sam Melo potrzebowałby oczywiście akceptacji amerykańskiej federacji na występy w nowych barwach narodowych, ale wydaje się, że nie byłoby z tym większego problemu. Tym bardziej, że swoje dla kadry USA w przeszłości już zrobił, mając spory wpływ w zdobyciu trzech złotych medali olimpijskich (2008, 2012 i 2016) oraz jednego brązowego w 2004.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty