Anwil w drugiej połowie zdobył 62 punkty. Ofensywnym popisem była czwarta kwarta wygrana przez wyżej notowany zespół 35:25. W całym spotkaniu goście trafili 16/30 rzutów za trzy i 23/34 za dwa punkty. Zdobyć 110 punktów przy 20 stratach to duże osiągnięcie.
- Mecz, który mógł się podobać kibicom. Dużo punktów i efektownych akcji, wsadów i trójek. Kolejny raz gramy trochę lepiej w ataku. Musimy jeszcze bardziej się zgrać żeby nie popełniać 20 strat. Jesteśmy w takiej fazie zgrywania się, że na pewno parę strat wynikało z tego natomiast 20 to zdecydowanie za dużo - ocenił trener Igor Milicić.
Czytaj też: Bartłomiej Wołoszyn: transfer do Arki to duży awans
Jego zespół ma znakomity wyjazdowy bilans (11-1). W ostatnich dniach wywiózł cenne punkty ze Stargardu i Szczecina. Teraz przed mistrzem Polski seria pięciu domowych spotkań. W tym czasie do Włocławka nie przyjedzie żaden rywal z czołówki. - Jesteśmy zadowoleni, że wyciągnęliśmy ten mecz. Wygraliśmy z Kingiem, który miał serię czterech zwycięstw. Cieszymy się i teraz mamy trochę meczów u siebie, gdzie możemy potrenować i przygotować się na najważniejszą fazę rozgrywek - dodał trener Anwilu.
ZOBACZ WIDEO Sven Hannawald: Gdyby w Seefeld wygrał Niemiec, nie wiedziałbym, czy mam się cieszyć, śmiać, czy płakać
Szkoleniowiec gospodarzy analizował natomiast przyczyny porażki. - Mam wrażenie, że byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu pomimo krótkiej przerwy, którą mieliśmy od ostatniego spotkania. Straciliśmy 110 punktów i to wystarczyłoby za cały komentarz. Anwil zagrał kapitalne zawody, jeżeli chodzi o skuteczność. Nawet z tą skutecznością Anwilu moglibyśmy być bliżej do końca, ale wypunktowali nas w elementach, na które chcieliśmy zwracać uwagę. Bardzo duża ilość ścięć pod kosz. Wiedzieliśmy, że oni to robią. Wykorzystują zagapienia - powiedział Łukasz Biela.
Filip Matczak chce wrócić na właściwe tory
King Szczecin zagrał dobrą pierwszą połowę. Po zmianie stron stracił jednak 12 punktów z rzędu i to był kluczowy moment. Pomimo późniejszego pościgu nie udało się wrócić na prowadzenie. - Przegraliśmy, ale walczyliśmy przez 40 minut. Mieliśmy parę minut przestoju. W kilku posiadaniach pozwoliliśmy im zrobić serię punktów - zauważył rozgrywający Kinga Chaz Williams.
Szczeciński zespół miał ostatnio serię czterech zwycięstw z rzędu. Nadal jednak nie pokonał rywala z czołowej piątki. Czy właśnie takie przestoje, jak na początku trzeciej kwarty odbierają szansę na sukces z silniejszym przeciwnikiem? - Myślę, że tak. Trzy pierwsze posiadania w trzeciej kwarcie to były nasze straty. Grając z drużyną, która ma zawodników o takiej jakości nie można sobie pozwalać na tego typu momenty przestoju, wprowadzać zbyt dużo elementów ryzyka. Oni to wszystko widzą i bardzo szybko wykorzystują. Kiedy zdobędą przewagę 10 punktów bardzo trudno z nimi grać - przyznał Łukasz Biela.