Fatalny Scott, Marković pokazał, że może grać - wnioski po meczu Stali z Anwilem

PAP/EPA / Tomasz Wojtasik / Na zdjęciu: Marković i Nowakowski
PAP/EPA / Tomasz Wojtasik / Na zdjęciu: Marković i Nowakowski

Trener Igor Milicić postawił w większym wymiarze czasowym na Nikolę Markovicia, który pokazał, że jest w stanie grać w Anwilu. Ostrowianie mają z kolei problem z pozycją rozgrywającego. Mike Scott znów zagrał fatalnie.

W meczu na szczycie 15. kolejki Energa Basket Ligi Anwil Włocławek pokonał na wyjeździe BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 80:73. Mistrzowie Polski mogli wygrać nawet większą różnicą punktową, ale na przełomie trzeciej i czwartej kwarty stracili koncentrację, co umiejętnie wykorzystali gospodarze.

"Stalówka" w pewnym momencie zbliżyła się nawet na dwa "oczka" (66:68), ale to było wszystko na co było stać tego dnia podopiecznych Wojciecha Kamińskiego.

Jednym z architektów zwycięstwa gości był Nikola Marković. Serb, który przez wielu był ostatnio krytykowany, a nawet zwalniany, zdobył 12 punktów, miał także siedem zbiórek, trzy asysty i najwyższy wskaźnik eval w zespole (18). 29-letni koszykarz udowodnił, że jest w stanie dać wiele dobrego drużynie, jeśli na boisku spędza większą liczbę minut (w sobotę 22). Pokazał swoją wszechstronność i boiskową inteligencję. Wysłał jednocześnie jasny przekaz, że nie trzeba jak na razie szukać nowego podkoszowego.

Z bardzo dobrej strony pokazał się także wracający po kontuzji biodra Kamil Łączyński. Kapitan Anwilu dobrze prowadził grę zespołu, obsługiwał kolegów podaniami, ale także sam decydował się na akcje rzutowe. Mecz zakończył z dziewięcioma punktami i dziewięcioma asystami. Łączyński nieźle współpracował na obwodzie z Czarnogórcem Vladimirem Mihailoviciem, który miał 100-procentową skuteczność z obwodu (3/3).

W Stali znów fatalnie wypadł podstawowy rozgrywający Mike Scott. Amerykanin nie ma ostatnio wysokich notowań wśród kibiców ostrowskiej drużyny. W pięciu minionych meczach zawodnik trafił zaledwie... 19 z 70 rzutów z gry. Z Anwilem przestrzelił wszystkie sześć rzutów, będąc jednym z najgorszych aktorów sobotniego widowiska.

W kluczowych momentach meczu trener Kamiński całkowicie z niego zrezygnował, stawiając na duet Szymkiewicz-Jaramaz. Ostrowianie, jeśli chcą bić się o medale, muszą wzmocnić pozycję rozgrywającego. Scott nie daje bowiem odpowiedniej jakości.

Dobre wsparcie z ławki dał Witalij Kowalenko, który zdobył 13 punktów i miał cztery asysty. Ostrowska drużyna była "+17" podczas jego obecności na parkiecie. Z kolei z Ivanem Marasem BM Slam Stal była... "-25".

"Stalówka" poniosła pierwszą porażkę we własnej hali, dla Anwilu była to z kolei 10. wygrana z rzędu w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Pierwszą rundę ostrowianie zakończyli z bilansem 10:5, włocławianie mogą pochwalić się dwoma zwycięstwami więcej.

ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej: Manchester City zdemolował Burton 9:0! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (4)
Jaycee Karol
12.01.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Tak jak w tytule, Scott gra fatalny basket. Jak nie idzie w ataku, to trzeba podwójnie pracować w obronie lub grać pod kolegów. A tu strzelanina: zero obrony, zero podań. Gość w pierwszej kolej Czytaj całość
avatar
Michał Łopatnik
12.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gdyby nie kolor skóry to podejrzewał bym ze to nieślubny syn Kamińskiego. 
avatar
wąż
12.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
wasiek liż im jaja dalejjjjjjjjjjjjjjj