Enea Astoria dobiła do bram ekstraklasy. "Uwierzymy w EBL, jak zagramy w niej pierwszy mecz"

Enea Astoria Bydgoszcz jest już ponad tydzień od wywalczenia awansu do ekstraklasy koszykarzy. Prezes Bartłomiej Dzedzej cały czas nie do końca dowierza w ten sukces. - To jest trochę jak piękny sen - podkreśla.

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki
Bartłomiej Dzedzej Materiały prasowe / Ryszard Wszołek / www.astoria.bydgoszcz.pl / Na zdjęciu: Bartłomiej Dzedzej

Dawid Siemieniecki, WP SportoweFakty: Poniedziałek, dzień po awansie. Co pomyślał prezes beniaminka EBL?

Bartłomiej Dzedzej, prezes zarządu Enea Astorii Bydgoszcz: Szczerze, to w ogóle nie pomyślałem o tym, że zespół jest w ekstraklasie. Wstałem rano, a spałem bardzo krótko, i o 9:30 byłem już w biurze z myślą o tym, co dalej. Jest to jednak wypadkowa tego, że do mnie to jeszcze gdzieś tak do końca nie dociera. To, że faktycznie w Bydgoszczy mamy już tę ekstraklasę. Cały czas myślę o tym, ile nas to kosztowało - mnie, wiceprezesa Jacka Borkowskiego, członków zarządu, kibiców, którzy kochają ten klub i bardzo wiele dla tej chwili zrobili. Bardzo trafnie właśnie zobrazował to Jacek podczas spotkania u pana prezydenta miasta, że my chyba tak naprawdę w pełni uwierzymy w bycie w EBL, jak zagramy tam pierwszy mecz.

Jako zarząd nie możemy jednak za długo rozpamiętywać tego sukcesu. Aby on okazał się coś warty, musimy jak najszybciej zbudować porządny zespół, który utrzyma się w swoim pierwszym roku w ekstraklasie.

Na początku właśnie Jacek Borkowski, wychodząc nieco przed szereg, wspomniał, że waszym celem będzie pierwsza czwórka. Później była już mowa "tylko" o play-offach. Ostatecznie jako wiceprezes się nie pomylił. W tej drużynie, jak widać, możliwości były bowiem dużo większe.

Jacek powiedział wprost to, o czym my rozmawialiśmy między sobą, ale później, wraz ze sztabem trenerskim, doszliśmy do wniosku, że trzeba jakby lekko się z tego wycofać i zastosować metodę mniejszych kroków, bo jest to dużo bezpieczniejsze. I to się zasadniczo sprawdziło. Nieco zmieniliśmy narrację w stosunku do tej pierwotnej wypowiedzi i deklaracji, ale to też spowodowało nie nakładanie na chłopaków dodatkowej presji.

Ile już lat jest pan prezesem klubu Astoria?

Oficjalnie jest to już siódmy rok. Natomiast zostałem prezesem nieco wcześniej, niż unormowaliśmy to w papierach, bo w zespole zostało to ogłoszone w listopadzie 2011 roku. Chciałem jednak być jeszcze obecnym w młynie podczas meczu z Open Florentyną Pleszew, która była wtedy faworytem 2. ligi i nasz mecz z nią był hitem. Niestety, przegraliśmy tamto starcie, tak więc porażką zakończyłem swoją przygodę w młynie Astorii.

ZOBACZ WIDEO Witold Bańka o sprawie Caster Semenyi. "Nigdy nie złapano jej na dopingu. Ona się po prostu taka urodziła"

Czyli można powiedzieć, że 7 lat czekał pan na właśnie taką niedzielę, jak ta 19 maja 2019 roku?

Tak, chociaż należy pamiętać, że w ciągu tego okresu były dla klubu piękne chwile, które na dany moment były najważniejsze. Już w pierwszym roku mojej prezesury miał przecież miejsce pamiętny dla nas baraż w Ostrowie Wielkopolskim, z którego awansowaliśmy do 1. ligi, choć nikt na to wtedy nie stawiał. Budując zespół, naprawdę nie zakładaliśmy awansu na zaplecze ekstraklasy, a udało nam się to. Z kolei później, po dwóch latach, był brązowy medal juniorów we Wrocławiu, który też był poniekąd zaskoczeniem. My oczywiście wierzyliśmy w zespół i trenerów, ale środowisko nie dawało nam szans na walkę o medale, a dokonaliśmy tego. Teraz za to jest trzecia taka sytuacja, która na pewno na stałe zapisze się w mojej głowie i ten dzień będę pamiętał do końca życia!

