Argentyńczycy rozpoczęli to spotkanie w swoim stylu, bardzo szybko konstruując akcje pozycyjne i wykorzystując niesamowity przegląd pola swojego rozgrywającego Facundo Campazzo. Zawodnik Realu Madryt już w drugiej minucie spotkania popisał się rewelacyjnym podaniem pod kosz (zagranie można zobaczyć TUTAJ).
Serbowie dość szybko musieli gonić wynik (4:12), ale pudłowali sporo rzutów z czystych pozycji. To, co pozwalało im utrzymać się w grze w pierwszej kwarcie to przede wszystkim ofensywne zbiórki, których mieli aż siedem oraz problemy z faulami Argentyńczyków.
W drugiej kwarcie Serbia szybko straciła dystans do swoich rywali, przegrywając w pewnym momencie 28:36. Było to pokłosie trzech bardzo złych decyzji wprowadzonego chwilę wcześniej na parkiet Bobana Marjanovica. Już w swojej pierwszej akcji popełnił on bezsensowny faul ofensywny, chwilę później odgwizdano mu niesportowe zachowanie, po którym Argentyna trafiła dwa rzuty wolne oraz "trójkę", a następnie znów popełnił faul w ataku. Zawodnik Dallas Mavericks szybko wrócił na ławkę rezerwowych, a do gry wrócił Nikola Jokić, który był liderem zespołu w pierwszej połowie (14 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty).
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #2: Historyczny wynik koszykarzy. Cezary Trybański zdradza przyczyny sukcesu
Argentyńczycy znakomicie radzili sobie w pierwszych dwóch kwartach z dystansu, trafiając aż dziewięć razy za trzy punkty. 3 "trójki" miał na swoim koncie rezerwowy Luca Vildoza.
Trzecia kwarta to bardzo agresywna gra w obronie obu zespołów. Przez cały czas to Argentyna utrzymywała kilka punktów prowadzenia, jednak Serbia nieustannie była w kontakcie ze swoimi rywalami. Trener Sergio Hernandez mądrze przygotował zespół w defensywie przeciwko dwóm najgroźniejszym broniom Serbów. Nikola Jokic w akcjach typu post-up był często podwajany, a nawet potrajany, co doprowadziło do kilku strat. Bogdan Bogdanović był z kolei znakomicie kryty na dystansie, przez co zdołał oddać do tego momentu tylko dwa rzuty za trzy punkty.
Czytaj także: Mistrzostwa świata w koszykówce. Polska - Hiszpania. Łukasz Koszarek: to Hiszpanie muszą
W czwartej kwarcie swoją wielkość pokazał Luis Scola. To właśnie on, do spółki z Facundo Campazzo, konsekwentnie punktowali swoich rywali, którzy kompletnie nie mogli znaleźć drogi do kosza w ostatniej ćwiartce. Seria punktów Argentyny spowodowała, że na trzy minuty przed końcem prowadzili oni już 89-76. Serbowie próbowali jeszcze wykorzystać Bogdanovica, który wymusił stratę, a następnie trafił celnie z dystansu (91:85), jednak dosłownie kilka sekund później sprawę końcowego wyniku załatwił Campazzo. Rozgrywający Argentyny zakończył mecz ze świetnymi statystykami - miał na swoim koncie 18 punktów i aż 12 asyst. Scola dołożył do tego 20 "oczek" i to oni byli głównymi architektami wygranej swojego zespołu.
Argentyna melduje się zatem w półfinale, w którym zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku USA-Francja. Serbia powalczy o miejsca 5-8.
Argentyna - Serbia 97:87 (25:23, 29:26, 14:18, 29:20)
(Scola 20, Campazzo 18, Garino 15 - Bogdanovic 21, Bjelica 18, Jokic 16)