[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W debiucie w roli pierwszego trenera Trefla Sopot przegrał pan z Miastem Szkła Krosno 79:86. Co poszło nie tak? Dlaczego nie udało się wygrać tego spotkania?[/b]
Marcin Stefański, nowy trener Trefla Sopot: Przegraliśmy, ale nie mogę odmówić zawodnikom walki i zaangażowania. Bardzo chcieli wygrać ten mecz, by w końcu odbić się od ligowego dna. O tej determinacji najlepiej świadczy fakt, że wygraliśmy walkę na zbiórkach aż 41:22.
Mieliśmy jednak od początku spore problemy z przewinieniami wysokich graczy: Milovanovicia i Leończyka. To nam mocno utrudniło rotację. Na dodatek popełniliśmy sporą liczbę strat. Za dużo było prostych i niewymuszonych błędów. Musimy lepiej szanować piłkę.
Jak pan zapamięta debiut w nowej roli? Był stres?
Na pewno byłem zestresowany, ale z biegiem meczu te emocje zeszły na dalszy plan.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Krzysztof Piątek nie zwalnia tempa. "Nadal się rozwija. Szuka sam siebie"
Czy obranie funkcji pierwszego trenera Trefla Sopot jest "misją straceńczą"?
Uważam, że nie. To jest dla mnie ogromne wyzwanie. Dużo mi pomaga Krzysztof Roszyk, który ma już całkiem spore doświadczenie trenerskie. Mi go brakuje, ale chcę się uczyć. Nie mam nic do stracenia.
Zobacz także: Ivan Almeida. Wielki koszykarz i artysta tworzący w samotności
Po co panu funkcja trenera? To jak skok na wielką wodę.
Trefl to zespół, w którym grałem przez 10 sezonów. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby spadł z ligi. Choć dobrze wiemy, że byliśmy i jesteśmy w bagnie. Gorzej być jednak nie może. Oddam serce za ten zespół.
Zawodnicy także?
Mocno wierzę w tych chłopaków. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Nie poddamy się. Mamy jeszcze do rozegrania dziewięć meczów. Mogę zapewnić, że do ostatniej kolejki będziemy bili się o utrzymanie w PLK.
Jaki ma pan pomysł na Trefla Sopot?
Mamy pewne pomysły z Krzysztofem Roszykiem, które chcemy wprowadzić. Dodamy kilka nowych zagrywek, poprawimy obronę. Jednak na to potrzeba trochę czasu. Nie da się wszystkiego zrobić w ciągu 3-4 dni, tym bardziej, że nie było łatwo doprowadzić drużynę pod względem mentalnym po ostatnim przegranym meczu z Legią.
Udało się?
Z Miastem Szkła walczyli do samego końca, co jest dowodem na to, że udało się to zrobić. Wierzę, że w kolejnych meczach będziemy bardziej konsekwentni w ataku. Liczę też na powrót do pełni zdrowia: Flowersa i Zagoraca.
Tli się jeszcze nadzieja na lepsze wyniki?
Oczywiście. Widać ducha walki u wszystkich zawodników. Jeśli zmniejszymy liczbę strat i poprawimy skuteczność z obwodu, to pójdziemy krok do przodu.
Czy zespół zostanie wzmocniony przed najważniejszą częścią rozgrywek?
Jest taka opcja, że będziemy rozmawiać na temat wzmocnień. Dużo zależy od tego, kiedy do zdrowia wróci Sasa Zagorac.
Zobacz także: Stelmet - CSKA. Dawno w Polsce nie było takich gwiazd. Klub z Zielonej Góry liczy na dużą frekwencję
Szczerze, to już Krzysiek Roszyk by się lepiej sprawdził w tej roli.