Spotkanie Boston Celtics z Golden State Warriors jeszcze przed rozpoczęciem zapowiadało się świetnie. Celtics przystępowali do niego mając na koncie dziesięć wygranych z rzędu we własnej hali, natomiast Warriors z serią dziewięciu kolejnych zwycięstw w ogóle. Mistrzowie niedawno pokonali Los Angeles Lakers bez LeBrona Jamesa, Washington Wizards bez Johna Walla, a teraz przyszło im się zmierzyć ze zdrowym i silnym rywalem.
Mecz stał na naprawdę wysokim poziomie, a jego losy rozstrzygały się do ostatnich sekund. W ciągu 48 minut było aż 21 zmian prowadzenia. Na 47 sekund przed końcem, przy stanie 113:111 dla Warriors, gospodarze mieli trzy szanse na wyrównanie, bądź kolejne objęcie prowadzenia, ale nie wykorzystali żadnej z nich - rzut Kyrie Irvinga nawet nie doleciał do kosza, a piłka przy trójkach Marcusa Smarta i Marcusa Morrisa odbiła się od obręczy. Na 6,2 sekundy przed syreną końcową, Stephen Curry wykonał dwa rzuty osobiste i ustalił wynik spotkania na 115:111.
- Potrzebowaliśmy takiego meczu. Chcieliśmy wielkiego wyzwania i to właśnie takie było. Ten mecz mógł potoczyć się w różnych kierunkach - przyznał Steve Kerr, który zwyciężył swój 300. mecz w karierze trenerskiej i przeszedł do historii, bo żaden szkoleniowiec nie osiągnął tylu zwycięstw szybciej od niego.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Przepiękny gol Herrmanna! Borussia M'gladbach pokonała Augsburg [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
33 punkty i 9 zbiórek zapisał na swoim koncie Kevin Durant. Curry nie zdobył ani jednego punktu w pierwszej kwarcie, ale później stopniowo się rozkręcał i zakończył rywalizację z dorobkiem 24 "oczek", a 21 punktów dołożył Klay Thompson. Dla Warriors to już 35. zwycięstwo w sezonie 2018/19.
Wśród przegranych wyróżniali się Irving oraz Al Horford - obaj zaliczyli double-double. Pierwszy zapisał obok swojego nazwiska 32 punkty oraz 10 asyst, drugi natomiast do 22 "oczek" dołożył 10 zbiórek. Zawiódł z pewnością Gordon Hayward, który wchodząc z ławki zdobył tylko 2 punkty (0/5 z gry). Celtics z bilansem 30-19 zajmują piąte miejsce w Konferencji Wschodniej.
W nocy z soboty na niedzielę rozegrano w sumie pięć spotkań, podczas których nie zabrakło popisów indywidualnych. W tym miejscu należy wspomnieć przede wszystkim o Nikoli Jokiciu, który zapisał wielkie triple-double (32 punkty, 18 zbiórek, 10 asyst), prowadząc Denver Nuggets do wygranej nad Philadelphią 76ers - 126:110.
Triple-double zanotował również C.J. McCollum - 28 punktów, 10 zbiórek, 10 asyst. Tym samym mocno przyczynił się do triumfu Portland Trail Blazers nad Atlanta Hawks - 120:111. Dla Jastrzębi to już 33. porażka w bieżących rozgrywkach.
Mike Conley miał 22 punkty i 11 asyst, a jego Memphis Grizzlies pokonali Indiana Pacers 106:103, dzięki czemu przerwali serię ośmiu kolejnych porażek.
Wyniki NBA:
New Orleans Pelicans - San Antonio Spurs 114:126 (27:28, 30:32, 28:36, 29:30)
Memphis Grizzlies - Indiana Pacers 106:103 (24:19, 29:23, 25:27, 28:34)
Boston Celtics - Golden State Warriors 115:111 (26:29, 33:32, 25:29, 27:25)
Denver Nuggets - Philadelphia 76ers 126:110 (41:37, 36:31, 30:28, 19:14)
Portland Trail Blazers - Atlanta Hawks 120:111 (40:30, 23:34, 30:26, 27:21)