Jaki więc smak ma ten awans? Tym bardziej, że to inny zespół regularnie podkreślał, że awans jest jego celem, a Enea Astoria właśnie z tym rywalem wygrała w finale 3-0.

Nie wydaje mi się, żeby ten czynnik zwiększał tę radość. To jest tak wielki sukces, że nie ma chyba znaczenia to, w jakim stosunku, i przeciwko komu, była to wygrana rywalizacja. To największe osiągnięcie męskiej seniorskiej koszykówki w Bydgoszczy od ponad 20 lat i nic tego nie zmieni. 3-0 pokazuje tylko to, jak wielką wolę walki i determinację mieli sami zawodnicy oraz trenerzy i jak bardzo chcieli tego awansu. Swoją rolę na pewno odegrali też nasi kibice, którzy - choć środowisko uznawało Śląsk za faworyta - pojechali do Wrocławia w ponad 60 osób i stworzyli fantastyczną atmosferę. Wiem od samych graczy, że dali im swoją obecnością bardzo mocnego kopa, bo pokazali, że są ludzie, którzy w nich wierzą. A to, co zadziało się od pierwszych sekund finałowego meczu u nas, na pewno zapadnie w pamięci każdego, kto na tym spotkaniu był i to nie tylko z powodu samego awansu, ale też ze względu na atmosferę stworzoną przez naszych fanów.

Patrząc na kwestie zainteresowania tym finałowym meczem, no i uwzględniając sam awans, można powiedzieć, że wraca w Bydgoszczy boom na koszykówkę?

Ja myślę, że ta moda na Astorię w wielu osobach cały czas była. Nawet pan prezydent miasta, który przyjmował nas u siebie po awansie, powiedział wprost, że niezależnie od poziomu, na którym występowaliśmy, to stałą rzeszę kibiców i ludzi, którzy Astorię mają w sercu, mieliśmy zawsze. Teraz dochodzi do tego jeszcze sukces sportowy i to jest ten właśnie czynnik, który zapełnia halę w 100 procentach. To był z kolei efekt tego, że pewne osoby na mecze klubu wróciły. Czy teraz to będzie szło dalej? To już nasza rola, jako zarządu, aby osiągnięcie chłopaków przekuć w kolejny sukces - organizacyjny. Po to, aby przy wsparciu sponsorów, utrzymać kibiców przy Astorii.

Powiedział pan, że gratulacje będzie przyjmował dopiero po awansie do półfinału. Co zatem można panu powiedzieć po wywalczeniu awansu do ekstraklasy? Samo słowo "gratuluję" to chyba zbyt mało w tym wypadku - w związku z tą okolicznością.

Osobiście wydaje mi się, że małe słowa też wiele znaczą. Ja jestem raczej wygadaną i komunikatywną osobą, która lubi dużo rozmawiać, zwłaszcza z zawodnikami w tracie tygodnia lub bezpośrednio przed meczami. Tym niemniej po decydującym starciu sam im powiedziałem, że brakuje mi słów i jedyne, co mogę im przekazać, to zwykłe "dziękuję". To jest taki sukces, w który ja cały czas nie do końca wierzę. Śmieję się, że bardzo mnie cieszą stale napływające materiały po tym awansie, takie jak zdjęcia i filmy, bo to mnie utwierdza w tym, że to się naprawdę stało. To jest trochę jak piękny sen. Mam obawy, że za chwilę się z niego obudzę. Jesteśmy już jednak jakiś czas po tym sukcesie, puchar i medal stoją obok nas, w związku z czym zaczynam coraz bardziej w to wierzyć.

Jak to jest? Zbudowaliście skład na awans, nie mówiąc o awansie.

Przede wszystkim wyciągnęliśmy wnioski nie z jednego roku wstecz, ale z kilku poprzednich lat. Dzięki pomocy naszych sponsorów, czyli firmy Enea, oraz wsparciu pana prezydenta miasta Bydgoszczy dodatkowymi środkami z wydziału promocji, mogliśmy sobie pozwolić na sprowadzenie naprawdę klasowych graczy. Udało się nam pozyskać Kubę Dłuskiego i Marcina Nowakowskiego.

