Wrócił i znów doznał kontuzji. Dramat Kevina Duranta i Golden State Warriors

Getty Images / Andy Lyons / Na zdjęciu: Kevin Durant
Getty Images / Andy Lyons / Na zdjęciu: Kevin Durant

Dramat jednego z najlepszych koszykarzy na świecie. Kevin Durant chciał pomóc postawionym pod ścianą Golden State Warriors, ale znowu doznał kontuzji.

W tym artykule dowiesz się o:

Kevin Durant wrócił do składu Golden State Warriors po 33 dniach przerwy i zdecydowanie elektryzowało to cały koszykarski świat. Skrzydłowy doznał kontuzji jeszcze w półfinałach Konferencji Zachodniej przeciwko Houston Rockets i od tamtego czasu nie mógł brać udziału w meczach. Teraz, w obliczu finału NBA i wyniku 3-1 na korzyść Toronto Raptors obecność jednego z najlepszych koszykarzy w lidze miała odmienić losy rywalizacji.

Dużo osób obawiało się o jego stan, ale Kevin Durant szybko rozwiał domysły. Był świetnie dysponowany, już w pierwszej kwarcie rzucił 11 punktów - w sumie w 12 minut, które spędził na parkiecie trafił trzy na trzy oddane rzuty zza łuku oraz miał dwie zbiórki. 30-latek dał Golden State pozytywny impuls do walki, sama jego obecność była budująca dla kolegów z drużyny. Niestety, ziścił się czarny scenariusz.

Durant, który od blisko miesiąca nie był przyzwyczajony do takiej intensywności, przypłacił chęć walki następnym urazem. Skrzydłowy upadł na parkiet i momentalnie chwycił się za okolice kostki. Jak donosiła reporterka ESPN, Doris Burke, MVP z 2014 roku doznał urazu Achilles. Teraz we wtorek czeka go rezonans magnetyczny, który da odpowiedź czy doszło do zerwania ścięgna.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Kaczkan: Na K2 poczułem totalne osłabienie. Nigdy wcześniej nie byłem w tak dziwnym stanie

Kiedy Durant upadł na parkiet, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu, kibice w hali Scotiabank Arena wiwatowali. Kyle Lowry dał im do zrozumienia, że powinni przestać. On, Kawhi Leonard czy obecny na trybunach raper Drake przekazali Durantowi kilka ciepłych słów. Stephen Curry, Andre Iguodala i generalny menadżer Warriors, Bob Myers odprowadzili go do szatni, co można odebrać za dowód wielkiego szacunku i uznania dla skrzydłowego.

- Nie wierzę, że możemy kogoś za to obwinić - mówił ze łzami w oczach GM Warriors, Bob Myers. - Ale rozumiem ten świat i jeśli trzeba kogoś wskazać, to można obwinić mnie. Ja zajmuję się działaniami dotyczącymi spraw koszykówki - dodawał w rozmowie z dziennikarzami. - Kevin przez cztery tygodnie pracował ze sztabem medycznym i naszymi trenerami. Wyglądało na to, że wszystko zmierza we właściwym kierunku - opisywał proces jego powrotu na parkiet.

Wiemy, że ucierpiało ścięgno Achillesa, ale nie wiadomo, jak poważna jest to kontuzja. To inny uraz, niż ten, który przez blisko cztery tygodnie leczył Durant, chociaż wtedy problemem także było ścięgno w łydce tej samej nogi. Czegoś nowego dowiemy się teraz po badaniach rezonansem magnetycznym.

- To złamało mi serce. Chodzi o faceta, który dał nam wszystko, co miał... - wypowiadał się emocjonalnie na konferencji prasowej sam Stephen Curry.

Trener Steve Kerr zapytany o to, co powie o poniedziałkowym zwycięstwie z Toronto Raptors (106:105) odpadł: - Szczerze, to nie wiem. Z jednej strony jestem bardzo dumny ze swojego zespołu, pokazali ogromne serce i wolę walki. A z drugiej jestem wręcz zdewastowany tym, co przydarzyło się Kevinowi. Czujemy się teraz naprawdę fatalnie. To dla nas niewiarygodne zwycięstwo, a zarazem wielka strata w tym samym momencie.

Kevin Durant pisał na swoim Instagramie: "To mnie bardzo dotknęło i zabolało, nie będę kłamał. Ale kiedy widziałem, że moi bracia zwyciężyli, dla mnie był to jak shot tequila. Dostałem od razu nowe życie".

Czytaj także: Golden State Warriors pod ścianą. Kevin Durant wraca do gry
Czytaj także: Aaron Cel: Można zbudować sukces na Polakach. Nie bójmy się na nich stawiać

Źródło artykułu: