Gliwiczanie zdołali się podnieść po wysokiej przegranej w Toruniu (98:113 przyp. red.) i ograć austriacką ekipę z Wiednia 95:70. Stawką było pierwsze miejsce w fazie grupowej Alpe Adria Cup. - Był to ostatni mecz w grupie i wiedzieliśmy jaka jest jego stawka. Pomimo faktu, że klub z Wiednia był na ostatnim meczu podeszliśmy do tej konfrontacji na poważnie - przekonuje Dawid Słupiński, podkoszowy GTK Gliwice.
Popularny "Słupek" pokazał się z niezłej strony notując 10 punktów i 8 zbiórek. Wykorzystał absencję Damonte Dodda, którego zmogła choroba. Obok amerykańskiego środkowego w GTK zabrakło też Mylesa Macka (uraz palca) oraz Jakuba Dłoniaka (uraz mięśnia łydki).
Bez tej trójki gliwiczanie wiatr w żagle złapali dopiero po przerwie. Po pierwszej połowie to ekipa BC Hallmann Wiedeń prowadziła bowiem 46:42. - Rywale dopóki mieli siły, to prowadzili z nami wyrównaną walkę. W drugiej połowie bardziej skupiliśmy się, zaczęliśmy biegać do kontry i bronić, a to dało nam zwycięstwo - kontynuuje Słupiński.
Fazę grupową gliwiczanie zakończyli z bilansem 5 zwycięstw i 1 porażki. - Cieszy wygranie grupy. Teraz ćwierćfinały. Chcemy je wygrać i awansować do półfinałów, a co dalej to czas pokaże - dodaje "Słupek".
Już w niedzielę GTK czeka kolejne spotkanie. Tym razem w Energa Basket Lidze Słupiński z kolegami zagrają w Stargardzie ze Spójnią. - Środowy mecz był dobrym przetarciem. Gramy co weekend, ale takie mecze w środku tygodnia się przydają. Nam pozwalają się lepiej zgrać, a trenerom sprawdzić różne opcje. Wygrana z drużyną z Wiednia jest ważna, a do Stargardu jedziemy po wygraną - zakończył 26-latek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dziewczyna Szpilki "udusiła" zawodnika MMA. Odklepał