Energa Basket Liga. Filip Matczak: Mogę grać jako rozgrywający, ale Koszarkiem nigdy nie będę
- Potrafię dobrze podać piłkę i wykreować kolegów, ale przydarzają mi się jeszcze straty. Nie jestem Łukaszem Koszarkiem, który podaje tam, gdzie chce i widzi przewagi - mówi Filip Matczak, który świetnie zaczął tegoroczne play-offy.
To było dobre widowisko, które kibicom mogło się podobać. Mam nadzieję, że cała seria będzie tak wyglądać. Co prawda nie mamy pełnego składu, ale nie poddamy się, będzie walczyć w każdym spotkaniu.
O swojej dobrej grze przeciwko Arce (w pierwszym meczu 20 punktów, w czwartek 24):
Zawsze jest sentyment w meczach przeciwko drużynom, w których kiedyś się występowało. Tak jest też w spotkaniach ze Stelmetem. Jednak nie ukrywam, że w Gdyni czuję się wyjątkowo, bo właśnie tutaj zebrałem te najprawdziwsze szlify.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Słabszy moment Lewandowskiego i Piątka. "W gorszych chwilach obrywają najlepsi"Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (23): duże zmiany w Stelmecie, Legia bez gwiazdy w fazie play-off
O grze w play-offach:
Oczy wszystkich są teraz skierowane na mecze w play-offach. Tylko osiem drużyn może w nich grać. My jesteśmy w tym gronie, więc trzeba czerpać z tego jak najwięcej: przyjemność i naukę.
O powrocie na właściwe tory:
To jeszcze nie jest ten poziom, który chciałbym prezentować. Za dużo jest przestojów. Moja forma faluje. Są dobre mecze, ale są też złe i... fatalne. Myślę jednak, że jestem w stanie wrócić do dobrej gry i na dobry poziom.
O grze na pozycji rozgrywającego:
Trener Tane Spasev ma taką wizję. Chce, żebym rozwijał się na tej pozycji. Mnie cieszy fakt, że biorę aktywny udział w grze, a nie tylko stoję w rogu i czekam na piłkę. To mi pasuje, bo w ten sposób mogę rozwijać swoją grę. Myślę, że potrafię dobrze podać piłkę i wykreować kolegów, ale przydarzają mi się jeszcze straty. Mówiłem o tym ostatnio: nie jestem Łukaszem Koszarkiem, który jest takim boiskowym generałem, podaje tam, gdzie chce i widzi przewagi. Ja raczej jestem typem gracza, który może otworzyć kolegów swoją agresywnością.
O tym, co daje rywalom obrona Arki i ulubionych rzutach z półdystansu:
Lubię rzut z półdystansu, choć wiem, że on powoli wychodzi z mody. Ostatnio czytałem taką informację, że Anwil w meczu ze Stalą w pierwszej połowie rzucał praktycznie tylko za trzy albo spod kosza. I znalazły się tam... dwa rzuty z półdystansu Michała Ignerskiego. Więc można powiedzieć, że jestem w jego epoce. Wolę oddawać takie rzuty - po koźle za dwa z półdystansu.
O przyszłości i ewentualnym powrocie do Stelmetu:
Mam kontrakt ze Stelmetem do 2020 roku. Co będzie w przyszłym sezonie? Nie wiem. To nie jest dobry moment na takie rozważania. Po zakończeniu rozgrywek wszystko dokładnie przeanalizuję i podejmę decyzję.
Zobacz także: Legia straciła kolejnego gracza. Tane Spasev: Nie poddamy się. Takie jest nasze DNA