EBL. Tony Wroten: Najpierw sukcesy z Anwilem, później powrót do NBA

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Tony Wroten
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Tony Wroten

- Igor Milicić to naukowiec i cieszę się, że będę z nim pracował. Czuję, że to będzie świetny rok, nie mogę doczekać się spotkania z fanami. Najpierw chcę odnieść sukcesy z Anwilem, później wrócę do NBA - zapowiada Tony Wroten, nowa gwiazda EBL.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co zadecydowało o tym, że Tony Wroten wybrał Anwil Włocławek?[/b]

Tony Wroten, nowy koszykarz Anwilu Włocławek: Na mój wybór wpływ miało kilka czynników. Zacznę od kibiców, bo oni są niesamowici, nawet mogę powiedzieć, że szaleni, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Co oni wyprawiają podczas meczów... Po prostu: Wow! Na każdym spotkaniu są wyprzedane bilety. Dla koszykarza nie ma niczego lepszego, niż gra dla takich fanów.

Idę dalej. Świetny sztab szkoleniowy. Każdy z trenerów jest mistrzem w swoich fachu. Począwszy od pierwszego trenera, przechodząc do asystentów i kończąc na sztabie medycznym. Wiele dobrego na ich temat słyszałem.
Ostatni czynnik. Ricky Ledo. Jesteśmy dobrymi kumplami. Obaj jesteśmy byłymi zawodnikami NBA i obaj mamy ten sam cel: chcemy grać razem i pokazać wszystkim, że możemy to robić. Najpierw bardzo dobra gra w LM, mistrzostwo Polski i powrót do NBA. To byłaby znakomita droga. Chciałbym też powiedzieć, że w zeszłym sezonie grałem przeciwko Stelmetowi w Polsce i bardzo mi się tutaj podobało. Powiedziałem sobie: Skoro jest dobra oferta, to jedź i walcz!

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: huknął z blisko 70 metrów. Fantastyczna bramka Leonela Quinoneza

Zobacz także: EBL. Trwa ofensywa transferowa Stelmetu Enea BC. Tony Meier wraca do Polski

Ricky Ledo i Tony Wroten w jednej drużynie - jedni mówią, że to zabójczy duet, drudzy podkreślają, że jedna piłka to może być za mało na ten duet.

Słyszałem takie głosy, ale mogę zapewnić, że nie przyjechaliśmy do Włocławka rywalizować ze sobą. Osobiście uważam, że świetnie pasujemy do siebie. Mi odpowiada rola rozgrywającego, który kreuje i szuka partnerów na wolnych pozycjach, a Ricky z kolei uwielbia rzucać i robi to znakomicie. Wierzę, że to będzie duet bardzo trudny do powstrzymania dla rywali.

Nie ukrywam, że jestem podekscytowany zbliżającym się sezonem. Chcemy wygrać Ligę Mistrzów i zdobyć mistrzostwo Polski. To jest cel Tony'ego Wrotena, Ricky'ego Ledo i Anwilu Włocławek. Jeśli twoim celem nie jest wygranie wszystkiego, to powinieneś skończyć grać i odejść.

Zapewne rozmawiał pan przed podpisaniem kontraktu z Igorem Miliciciem. Jak wyglądały te rozmowy? Czego od pana oczekuje chorwacki szkoleniowiec?

To świetny trener. Nazwałbym go naukowcem, który cały czas próbuje, sprawdza i udoskonala swoje pomysły. Rozmawiałem z nim na temat mojej roli w zespole. On widzi mnie w roli lidera, który ma prowadzić drużynę. Mam też sporo dawać w defensywie. Mogę zdradzić, że naprawdę długo rozmawialiśmy o obronie.

Zobacz także: EBL. Sfałszowany podpis, wygrany wyścig i ciekawe zapisy w umowie - kulisy wielkiego transferu Tony'ego Wrotena

Trener Milicić preferuje systemową, ułożoną koszykówkę, w której jest wiele założeń. Często koszykarze mówią, że potrzebują czasu, żeby to zrozumieć i zaakceptować. Jak pan do tego podchodzi? Odpowiada panu taka koszykówka?

To prawda, że Igor Milicić ma wiele schematów defensywnych i ofensywnych. Trudno go rozszyfrować. Jego plany są różne na dane spotkanie, ale jest dwukrotnym mistrzem Polski, więc to jasny dowód na to, że świetnie wykonuje swoją pracę. Metoda jest prosta: cokolwiek powie, to słuchaj i rób.

Jestem pozytywnie zaskoczony pana wiedzą na temat trenera, klubu i kibiców. Zwykle obcokrajowcy mają szczątkowe informacje. A pan przyjechał do Włocławka w pełni przygotowany.

Kocham koszykówkę. Zawsze jestem na bieżąco ze wszystkimi informacjami. Zawsze przeprowadzałem research na temat trenera, który będzie mnie trenował i nauczał nowych umiejętności. Cieszę się, że trafiłem właśnie do Igora Milicicia.

Jakie ma pan plany na przyszłość? Anwil na dłużej?

Moim celem jest powrót do NBA w następnym sezonie. Ale teraz jestem w pełni skupiony na grze w Anwilu. Mam duże aspiracje: świetna gra w LM i mistrzostwo Polski. Po to tutaj przyjechałem.

Co mu się stać, żeby pana licznik z meczami (151) w lidze NBA znów zaczął bić?

Świetne pytanie! Tylko, że odpowiedź nie jest taka prosta (uśmiech). Trzeba kontynuować codzienną pracę, cały czas się rozwijać i poprawiać mankamenty. Cieszy mnie fakt, że wróciłem do zdrowia, czuję się znakomicie, na dodatek w pełni zrozumiałem grę w Europie. Musiałem się do tego przyzwyczaić. Teraz muszę skupić się na integracji z zespołem, nauczeniu się zalet i wad poszczególnych kolegów.

W ostatnich miesiącach zrobiłem spore postępy. Zarówno na, jak i poza boiskiem. To pokazała końcówka minionego sezonu. Teraz jestem gotowy pokazać to na przestrzeni całego sezonu. Jeśli to się uda, to wierzę, że znów zagram w NBA. Ale teraz... liczy się Anwil! "Let's go Anwil" ("Do boju Anwil" - przy. red.)

Lubi pan ciężko pracować? Bo doszły mnie takie słuchy, że na treningach nie zawsze pan jest w 100 procentach zaangażowany.

Nie wierz wszystkim, w to co mówią o kimś. Ludzie nie zawsze mają dobre intencje. Ja lubię ciężko pracować. Jestem pierwszy w hali i jako ostatni wychodzę. Niedawno zacząłem także być liderem wokalnym. Po prostu dawałem dobry przykład innym swoją etyką pracy.

Jak to było z KK Zadar? Podpisał pan z nimi umowę?

Nie zawarłem żadnej umowy z tym klubem. To była nieprawda. Byłbym tam, gdybym miał z nimi kontrakt. Podpisałem umowę z zespołem, który nazywa się Anwil Włocławek. Tutaj chcę grać.

Jak pierwsze wrażenia z pobytu we Włocławku?

Znakomite. Miasto żyje koszykówką. Czuję tutaj dobrą energię. Co prawda nie graliśmy jeszcze meczu, ale w powietrzu unosi się zapach wielkiej koszykówki. Nie mogę się już doczekać debiutu przed najlepszą publicznością w Polsce.

Zobacz także: EBL. Kolejny hit transferowy. Kamil Łączyński zmienia klub!

Źródło artykułu: