LeBron James i Lonzo Ball z triple-double w tym samym meczu, zapisali się w historii Lakers!

Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James

Los Angeles Lakers pokonali Charlotte Hornets, a w tym meczu niezwykłych rzeczy dokonali LeBron James oraz Lonzo Ball. W innym spotkaniu triple-double zanotował także James Harden.

LA Lakers udowodnili, że porażka z Houston Rockets była wypadkiem przy pracy, teraz zanotowali 18. zwycięstwo w sezonie, a trzecie w czwartym ostatnim meczu. "Jeziorowcy" pokonali Charlotte Hornets, drużynę Michaela Jordana 128:100. O ile do przerwy oba zespoły dzieliło tylko siedem punktów, tak trzecia kwarta była absolutnym popisem w wykonaniu podopiecznych Luke'a Waltona. Padł tam wynik 40:17, który rozwiał wątpliwości.

W historii klubu z Hollywood zapisali się LeBron James i Lonzo Ball, którzy dołączyli do Magica Johnsona i Kareema Abdul-Jabbara. Trzykrotny mistrz NBA zdobył 24 punkty, 12 zbiórek i 11 asyst w zaledwie 30 minut, a Lonzo Ball miał 16 "oczek", 10 zbiórek, 10 asyst oraz pięć przechwytów. Dwóch zawodników Lakers skompletowało triple-double w jednym spotkaniu, a taka sytuacja wydarzyła się wcześniej tylko raz, dokładnie 22 stycznia 1982 roku i dokonali tego właśnie Johnson z Abdul-Jabbarem.

- Wiem, że to nie jest łatwe. W tym klubie grało wielu wspaniałych zawodników i pamiętam wyłącznie, że Walton i Kobe Bryant dokonali tego kilka razy - śmiał się aktualny trener Jeziorowców, Luke Walton. - To czyste szaleństwo. Dorastając, oglądałem i podziwiałem wiele jego występów, a teraz obaj notujemy triple-double w tym samym meczu. Nie wiem nawet, czy śniłem o tym kiedykolwiek wcześniej - komentował natomiast Lonzo Ball.

LeBron James pracuje na szacunek w Mieście Aniołów. Nigdy nie zapomina też o tradycjach tej organizacji. - Za każdym razem, kiedy możesz dodać swoje nazwisko w rozmowach o historii Lakers, zawsze jest czymś wyjątkowym, bo w tym klubie występowali zawodnicy wielkiego formatu - mówił James.

W sobotę koszykówka spod znaku NBA przeniosła się do Meksyku. Tam po raz dziewiąty odbywał mecz sezonu zasadniczego. Orlando Magic i Utah Jazz promowali tę dyscyplinę, ale pierwsza połowa była ciężka do przełknięcia. Jazzmani rzucali z 28-procentową skutecznością, a Magic popełnili za to aż 15 strat. Ale po zmianie stron obroty się zwiększyły, a widowisko przybrało na jakości.

Evan Fournier rzucił 24 punkty, Terrence Ross dodał 19 "oczek" z ławki rezerwowych, a drużyna z Florydy pokonała przeciwników 96:89. Orlando Magic dobrze zapamiętają Meksyk, dopisali tam do swojego konta dwa ligowe sukcesy. Najpierw 14 grudnia pokonali Chicago Bulls, a następnie także Utah Jazz.

Houston Rockets na fali. Ich trzecie zwycięstwo z rzędu stało się faktem, bardzo dobrze spisywał się James Harden. "Brodacz" popełnił pięć strat, ale miał też 32 punkty, 12 zbiórek i 10 asyst, a trafił przy tym 9 na 14 oddanych rzutów z pola i 11 na 13 osobistych. To drugie triple-double Hardena z rzędu, a co ciekawe, ostatnie kluczowe podanie zanotował 22 sekundy przed końcem spotkania.

Teksańczycy pokonali Memphis Grizzlies 105:97 i wyrównali swój bilans do stanu 14-14. Bardzo duży wkład w ten triumf miał też Gerald Green, który zaaplikował rywalom 17 punktów, trafiając wszystkie cztery oddane przez siebie rzuty zza łuku. Środkowy Clint Capela wywalczył 26 "oczek" i zebrał 10 piłek.

Paul George rzucił 33 punkty na bardzo dobrej skuteczności, bo umieścił w koszu 11 na 19 oddanych prób w tym 5 na 9 za trzy, a ponadto miał siedem zbiórek i sześć asyst, a jego Oklahoma City Thunder pokonała Los Angeles Clippers 110:104. Gościom z Hollywood na nic zdał się pościg w czwartej kwarcie, ta partia zakończyła się rezultatem 35:24, ale było za późno, aby odwrócić losy meczu.

Słabiej spisywał się tym razem Russell Westbrook, lecz oprócz 13 punktów, miał też dziewięć zbiórek, 12 asyst i sześć przechwytów. W drużynie Clippers brylowali Danilo Gallinari, Tobias Harris oraz Montrezl Harrell, aczkolwiek to nie wystarczyło. Trio zdobyło wspólnie 71 punktów. Thunder odnieśli 18. sukces w sezonie, Clippers doznali 12. porażki. Marcin Gortat spędził na parkiecie 22 minuty, trafił jeden rzut na pięć oddanych, a także trzy na cztery osobiste. Miał osiem zbiórek, lecz kiedy przebywał w grze, jego drużyna była gorsza o 12 punktów.

Wyniki:

Orlando Magic - Utah Jazz 96:89 (14:14, 19:21, 22:24, 41:30)
(Fournier 24, Ross 19, Vucevic 15 - Mitchell 24, Favors 21, Rubio 15)

Charlotte Hornets - Los Angeles Lakers 100:128 (22:32, 28:25, 17:40, 33:31)
(Monk 19, Bridges 17, Lamb 12 - James 24, McGee 19, Ball 16)

Detroit Pistons - Boston Celtics 113:104 (33:33, 24:23, 28:22, 28:26)
(Griffin 27, Drummond 19, Bullock 15 - Irving 26, Smart 21, Tatum 17)

Memphis Grizzlies - Houston Rockets 97:105 (29:36, 11:25, 25:18, 32:26)
(Conley 22, Gasol 17, Green 13 - Harden 32, Capela 26, Green 17)

San Antonio Spurs - Chicago Bulls 93:98 (28:21, 34:22, 16:31, 15:24)
(Aldridge 29, DeRozan 21, Belinelli 17 - Dunn 24, Markkanen 23, Arcidiacono 12)

Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 110:104 (30:25, 31:25, 25:19, 24:35)
(George 33, Grant 18, Adams 16 - Gallinari 28, Harris 22, Harrell 21)

Phoenix Suns - Minnesota Timberwolves 107:99 (28:30, 28:28, 29:24, 22:17)
(Booker 28, Warren 21, Ayton 18 - Towns 28, Rose 25, Saric 15)

ZOBACZ WIDEO: Bez Lewandowskiego nie ma polskiej piłki. "Winna krótkowzroczność działaczy"

Komentarze (2)
avatar
Pruchin
16.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Klemek
16.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Blazers kiedys zmienili koszulki?