Rosa Radom przyjechała na Kociewie opromieniona wysokim domowym zwycięstwem nad GTK Gliwice. Trener Robert Witka więc odważnie zapowiadał, że jego zespół ma również plan na to, jak wygrać w Starogardzie Gdańskim. Legł on jednak w gruzach już po pierwszych minutach niedzielnego spotkania.
Zaczęło się od stanu 9:0 dla gospodarzy, później Farmaceuci zapewnili sobie bezpieczną przewagę w granicach 15 punktów, którą spokojnie kontrolowali, by wygrać ostatecznie różnicą aż 21 "oczek". Nie było więc żadnych wątpliwości, która ekipa jest zdecydowanie mocniejsza w tym sezonie Energa Basket Ligi.
- Polpharma niczym właściwie nas nie zaskoczyła, grali tak jak do tej pory - mówił po zakończeniu rywalizacji Robert Witka, trener Rosy. - Forsowali duże tempo, oddawali dużo rzutów za 3 punkty. Często zmieniali też obronę na zasłonach, my o tym wiedzieliśmy, przygotowaliśmy się pod tym kątem, ale kiedy wyszliśmy na boisko jakież było nasze zdziwienie, że oni faktycznie to robią. Pierwsza połowa kosztowała nas zwycięstwo w tym meczu. W drugiej, gdy poprawiliśmy pewne rzeczy, zaczęliśmy czytać ich obronę, to nie mogliśmy znowu zebrać piłki. To był nasz największy problem - analizował szkoleniowiec radomian.
Jednym z najlepszych graczy gości przeciwko Polpharmie był Marcin Piechowicz. To głównie dzięki jego rzutom za 3 punkty starogardzianie nie osiągnęli jeszcze większej przewagi. W całym pojedynku zawodnik ten zanotował na swoim koncie 14 punktów w tym 4/5 z linii 6,75. Młodszy z braci po zakończeniu meczu również przyznawał, że jego drużyna była gotowa na grę starogardzian, ale kompletnie nie miała na nią żadnej odpowiedzi. - Wiedzieliśmy czego się po Polpharmie spodziewać, mimo tego pozwoliliśmy im robić to, co lubią, czyli rzucać i biegać - tłumaczył Piechowicz. - Trafiali trójki, przewaga zrobiła się już po pierwszej połowie. Kilka razy doszliśmy ich na 10 punktów, myśleliśmy, że uda nam się dogonić ich jeszcze bardziej, ale oni znów trafiali i utrzymali bezpieczną przewagę w granicach 20 punktów - dodawał.
Dumny z postawy swoich podopiecznych mógł być za to po raz kolejny trener Artur Gronek, który przede wszystkim doceniał grę zespołową swojej drużyny, gdyż Polpharma w niedzielny wieczór zapisała na swoim koncie aż 27 asyst. Starogardzianie szybko zapomnieli o porażce z Anwilem Włocławek i po raz kolejny świetnie zaprezentowali się przed własnymi kibicami. Publiczność nagrodziła gromkimi brawami postawę swoich ulubieńców, nie zabrakło także specjalnych podziękowań dla Artura Gronka, który wykonuje kapitalną pracę na Kociewiu.
- Gratuluję moim zawodnikom tego, że świetnie egzekwowali rzeczy, które sobie założyliśmy - chwalił swoich koszykarzy trener Kociewskich Diabłów. - Co prawda mieliśmy trochę problemów w trzeciej kwarcie i na początku czwartej ze względu na to, że Rosa grała pięcioma małymi zawodnikami. Niestety nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego. Natomiast chcieliśmy trzymać zbiórkę w ataku, którą przegraliśmy w pierwszej połowie, cieszę się, że się to udało. Szczególne gratulacje dla mojego zespołu za 27 asyst przy zaledwie 12 stratach - podsumował Gronek.
Głos na konferencji prasowej zabrał także Michael Hicks, dla którego był to najlepszy występ po powrocie do Starogardu Gdańskiego. Postęp Amerykanina z polskim paszportem był widoczny, tak jak innych m.in Bretta Prahla, który świetnie zaprezentował się przeciwko Rosie czy też Adama Brenka, który na stałe już wywalczył sobie pewne miejsce w rotacji Farmaceutów. - To była bardzo dobra gra - mówił Hicks. - Ciężko i dobrze pracujemy przed każdym meczem i są tego efekty. Zagraliśmy z dużym powerem, nie mieliśmy gorszych momentów. Zanotowaliśmy 27 asyst. Mocno trenujemy aby właśnie tak to miało wyglądać - cieszył się koszykarz, który w niedzielę zdobył 8 punktów.
ZOBACZ WIDEO Niespodziewany remis Newcastle. O awansie zdecyduje drugi mecz [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]