Bez dwóch zdań - nawet pomimo złej serii o brązowy medal - Cierra Burdick była kluczową zawodniczką 1KS Ślęzy Wrocław w Energa Basket Lidze Kobiet. Rozgrywki zakończyła ze średnimi na poziomie 12,6 punktu i 9,3 zbiórki na mecz. Zanotowała aż 14 double-double podczas 35 spotkań.
- Cierra była otwarta na to, żeby wrócić. Żartobliwie mówię, że ma coś do zrobienia, bo jej mecze z Arką Gdynia nie należały do dobrych - mówi Arkadiusz Rusin, który tłumaczy to urazem stawu skokowego. - Szybko znaleźliśmy szansę na to, żeby wróciła do ligi i pokazała się ponownie z dobrej strony.
Zobacz także. Transfery w EBLK. Mocne uderzenie Sunreef Yachts. Karina Szybała wróciła "do domu"
Burdick była podkoszową ostoją. Na powrót do Ślęzy zdecydowała się m.in. przez osobę trenera, który pozostaje na swoim stanowisku. - Bardzo szanuję jego pasję do koszykówki i myślę, że pod tym kątem jesteśmy niezwykle podobni. Koszykówka odgrywa ogromną rolę w naszych życiach. Poświęcamy mnóstwo czasu i energii, żeby być najlepszą wersją siebie - mówi nowa kapitan Ślęzy.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Kaczkan osiągnął rekord wysokości na K2 zimą. "Ta wyprawa to było totalne zaskoczenie"
Sama przyznaje, że we Wrocławiu zrobiła postęp i ma szansę na dalszy rozwój bo są do tego odpowiednie warunki. Dodatkowo zawodniczka będzie nowym kapitanem Ślęzy - przejmie tę funkcję po Marissie Kastanek, która zmieniła barwy odchodząc do Arki Gdynia.
- Tytuł kapitana oczywiście niesie za sobą sporą odpowiedzialność, ale nie muszę zmieniać swojej gry ani siebie, żeby pełnić tę rolę. Jestem zawodniczką, która zawsze chce pracować na 100 procent, więc bycie kapitanem niczego nie zmieni - będę dalej liderem, który rozmawia ze swoim zespołem i motywuje go do walki - dodaje 26-letnia koszykarka.
Amerykanka to oficjalnie pierwsza zawodniczka z kontraktem w Ślęzie na sezon 2019/2020. W drużynie najprawdopodobniej zostanie również Terezia Palenikova.