NBA: Gortat wrócił do stolicy, jego Clippers przegrali z Wizards. Green trafił na wygraną

Getty Images / Sarah Stier / Na zdjeciu: Tobias Harris i Marcin Gortat
Getty Images / Sarah Stier / Na zdjeciu: Tobias Harris i Marcin Gortat

Marcin Gortat we wtorek ponownie zaprezentował się przed kibicami, dla których grał przez pięć lat. Sam zaliczył dobry występ, ale jego Los Angeles Clippers musieli uznać wyższość Washington Wizards. Bohaterem dnia został za to Danny Green.

Marcin Gortat pierwszy raz po opuszczeniu drużyny Wizards wrócił do stolicy, gdzie występował przez pięć sezonów. Polak przypomniał o sobie stołecznym kibicom, w 15 minut, które spędził na parkiecie, trafił 4 na 7 rzutów z pola, miał siedem zbiórek, asystę i blok. 34-latek zakończył mecz z dziewięcioma punktami, popisał się efektownym wsadem po podaniu od Shai Gilgeous-Alexandra. Gortat jednak szybko popełnił też pięć fauli, a na początku meczu został zablokowany przez Johna Walla. Jego Los Angeles Clippers dobrze zaczęli, ale druga część meczu należała do zmobilizowanych "Czarodziei".

Dla nich następna porażka oznaczałaby duże problemy. Już teraz mówi się o tym, iż klub chce wytransferować swoich liderów, Johna Walla czy Bradleya Beala. Początek sezonu w ich wykonaniu faktycznie nie napawa optymizmem, bilans 5-11 nikogo nie satysfakcjonuje. Bardzo zależało im na pokonaniu drużyny z Hollywood. I choć początek tego nie zwiastował, tak właśnie się stało. Clippers w drugiej kwarcie prowadzili nawet 24 punktami (58:34). Ale Wizards poprawili obronę i rozpędzili się w ataku.

Gospodarze zaczęli odrabiać straty po zmianie stron, a czwarta kwarta (39:23) zdecydowała o losach meczu. Wall zdobył dla stołecznych 30 punktów, Beal dorzucił 27 "oczek" i tak pokonali drużynę z Miasta Aniołów 125:118. - Cały czas mamy mnóstwo elementów do poprawy. Wciąż nie jestem zadowolony. Wiem, że nikt tutaj nie jest szczęśliwy z miejsca, w którym jesteśmy - komentował Beal. - Stało się. Rozmawialiśmy o tym i zostawiliśmy ten etap za sobą. Nie jestem tutaj, żeby komukolwiek coś zarzucać - dodał trener stołecznych, Scott Brooks.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: "Baby Schwarzenegger". 5-latek z Czeczenii robi furorę

LA Clippers do meczu w stolicy mieli na swoim koncie serię pięciu tryumfów. Tym razem nie udało się im przechytrzyć rywali, podopieczni Doca Riversa popełnili przede wszystkim 17 strat przy tylko siedmiu "Czarodziei". Harris rzucił 29 punktów, ale zabrakło wsparcia Danilo Gallinariego. Włoch przestrzelił wszystkie swoje osiem rzutów z gry i miał zaledwie trzy "oczka".

Evan Fournier łatwo zwiódł obrońcę i swobodnie dostał się pod kosz, efektownym wsadem wyrównał stan meczu niewiele ponad dwie sekundy przed końcem. Tym defensorem był Danny Green, który mógł poczuć złość, że pozwolił zawodnikowi Magic na tak wiele i to w tak prosty sposób. Jeśli mógł się jakoś zrewanżować, uczynił to w najlepszy możliwy sposób i to jeszcze tego samego wieczoru.

Danny Green uwolnił się od krycia, dostał podanie od wybijającego piłkę z autu Kyle'a Lowry'ego i z zimną krwią zaaplikował rywalom rzut z półdystansu na wagę zwycięstwa. Toronto Raptors dzięki temu trafieniu pokonali Orlando Magic 93:91 i zanotowali 14. sukces w sezonie. Green rzucił w całym spotkaniu 13 "oczek", Kawhi Leonard zapisał przy swoim nazwisku 18 punktów i sześć zbiórek.

Gospodarze z Florydy mieli problemy z celnością, bo wykorzystali tylko 34 na 84 oddane próby z pola. Evan Fournier zdobył 27 punktów, a Nikola Vucevic uzbierał 14 "oczek" i 18 zbiórek. To mimo wszystko nie wystarczyło na liderów Konferencji Wschodniej.

Portland Trail Blazers zanotowali właśnie 12. zwycięstwo w sezonie i przy słabszej formie Golden State Warriors oraz porażkach Houston Rockets w początkowej fazie rozgrywek, objęli właśnie fotel liderów Konferencji Zachodniej. Co ciekawe, obok Memphis Grizzlies (11-5). C.J. McCollum zaaplikował rywalom 31 punktów, Damian Lillard 29 i tak drużyna ze stanu Oregon zwyciężyła w Madison Square Garden 118:114.

Wyniki:

Orlando Magic - Toronto Raptors 91:93 (17:29, 20:18, 38:26, 16:20)
(Fournier 27, Gordon 16, Vucevic 14 - Leonard 18, Siakam 15, Ibaka 14)

Washington Wizards - Los Angeles Clippers 125:118 (21:40, 33:33, 32:22, 39:23)
(Wall 30, Beal 27, Green 20 - Harris 29, Harrell 20, Williams 17, Gilgeous-Alexander 17)

Miami Heat - Brooklyn Nets 92:104 (13:20, 29:19, 35:35, 15:30)
(Whiteside 21, Richardson 16, McGruder 15 - Russell 20, Dinwiddie 16, Allen 13)

New York Knicks - Portland Trail Blazers 114:118 (35:33, 25:25, 25:31, 29:29)
(Hardaway Jr. 32, Burke 19, Mudiay 16 - McCollum 31, Lillard 29, Leonard 15)

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
21.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"...Gortat... na początku meczu został zablokowany przez Johna Walla...". Załóżmy, że oficjalne dane dotyczące parametrów wzrostowo-wagowych zawodników są prawdziwe: Marcin Gortat 213 cm, John Czytaj całość