James Harden to koszykarz z rodzaju tych, których można albo kochać, albo też nienawidzić. Jedni podziwiają jego boiskowe cwaniactwo, momentami wręcz bezczelność, grę pod wymuszanie kolejnych fauli, a nieraz i aktorstwo, za to innym strasznie to przeszkadza. To z kolei powoduje, że krytyka 29-latka miesza się jednocześnie z jego uwielbieniem. Bez cienia wątpliwości nie jest to więc gracz, obok którego dałoby się przejść obojętnie. I to tym bardziej zważywszy na jego ostatnie mecze.
Lider Houston Rockets przechodzi samego siebie. Po kiepskim starcie sezonu w wykonaniu drużyny z Teksasu, działa ona jak dobrze naoliwiona maszyna, pokonując kolejnych rywali. Zaczęło się od bilansu 11-14, ale teraz nie ma już po tym śladu, bowiem po wyjazdowej wygranej nad Golden State Warriors, Rakiety mają na koncie 22 zwycięstwa i 15 porażek. W poprzednich dwunastu pojedynkach Harden i spółka przegrali więc tylko raz, a jakie w tym czasie cyferki osiągał "Brodacz"?
Od momentu starcia z Portland Trail Blazers, który zapoczątkował znakomity okres Teksańczyków, rozgrywający lub też rzucający zapisuje na swoje konto średnio po 40,1 punktu (42 proc. za trzy), 9 asyst, 6,6 zbiórki i 2 przechwyty. Są to statystki, które naprawdę mogą robić wrażenie. Ponadto w ostatnich pięciu meczach, Harden każdorazowo zdobywał ponad 40 "oczek" (41, 45, 41, 43 i 44), dzięki czemu znalazł się w absolutnie elitarnym gronie.
James Harden joins Kobe Bryant, Allen Iverson and Michael Jordan as the only players in the past 50 seasons to have five straight 40-point games. pic.twitter.com/d1opyj1Z2X
— NBA on TNT (@NBAonTNT) 4 stycznia 2019
Przed nim takim wyczynem - uwzględniając ostatnich 50 sezonów - mogli się pochwalić jedynie Allen Iverson, a także dwukrotnie Michael Jordan i Kobe Bryant. Jest to zatem osiągnięcie, którym niełatwo wpisać się na karty historii najlepszej ligi świata. Zawodnikowi zespołu z Houston sztuka ta się jednak udała i już nikt mu tego nie odbierze.
Co więcej, to wcale nie musi być jego ostatnie słowo. Jeśli w następnym spotkaniu znów przekroczyłby barierę 40 punktów, stałby się graczem z najdłuższą tego typu passą w XXI wieku. Serie Bryanta trwały bowiem przez dokładnie piąć kolejnych spotkań, a Iverson i Jordan swoich wyczynów dokonywali jeszcze w ubiegłym stuleciu. Przed Hardenem zatem spora szansa na wyśrubowanie rekordu, a najbliższy mecz Rockets rozegrają w Portland.
Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"