Pierwszy z nich to nasz wychowanek i już od jakiegoś czasu kibice co roku zastanawiali się, czy to może już teraz Kuba wróci do Bydgoszczy. Był to jeden z moich celów i wreszcie udało się go dopiąć. Z kolei Marcin bardzo chciał tu grać. Jak zobaczyliśmy, jaki ma stosunek do nas, stwierdziliśmy, że musimy zrobić wszystko, aby znalazł się w naszym zespole. I mimo że niektórzy nasi kibice na początku nie rozumieli, dlaczego tak ważnym graczem jest Marcin Nowakowski, to myślę, że już w kolejnych spotkaniach sezonu, a zwłaszcza w play-offach, pokazał, dlaczego tak nam na nim zależało. Myślę, że to był klucz do sukcesu. Postawiliśmy na konkretnych koszykarzy i nie zmienialiśmy zbyt wiele z poprzedniego sezonu.

Zobacz! Najlepsze akcje półfinałów EBL >>

Udało nam się jeszcze w ostatniej chwili sprowadzić Grzegorza Kukiełkę. To były bardzo krótkie i konkretne negocjacje. W trakcie sezonu też jednak pojawiały się pewne zastrzeżenia co do niego, ale w play-offach, a tym bardziej w serii finałowej, pokazał, co znaczy doświadczenie. Do tego dokładamy dwóch ludzi, którzy na ławce świetnie się uzupełniali - oazę spokoju Grzegorza Skiby i wulkan energii Huberta Mazura. To wszystko po prostu zagrało.

Wielki wpływ na ten sezon miały wcześniejsze rozgrywki, po których został w drużynie jej główny trzon, a zostali do tego dodani nowi liderzy. Dzięki temu było na czym bazować, na czym budować.

Tamten sezon pokazał nam przede wszystkim, że chcąc osiągnąć coś dużego, musimy patrzeć bardzo chłodno, skrupulatnie i bez jakichkolwiek sentymentów na to, co robimy. Wcześniej byliśmy chyba zbyt łagodni i za spokojnie podchodziliśmy do niepowodzeń i porażek. Pewnych rzeczy oczywiście nie zmieniliśmy w kwestii podejścia do graczy. Nadal chcemy, aby oni przede wszystkim się tutaj bardzo dobrze czuli, chcemy budować klub w oparciu o wzajemny szacunek i zaufanie, ale to musi działać w obie strony. I w tym sezonie tak to właśnie wyglądało. Wiele rozmawialiśmy z zawodnikami o naszych zastrzeżeniach, ale też wsłuchiwaliśmy się w głos szatni i trenerów, jeżeli to oni uważali, że jest coś nie tak z naszej strony, zarządu. I to spowodowało, że wszyscy w siebie wierzyliśmy i poszliśmy po cichu po awans.

Decyzja o zatrudnieniu Grzegorza Skiby była dość zaskakująca, ale finalnie wszystkim zamknął pan tym usta.

Ja myślę, że przede wszystkim to Grzegorz zamknął usta swoim ewentualnym krytykom. Ja jednak pamiętam, że dużo więcej osób pozytywnie odbierało ten ruch. Cóż, najlepszą odpowiedzią jest osiągnięty wynik. Na pewno też mając takich graczy - i tutaj wiem, że trener się ze mną w pełni zgodzi - jak Marcin Nowakowski, Kuba Dłuski, Grzegorz Kukiełka czy Michał Aleksandrowicz, dużo łatwiej prowadzi się zespół. Ale nie można oczywiście ujmować też pracy całego sztabu. Wielkim wsparciem dla trenera byli Hubert Mazur i Łukasz Kulikowiec, którzy już tę I ligę znali. Na pewno byłoby Grzegorzowi dużo trudniej, gdyby nie miał takiego wsparcia. Natomiast on sam się w 100 procentach obronił. Pokazał, że można nie mieć doświadczenia na tym poziomie, a mimo to wywalczyć awans.

EBL. Marcin Lichtański nowym trenerem Polpharmy >>

Czy Enea Astoria Bydgoszcz utrzyma się w EBL w sezonie 2019/20?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×