Pod nieobecność Omara Prewitta i Mo Soluade ciężar zdobywania punktów na swoje barki wziął Jakub Karolak. Co prawda Legia Warszawa wyraźnie przegrała z Arką Gdynia 87:109, ale 25-letni rzucający wypadł znakomicie. Rozegrał najlepsze zawody w karierze.
Karolak zdobył aż 32 punkty, na co złożyło się 10 celnych rzutów z gry przy 20 próbach i stuprocentowa skuteczność z linii rzutów wolnych (9/9).
Już do przerwy koszykarz Legii miał na swoim koncie 21 "oczek", trafiając rzut za rzutem. Obrońcy Arki nie umieli znaleźć na niego odpowiedzi. W zabawny sposób z równowagi próbował go wytrącić James Florence, który co chwilę podchodził do niego i podpytywał: "to już jest twój rekord kariery?".
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]
Zobacz także: Marcin Gortat szykuje wielką imprezę. Będą gwiazdy sportu i estrady
Wynikiem Karolaka nie jest za to zaskoczony trener Tane Spasev, który bardzo chwali sobie współpracę z 25-letnim zawodnikiem. Macedończyk zauważa, że koszykarz w trakcie sezonu zrobił duże postępy - m.in. w grze na pick&rollu.
- To jeden z najlepszych Polaków w lidze. Bardzo go lubię. Pracuje solidnie przez cały sezon. Jego dobry występ w ogóle mnie nie zaskoczył - podkreśla trener Legii.
Karolak nie ukrywa, że świetnie czuje się w gdyńskiej hali. W zeszłym sezonie jeszcze w barwach Trefla Sopot zdobył 29 punktów, trafiając rzut na zwycięstwo. Piłka po jego rzucie najpierw trafiła o tablicę, a następnie wpadła do kosza równo z syreną.
- To był najpiękniejszy rzut w mojej karierze - wspomina koszykarz, który notuje bardzo udany sezon w Legii. Ze średnią 14 punktów na mecz jest czołową postacią warszawskiego zespołu.
- Wcześniej mówiło się, że Omar Prewitt jest połową tego zespołu, a tak nie jest. W jednym meczu to Prewitt da 30 punktów, ale w innym Karolak rzuci 20, Soluade 15. To samo Matczak, czy Patiejew. My gramy zespołowo - zauważa trener Spasev.
Teraz rywalizacja przenosi się do Warszawy - trzeci mecz rozegrany zostanie we wtorek 7 maja, początek o godzinie 20:00. Walka toczy się do trzech zwycięstw.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Filip Matczak: Mogę grać jako rozgrywający, ale Koszarkiem nigdy nie będę