- Wierzę, że 28 kwietnia wypijemy kieliszek dobrego wina za utrzymanie w ekstraklasie - podkreślał Janusz Walciszewski, prezes Miasto Szkła Krosno. Ekipa z Podkarpacia do ostatniej kolejki miała wszystko w swoich rękach. Wystarczyło w niedzielę pokonać GTK Gliwice lub wcześniej odnieść przynajmniej jedno zwycięstwo. "Szklany Team" w ostatnich dziewięciu meczach przegrał jednak aż osiem razy. Spadek bolesny, lecz zdecydowanie zasłużony.
Złe wybory
Na początek trzeba oddać szacunek dla ludzi, którzy w nieco ponad 40-tysięcznym mieście zdołali przez dwa sezony zbudować bardzo ciekawy zespół. W trzecim dobra karta się odwróciła. Świadomie zdecydowano się na rewolucję, która okazała się pechowa. Od początku przygotowań Miasto Szkła Krosno borykało się z kontuzjami. Wypadali kolejno Tim Williams a potem Jonathan Jordan. Kłopot z aklimatyzacją miał natomiast Charlie Westbrook i to wszystko sprawiło, że już początek sezonu był kiepski. W trakcie rozgrywek kontuzji doznał także jeden z liderów - Mihailo Sekulović.
Zawiedli Polacy. Przed sezonem postawiono głównie na młodych zawodników, dla których gra w Krośnie miała być trampoliną do większej kariery. Początek rozgrywek był obiecujący, jednak im dalej w las, tym zaczęły się problemy. Większość z nich nie wytrzymała trudu sezonu, głównie pod względem ambicjonalnym. Walka o utrzymanie i konieczność wzięcia na siebie odpowiedzialności za wynik okazała się przytłaczająca.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?
- Mamy taki zespół jaki mamy i nim trzeba się utrzymać. Należy sobie ufać do końca i zrobić wszystko, żeby z tej sytuacji wyjść z podniesioną głową. Druga połowa meczu z Legią pokazała, że rotując tylko 6-7 zawodników jest w stanie zagrać na wysokim poziomie - tłumaczył po spotkaniu z Legią Warszawa (85:88) Mariusz Niedbalski.
Zobacz także: Legendy NBA uczciły polską tradycję (wideo)
W Krośnie zabrakło pieniędzy na porządne wzmocnienia. Budżet nie jest z gumy, a na Podkarpaciu liczą każdą złotówkę. Region jest bardzo ciekawy, jednak o sponsorów z roku na rok było coraz trudniej. Krośnianie świadomie nie zdecydowali się żyć na kredyt, aby nie wpakować się w jeszcze większe kłopoty.
- Gdybyśmy zachowali się nieodpowiedzialnie i zadłużyli klub w końcówce sezonu, wykorzystując drogie licencje i drogich zawodników, to sytuacja mogłaby być zła. Mierzymy jednak siły na zamiary i działamy rozsądnie - przyznał prezes Miasta Szkła.
Nieudany powrót
Drużynie nie pomógł także Mariusz Niedbalski, który niespodziewanie dostał szansę na powrót do ekstraklasy. Zawiódł jednak na całej linii. W zespole nie było widać pomysłu na grę, a defensywa była dziurawa jak szwajcarski ser.
Niedbalski często podejmował nietrafione decyzje w trakcie spotkań. Krośnianie mieli wielki problem z koncentracją, dlatego pierwsze kwarty stały się ich przekleństwem.
Wystarczyło w połowie sezonu odezwać się do Michała Barana i Krosno już dawno utrzymanie miałoby w kieszeni. Szkoda..
— Jakub Artych (@kubaartych) 28 kwietnia 2019
Gra Miasta Szkła zbyt mocno uzależniona była od Jabarie'go Hindsa. Amerykanin był gwiazdą Energa Basket Ligi, jednak swoją grą przytłaczał innych zawodników. Szkoleniowiec nie potrafił wykreować innego lidera, który weźmie odpowiedzialność za wynik. Hinds dostał całkowicie wolną rękę, często oddawał ponad 20 rzutów w meczu.
Odcisnęli swoje piętno
Dla kibiców Miasta Szkła kończy się piękna, trzyletnia przygoda z ekstraklasą. Szczególnie dobry był dla nich pierwszy sezon, w którym pod batutą trenera Michała Barana, krośnianie dotarli aż do półfinału Pucharu Polski. Prawdziwą perełką był Chris Czerapowicz, który już w trakcie rozgrywek odszedł do hiszpańskiego klubu z Andory. Był za dobry na polską ligę.
Swoją szansę wykorzystał także Dariusz Wyka. Pod dobrym sezonie w Krośnie zgłosiło się do niego Asseco Gdynia. Trener Przemysław Frasunkiewicz dostrzegł w nim wielki potencjał. Wiedział, że za 2-3 lata Wyka może stać się czołowym podkoszowym w EBL. Nie pomylił się. 27-latek rozgrywa sezon życia, a dobra forma zaowocowała debiutem w reprezentacji Polski.
Czytaj także: NBA: Kevin Durant dominował, otwarcie dla Warriors! Rockets źli na sędziów
W Krośnie koszykówka na pewno nie zginie. W mieście jest grono pasjonatów, którzy także w I lidze będą cieszyć się wynikami drużyny.
- Kiedyś spadliśmy z I ligi i wiele osób rysowało nam kolejne spadki. Zebraliśmy wtedy dobry zespół i awansowaliśmy. Później mieliśmy bardzo dobry okres w historii klubu. Teraz trzeci sezon występujemy w ekstraklasie. Jeżeli będzie wola ludzi, którzy inwestują w sport w Krośnie, to cały czas będziemy działać przy koszykówce. To jest nasza pasja i chcemy się tym zajmować - mówił w marcu prezes Walciszewski.
Brak profesjonalizmu,zatrudnienie ps Czytaj całość
Walciszewski z Florkiem do dymisji, bo z Wa Czytaj całość