[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Ósme miejsce można uznać za duży sukces czy jednak jest pewien niedosyt, że nie udało się zająć wyższej lokaty?[/b]
Adam Hrycaniuk, środkowy reprezentacji Polski i Arki Gdynia: Wiadomo, że chciałoby się więcej i więcej, ale generalnie uważam, że odnieśliśmy w Chinach spory sukces, mimo że ósme miejsce nie jest medalowe i nie jest premiowane grą w IO w Tokio.
Trzeba zdać sobie jednak sprawę z tego, ile reprezentacji chciałoby być na naszym miejscu. Za nami byli przecież Grecy, Turcy czy Niemcy. Wygraliśmy cztery spotkania na MŚ, co odbiło się szerokim echem w Polsce. Zwycięstwa z Chinami i Rosją na długo pozostaną w naszej pamięci.
Jak pan zapamięta spotkanie z kadrą USA, w której było dwunastu zawodników z ligi NBA?
Cieszy fakt, że potrafiliśmy im ustać, momentami grać jak równy z równym. Na pewno o tym meczu będziemy długo rozmawiać i myśleć. Nie za często ma się okazję grać przeciwko gwiazdom NBA. To było świetnie doświadczenie.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Tak strzela Krzysztof Piątek! Przełamanie Polaka na wagę zwycięstwa AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Jakie to uczucie być zawodnikiem ósmej drużyny na świecie?
Trudno to opisać słowami. Czuję się znakomicie. To był magiczny turniej. 14 dni, które zostaną w pamięci każdego z nas. Prawda jest taka, że do Chin przyjechaliśmy jako no name, jeżeli chodzi o światową mapę koszykówki, a wyjeżdżamy jako ósma ekipa turnieju. Oby ten piękny sen trwał jak najdłużej.
Z trenerem Mike'em Taylorem pracujecie już od 2014 roku. Kontynuacja jest kluczem do sukcesów?
Ten trzon kadry, który zbudował trener Mike Taylor, współpracuje ze sobą już od kilku lat. Jako grupa zrobiliśmy duży krok do przodu - w grze i w rozumieniu się na parkiecie. Widać, jak niektórzy zawodnicy dorastali z tym zespołem przez te lata. Na samym turnieju z każdym zwycięstwem czuliśmy się coraz mocniejsi i pewniejsi siebie. W pewnym momencie wskoczyliśmy na wyżyny swoich umiejętności. Muszę przyznać, że byliśmy w takim gazie, że po wygranych meczach mogliśmy już grać kolejne spotkanie w godzinach porannych.
Dzieci będą uczyć się rzutów od Adama Hrycaniuka? Marcin Gortat po meczu z Wenezuelą powiedział: "Dzieci i młodzież mogą się od niego uczyć tego, jak wykańczać akcje spod samego kosza. On jest jak wino. Im starszy, tym lepszy."
To bardzo miłe, że Marcin w ten sposób się wypowiedział. Przecież to zawodnik, który przez wiele lat grał w NBA. Myślę, że on jest dobrym przykładem dla dzieci i młodzieży, że ciężką pracą można dużo osiągnąć.
Zobacz także: MŚ w koszykówce. Adam Waczyński: Amerykanie podchodzili i nam gratulowali. To była przygoda życia
Z panem było podobnie.
Coś w tym jest. Nigdy nie unikałem ciężkiej pracy. Jestem do tego przyzwyczajony. Dzieci i młodzież niech się uczą od każdego z nas z reprezentacji. Koszykówka to piękny sport.
Z kolei Wojciech Kamiński, były asystent Mike'a Taylora, mówił w trakcie turnieju: "Swoje pod koszami robi Adam Hrycaniuk. Proszę mi wierzyć, że rywale boją się z nim grać" Tak było?
Wychodziłem na parkiet i robiłem swoje, ale wiedziałem, że mogę liczyć na pomoc kolegów w trudnych momentach. Podobnie to działało w drugą stronę. Uzupełnialiśmy się. Czuliśmy się mocni jako drużyna.
Na czym się pan skupiał w takim razie?
Na stawianiu dobrych zasłon kolegom, obronie, ustawianiu kolegów w defensywie.
Gardło zdarte? Sporo pan krzyczał w trakcie meczów.
Gardło całe (śmiech). Starałem się. Komunikacja na boisku jest najważniejsza. Myślę, że wraz z Damianem Kuligiem dobrze wywiązaliśmy się ze swoich zadań.
Ludzie w Polsce zastanawiają się, która to już młodość Adama Hrycaniuka.
Chciałbym przeżywać taką młodość cały czas (śmiech). Ale wiemy, jak to jest w sporcie. MŚ to dwutygodniowy turniej, więc można na ten czas zbudować dobrą formę. Wierzę jednak, że tak dalej będzie.
Zmęczenie jest?
Jest. W ostatnim czasie zagraliśmy 18 meczów, co stanowi połowę sezonu, a dobrze wiemy, że rozgrywki jeszcze się nie zaczęły. Na spokojnie jednak do tego podchodzę. Najważniejsze, że zdrowie dopisuje i fakt, że koledzy i trenerzy nadal cię potrzebują. Wtedy wskakujesz na wyższy poziom.
Po meczu z Wenezuelą trener Mike Taylor mocno pana chwalił. Kilka dobrych minut mówił o panu na konferencji prasowej.
Słyszałem, że mocno mnie chwalił i bardzo mu za to dziękuję. Starałem mu się odwdzięczyć dobrą grą także za to, że przez wiele lat ma do mnie zaufanie i widzi mnie w składzie reprezentacji Polski. Wiemy, że trener Mike Taylor jest szczery. To co myśli, to mówi. Nic nie jest na pokaz, nie jest udawane, dlatego wszyscy idą za nim w ogień.
Igrzyska olimpijskie są w zasięgu?
Chcemy powalczyć o igrzyska olimpijskie, choć będzie to piekielnie trudne zadanie, bo tylko jeden zespół z sześciu awansuje na IO do Tokio.
Zobacz także: MŚ w koszykówce. Amerykanie piszą o Slaughterze. Popovich mocno go chwali. Co za słowa legendy NBA!