[b]
Filip Matczak mówi o pierwszym meczu z Arką (Legia przegrała 74:78):
[/b]
Uważam, że naszemu zespołowi należą się duże gratulacje za ten występ. Mocno postawiliśmy się faworytowi z Gdyni. Nie przyjechaliśmy się położyć i tylko czekać na wyrok.
To było dobre widowisko, które kibicom mogło się podobać. Mam nadzieję, że cała seria będzie tak wyglądać. Co prawda nie mamy pełnego składu, ale nie poddamy się, będzie walczyć w każdym spotkaniu.
O swojej dobrej grze przeciwko Arce (w pierwszym meczu 20 punktów, w czwartek 24):
Zawsze jest sentyment w meczach przeciwko drużynom, w których kiedyś się występowało. Tak jest też w spotkaniach ze Stelmetem. Jednak nie ukrywam, że w Gdyni czuję się wyjątkowo, bo właśnie tutaj zebrałem te najprawdziwsze szlify.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Słabszy moment Lewandowskiego i Piątka. "W gorszych chwilach obrywają najlepsi"
Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (23): duże zmiany w Stelmecie, Legia bez gwiazdy w fazie play-off
O grze w play-offach:
Oczy wszystkich są teraz skierowane na mecze w play-offach. Tylko osiem drużyn może w nich grać. My jesteśmy w tym gronie, więc trzeba czerpać z tego jak najwięcej: przyjemność i naukę.
O powrocie na właściwe tory:
To jeszcze nie jest ten poziom, który chciałbym prezentować. Za dużo jest przestojów. Moja forma faluje. Są dobre mecze, ale są też złe i... fatalne. Myślę jednak, że jestem w stanie wrócić do dobrej gry i na dobry poziom.
O grze na pozycji rozgrywającego:
Trener Tane Spasev ma taką wizję. Chce, żebym rozwijał się na tej pozycji. Mnie cieszy fakt, że biorę aktywny udział w grze, a nie tylko stoję w rogu i czekam na piłkę. To mi pasuje, bo w ten sposób mogę rozwijać swoją grę. Myślę, że potrafię dobrze podać piłkę i wykreować kolegów, ale przydarzają mi się jeszcze straty. Mówiłem o tym ostatnio: nie jestem Łukaszem Koszarkiem, który jest takim boiskowym generałem, podaje tam, gdzie chce i widzi przewagi. Ja raczej jestem typem gracza, który może otworzyć kolegów swoją agresywnością.
O tym, co daje rywalom obrona Arki i ulubionych rzutach z półdystansu:
Lubię rzut z półdystansu, choć wiem, że on powoli wychodzi z mody. Ostatnio czytałem taką informację, że Anwil w meczu ze Stalą w pierwszej połowie rzucał praktycznie tylko za trzy albo spod kosza. I znalazły się tam... dwa rzuty z półdystansu Michała Ignerskiego. Więc można powiedzieć, że jestem w jego epoce. Wolę oddawać takie rzuty - po koźle za dwa z półdystansu.
O przyszłości i ewentualnym powrocie do Stelmetu:
Mam kontrakt ze Stelmetem do 2020 roku. Co będzie w przyszłym sezonie? Nie wiem. To nie jest dobry moment na takie rozważania. Po zakończeniu rozgrywek wszystko dokładnie przeanalizuję i podejmę decyzję.
Zobacz także: Legia straciła kolejnego gracza. Tane Spasev: Nie poddamy się. Takie jest nasze DNA