Arka Gdynia najlepsza w rundzie zasadniczej. Inni muszą jeszcze walczyć

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Markel Starks i James Florence
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Markel Starks i James Florence

Arka Gdynia po efektownym zwycięstwie nad Polskim Cukrem Toruń (88:72) zapewniła sobie 1. miejsce po rundzie zasadniczej. Inne drużyny takiego komfortu nie mają, bo nadal muszą walczyć o rozstawienie przed fazą play-off.

Szlagier 29. kolejki Energa Basket Ligi miał dwa oblicza. W pierwszej połowie lepszą drużyną byli torunianie, którzy w pewnym momencie osiągnęli nawet 15-punktowe prowadzenie (29:14).

Podopieczni Dejana Mihevca grali zespołowo, szukając najlepszych pozycji do rzutu. W obronie torunianie spisywali się bez zarzutu, prowokując gospodarzy do oddawania ciężkich rzutów. Nad grą świetnie panował Robert Lowery (14 pkt i 10 asyst), a z jego podań użytek robili podkoszowi: Krzysztof Sulima (17 pkt) i Damian Kulig (16).

- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Zawodnicy konsekwentnie trzymali się planu przedmeczowego, w pełni go realizując. To była taka gra, którą chcemy prezentować w play-off - mówił po meczu trener Mihevc.

ZOBACZ WIDEO The Championship: Leeds United przegrało niesamowicie ważny mecz! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po przerwie wszystko odmieniło się o 180 stopni. Arka pokazała swoją najlepszą stronę. Mocna defensywa poparta trafieniami z dystansu sprawiała, że torunianie byli po prostu bezradni. Gdynianie w drugiej połowie trafili 11 z 22 rzutów z dystansu - w tym elemencie brylował przede wszystkim James Florence (18 punktów i 5/9 za 3), ale swoje dołożyli także Dariusz Wyka (3/7 za 3), Deividas Dulkys (3/6 za 3), Bartłomiej Wołoszyn (2/4) i Krzysztof Szubarga (2/2). Cichym bohaterem meczu był Marcus Ginyard, który zdobył 16 pkt i 6 zbiórek, wykonując sporo dobrej roboty w obronie.

- Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu. Graliśmy zbyt indywidualnie. Po przerwie zaczęliśmy podawać piłkę i kreować wolne pozycje do rzutu. Do tego doszła niesamowita walka na tablicach. Myślę, że zespół był trochę przemotywowany. Zbyt wielkie naładowanie sprawia, że człowiek często się usztywnia i paraliżuje. Mówiłem w szatni zawodnikom, żeby się rozluźnili. Zadziałało - komentował trener Przemysław Frasunkiewicz.

- Po przerwie niestety daliśmy rywalom wrócić do gry. Pozwoliliśmy Arce grać twardą koszykówkę, taką, jaką lubi najbardziej. To doświadczony zespół, który momentalnie potrafił to wykorzystać - wyjaśnił Mihevc.

Czytaj także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (22): Josip Sobin kontuzjowany, Mike Scott zawieszony

Arka po efektownym zwycięstwie nad Polskim Cukrem zapewniła sobie 1. miejsce po rundzie zasadniczej. Nie zmieni tego nawet porażka w ostatniej kolejce w Stargardzie. Niewykluczone, że trener Frasunkiewicz da odpocząć swoim gwiazdom w tym spotkaniu.

- Pierwsze miejsce to powód do zadowolenia, ale jeszcze bardziej cieszy fakt, że w tym meczu zagraliśmy świetną defensywę. Tym właśnie elementem wygrywa się spotkania w fazie play-off - mówił z uśmiechem na twarzy kapitan Krzysztof Szubarga.

Inne drużyny takiego komfortu nie mają, bo nadal muszą walczyć o rozstawienie przed fazą play-off. Torunianie, w przypadku zwycięstwa Stelmetu z Miastem Szkła, muszą wygrać z Kingiem Szczecin, jeśli chcą zająć drugą pozycję po rundzie zasadniczej. Walka toczy się także o czwarte i siódme miejsce.

Czytaj także: Grobowa atmosfera w Stelmecie po klęsce w VTB. Zaskakujące słowa Łukasza Koszarka

Źródło artykułu: