Dwane Casey albo James Borrego - jeden z tych szkoleniowców będzie mógł w czwartek zameldować swoim przełożonym wykonanie zadania. To bowiem właśnie Detroit Pistons lub Charlotte Hornets jako ostatni wywalczą awans do fazy play-off na Wschodzie NBA. Zdecydowanie większa presja leży na "Tłokach", którzy przed sezonem wydawali się być pewniakiem do czołowej ósemki.
W trakcie sezonu klub ze stanu Michigan długo wydawał się bezpieczny, ale świetny finisz Orlando Magic i niezła końcówka Brooklyn Nets sprawiły, że Andre Drummond, Blake Griffin i Reggie Jackson nie mogą być jeszcze pewni gry w decydującej fazie. Pistons sami są jednak sobie winni tego, że znaleźli się pod ścianą. Przegrali 7 z ostatnich 10 spotkań, w tym jedno z ekipą z Charlotte, co sprawia, że to właśnie "Szerszenie" mogą jeszcze wyprzedzić podopiecznych Caseya.
Mimo wszystko, nadal w lepszym położeniu jest drużyna z Detroit. Jeśli pokona New York Knicks, awansuje do play-offów bez względu na wynik pojedynku Hornets - Magic. Jeżeli jednak powinie jej się noga, czego nie da się wykluczyć (presja oraz brak w tym meczu kontuzjowanego Griffina), Pistons będą musieli liczyć na to, że Magicy wygrają w Spectrum Center w Charlotte.
Magic Johnson opuszcza stanowisko prezydenta Los Angeles Lakers >>
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Grosicki to zawodnik na Premier League? "Liga musi go zweryfikować"