NBA: LeBron James wrócił do Cleveland w świetnym stylu. 43 punkty Jamesa Hardena

Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James

LeBron James wrócił do Cleveland jako zawodnik Los Angeles Lakers i poprowadził swój zespół do triumfu nad tamtejszymi Cavaliers (109:106). Minionej nocy na parkietach NBA nie zabrakło indywidualnych popisów.

Aż 13 spotkań zostało rozegranych w NBA w nocy z środy na czwartek. Bezsprzecznie najważniejszym wydarzeniem był powrót LeBrona Jamesa do Cleveland, po raz pierwszy w barwach Los Angeles Lakers. Można było zastanawiać się, jak kibice w hali przyjmą zawodnika po drugim odejściu, które im zafundował.

Jak się jednak okazało, fani zgotowali Jamesowi ciepłe przyjęcie. Nie brakowało owacji na stojąco i ciepłych słów z obu stron. Atmosfera była daleka od tej z grudnia 2010 roku, kiedy LeBron po raz pierwszy wracał do Cleveland jako zawodnik Heat. Wówczas ze względu na napiętą atmosferę potrzebna była dodatkowa ochrona dla zawodnika.

Na parkiecie James nie miał już żadnych skrupułów. W sumie grał w tym spotkaniu przez 36 minut i zdobył 32 punkty (11/20 z gry), miał aż 14 zbiórek i 7 asyst. Bardzo dobrze spisała się cała pierwsza piątka Lakers, bo każdy z graczy zakończył potyczkę z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: brutalny nokaut w USA. Rywal padł jak kłoda

Jeśli chodzi o sam przebieg rywalizacji, losy spotkania rozstrzygały się wręcz do ostatnich sekund. Na 17 sekund przed końcową syreną, Kyle Korver miał szansę na doprowadzenie do remisu, ale spudłował rzut z dystansu i zaprzepaścił okazję. W ostatnich 15 sekundach cztery rzuty osobiste wykorzystał Kentavious Caldwell-Pope i przypieczętował 10 w sezonie 2018/19 triumf Jeziorowców.

- Przez 11 lat mojej gry w Cleveland, próbowałem po prostu dawać z siebie wszystko po obu stronach parkietu, a także poza nim. Reprezentowałem to miasto i tą społeczność z należytym szacunkiem. Wrócić tutaj i otrzymać takie powitanie jak dzisiaj, to wielka rzecz nie tylko dla mnie, ale też dla mojej rodziny i przyjaciół - skomentował LBJ.

Tymczasem koszykarze Cavs opuszczali parkiet w nietęgich nastrojach, bo była to dla nich już 14 porażka w rozgrywkach, wobec czego zespół legitymuje się najgorszym bilansem w stawce (2-14). 21 "oczek" w meczu z Lakers zdobył Cedi Osman, natomiast punkcik mniej wniósł z ławki Jordan Clarkson.

Bardzo dużo działo się też w pozostałych 12 meczach rozegranych tej nocy. Wielkim pogromem zakończył się mecz Milwaukee Bucks z Portland Trail Blazers. Ekipa z Konferencji Wschodniej triumfowała aż 143:100. To głównie zasługa Giannis Antetokounmpo, który był bliski osiągnięcia triple-double. Grek zanotował obok swojego nazwiska 33 punkty, 16 zbiórek i 9 asyst.

Triple-double zanotował za to Kyle Lowry. Rozgrywający poprowadził Toronto Raptors do pewnego zwycięstwa wyjazdowego nad Atlantą Hawks. 32 minuty wystarczyły mu do zdobycia 21 punktów, 17 asyst oraz 12 zbiórek. Barierę 25000 punktów w NBA przekroczył w tym spotkaniu Vince Carter.

Mówiąc o popisach minionej nocy nie można pominąć doskonałego występu Jamesa Hardena. Lider Houston Rockets w 36 minut zapisał 43 punkty (10/20 z gry, 4/9 za trzy oraz 19/19 z linii rzutów wolnych), a jego drużyna pokonała minimalnie Detroit Pistons - 126:124.

W kryzysie pozostają mistrzowie NBA. Golden State Warriors tym razem przed własną publicznością musieli uznać wyższość Oklahomy City Thunder (95:123). Warriors wciąż grają bez kontuzjowanego Stephena Curry'ego, a jego brak ewidentnie odbija się na dyspozycji zespołu. Thunder tak okazałe zwycięstwo zawdzięczają m.in. Dennisowi Schroderowi - Niemiec wchodząc z ławki zdobył 32 punkty. 25 "oczek" zapisał Paul George, a tylko 11 słabo dysponowany tej nocy Russell Westbrook.

Wyniki NBA:

Charlotte Hornets - Indiana Pacers 127:109 (35:30, 33:30, 37:24, 22:25)

Philadelphia 76ers - New Orleans Pelicans 121:120 (38:23, 29:34, 29:30, 25:33)

Atlanta Hawks - Toronto Raptors 108:124 (24:29, 20:26, 29:31, 35:38)

Boston Celtics - New York Knicks 109:117 (18:26, 31:39, 20:19, 40:33)

Chicago Bulls - Phoenix Suns 124:116 (25:28, 39:41, 30:24, 30:23)

Cleveland Cavaliers - Los Angeles Lakers 105:109 (28:24, 24:25, 29:32, 24:28)

Houston Rockets - Detroit Pistons 126:124 (31:29, 25:28, 37:26, 33:41)

Milwaukee Bucks - Portland Trail Blazers 143:100 (31:20, 41:30, 37:29, 34:21)

Minnesota Timberwolves - Denver Nuggets 101:103 (25:23, 31:27, 18:35, 27:18)

Dallas Mavericks - Brooklyn Nets 119:113 (34:32, 27:18, 24:31, 34:32)

San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 103:104 (32:30, 27:31, 18:20, 26:23)

Utah Jazz - Sacramento Kings 110:119 (23:34, 31:26, 29:24, 27:35)

Golden State Warriors - Oklahoma City Thunder 95:123 (23:18, 37:28, 27:33, 36:16)

Komentarze (5)
pepsiBKS
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
"a tylko 11 słabo dysponowany tej nocy Russell Westbrook" - grunt, że nie forsował swoich rzutów jak to drzewiej miał w zwyczaju i nawet pozostawił kreację kolegom z drużyny, głównie właśnie Sc Czytaj całość