Pojedynek GTK z Treflem Sopot miał kolosalne znaczenie dla obu zespołów. Gliwiczanie długo byli spokojni ligowego bytu, ale w ostatnim czasie zrobiło się trochę duszno w dolnej części tabeli Energa Basket Ligi.
Podopieczni Pawła Turkiewicza przegrali pięć meczów z rzędu i grupa pościgowa zbliżyła się na 1-2 zwycięstwa. - To bardzo ważny triumf dla nas, taki na przełamanie po serii porażek - komentuje szkoleniowiec GTK. Wygrana nad Treflem niemal w stu procentach zapewnia gliwiczanom utrzymanie.
Zobacz także. EBL: egzekucja w Koszalinie, Arged BM Slam Stal rozstrzelała AZS
Pojedynek ze zdeterminowanym Treflem długo nie układał się jednak po myśli gliwiczan. - Dobrze zaczęliśmy, ale później daliśmy się gościom rozkręcić i to oni cały czas kontrolowali mecz. W trzeciej kwarcie doszliśmy, ale ponownie daliśmy im zdobyć łatwe punkty - komentuje Turkiewicz.
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Skrajne oceny występów Piotra Zielińskiego. "Wymagamy od niego więcej"
Jeszcze w połowie czwartej kwarty GTK przegrywało 62:70. - Było widać dużą determinację nawet pomimo gdzieś tam naszego słabszego meczu - kontynuuje trener, który w końcu był zadowolony z defensywy, jaką zaprezentowali jego podopieczni.
- Daliśmy rywalom zdobyć 75 punktów z czego tylko 29 po przerwie. W decydujących momentach Kacper Radwański zatrzymał Phila Greene'a i była przepychanka kto zwycięży. W końcu szczęście uśmiechnęło się do nas, bo w dwóch ostatnich meczach popełnialiśmy błędy - ocenił Turkiewicz.
Zobacz także. Dramat Trefla w Gliwicach. Kolenda: Pozwoliliśmy im uwierzyć, że mogą wygrać
Jedną z najważniejszych rzeczy było zatrzymanie Milana Milovanovicia i Pawła Leończyka, którzy w pierwszym pojedynku tych drużyn zdobyli 44 "oczka" na skuteczności 17/20. - Baliśmy się, że ponownie zdominują nas pod basketem, ale tym razem zatrzymaliśmy ich na 7 punktach, to duża klasa. Nasi wysocy łapali przewinienia, ale była walka - komentuje.
- Poprawiliśmy defensywę. Okazuje się, że jak się chce, to można walczyć. Chciałbym, żeby to się utrzymało bo pokazaliśmy, że możemy wygrać nawet wtedy, gdy nasza mocna broń, czyli rzut zza łuku (4/15 - przyp. red.), nie funkcjonuje - zakończył Turkiewicz.