- To nie jest tak, że Anwil podarował nam zwycięstwo. Sami je wywalczyliśmy - cieszy się Marek Łukomski, który po raz pierwszy jako trener wygrał w Hali Mistrzów.
Przed niedzielnym meczem we Włocławku koszalinianie byli skazywani na pożarcie. Trener Łukomski miał bowiem do dyspozycji zaledwie... siedmiu zdrowych koszykarzy. W składzie byli jeszcze Tejić, Jarecki i Kucharek, ale żaden z nich nie był gotowy do wyjścia na parkiet.
Mimo bardzo wąskiego składu, Akademicy pokazali ogromny charakter. Zagrali najlepsze zawody w tym sezonie i sprawili tym samym ogromną niespodziankę. Podopieczni Łukomskiego ograli mistrzów Polski na ich terenie 80:77.
ZOBACZ WIDEO Zwycięzcy i przegrani MŚ w Seefeld według Svena Hannawalda
Zobacz także: Ivan Almeida. Wielki koszykarz i artysta tworzący w samotności
- Jestem ogromnie szczęśliwy z tego powodu, że tych siedmiu chłopców stanęło na wysokości zadania. Takie zwycięstwo to milowy krok w kierunku utrzymania w PLK. Wygrana na terenie mistrza Polski smakuje znakomicie - zapewnia Łukomski.
Dwóch koszykarzy: Torey Thomas i Michael Fraser spędziło na parkiecie po 40 minut. Najlepiej punktującym graczem był jednak Bartosz Bochno. Polski rzucający uzyskał 23 oczka, trafiając 8 z 12 rzutów. Był to dla niego najlepszy mecz w karierze.
Świetna akcja AZS-u Koszalin:
- Pokazaliśmy, że jesteśmy charakterną drużyną. To zwycięstwo doda pewności przed kolejnymi spotkaniami. Co nas nie zabije, to nas wzmocni - uważa Bochno.
Dla AZS-u była to szósta wygrana w tym sezonie. Być może kluczowe w kontekście utrzymania na poziomie Energa Basket Ligi. - Nadal potrzebujemy zwycięstw jak tlenu - podkreśla Łukomski.
Zobacz także: Marcin Stefański po debiucie: Nie wyobrażam sobie PLK bez Trefla (wywiad)
A tak poważnie to trzeba umieć wykorzystywać takie sytuacje bo często Czytaj całość