[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Do Arki mógł pan trafić już rok temu...[/b]
Phil Greene IV, nowy koszykarz Arki Gdynia: To prawda. Miałem konkretną propozycję z Arki Gdynia. To była ciekawa propozycja, ale po rozważeniu wszystkich możliwości uznałem, że najlepszą opcją będzie gra w Gaziantepie.
Co teraz zadecydowało o wyborze Arki Gdynia?
To była po prostu najlepsza opcja. Wszystko mi pasowało. Będąc w Treflu Sopot poznałem realia polskiej ligi, która mi się spodobała. To atletyczna liga, w której gra wielu dobrych zawodników. Poziom jest wysoki. Jestem przekonany, że tutaj zrobię kolejny krok do przodu w mojej karierze.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Bayer Leverkusen wygrywa. Gikiewicz nie uchronił Unionu przed porażką [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS[
Zwłaszcza, że będę współpracował z trenerem Frasunkiewiczem, który zna moje umiejętności i wie, jak je wykorzystać. Opcja gry w EuroCupie też była mocna kusząca. To mocne rozgrywki. Będę mógł się w nich sprawdzić na tle znacznie lepszych zawodników. To mnie ekscytuje i motywuje.
Zobacz także: EBL. Szok! Z PLK do NBA. Mike Scott uzgodnił warunki kontraktu
Po pobycie w Treflu myślał pan, że wróci jeszcze kiedyś do Polski?
Szczerze? Raczej nie. Myślałem, że trafię do innej ligi i tam będę kontynuował karierę. Ale trener Frasunkiewicz tak mocno nalegał na mój transfer, że nie mogłem mu odmówić. Od dwóch lat starał się o mnie, więc byłem przekonany, że ma pomysł na wykorzystanie moich umiejętności.
Po Treflu były Włochy. Była szansa tam zostać?
Trafiłem do Brindisi. Przegraliśmy w pierwszej rundzie play-off. Była opcja na kontrakt na kolejny sezon, ale sprawy potoczyły się tak, że wybrałem inną propozycję. I cieszę się z tego, bo uważam, że Arka to najlepszy wybór.
Trener Frasunkiewicz podkreśla, że jest pan typową "jedynką". Zgadza się pan z tym?
Tak. Na tej pozycji czuję się najlepiej. Lubię dyrygować drużyną. Nie tylko poprzez zdobywanie punktów, ale przede wszystkim przez otwieranie kolegom pozycji do rzutu. Mam z tego dużą frajdę. Mogę też grać na "dwójce", razem z Krzysztofem Szubargą na parkiecie. Potrafię się dopasować do sytuacji.
Wszyscy mówią, że przychodzi pan zastąpić Jamesa Florence'a w Arce Gdynia. Jak pan do tego podchodzi?
Nie myślę o tym, kto tutaj był wcześniej. To już historia. Ja wychodzę na parkiet i robię swoje. Porównania zostawiam innym. Niech to robią kibice, dziennikarze. Ja sobie tym głowy nie zaprzątam.
Stylem gry trochę przypomina mi pan Kembe Walkera. Coś jest w tym porównaniu? Widzi pan podobieństwa?
Tak. Trafiłeś w dziesiątkę (śmiech) Oglądam mnóstwo filmików z jego akcjami. Wzoruję się na nim. On świetnie zmienia tempo gry, potrafi przyspieszyć i bez problemu minąć rywala. Kemba jest zespołowym zawodnikiem, lubi i umie kreować pozycje dla kolegów. Ja staram się grać w podobny sposób.
Jaka będzie nowa Arka Gdynia? Czego możemy oczekiwać po tym zespole?
Ten zespół ma ogromny potencjał i to po obu stronach parkietu. Trener tak zbudował drużynę, że możemy spokojnie zamieniać krycie w obronie. Nawet nasi środkowi są w stanie pokryć obwodowych zawodników rywali. To ogromny atut. Uważam, że atletyzm jest naszą dużą siłą. Są strzelcy i zadaniowcy. To kompletna drużyna, która zrobi dużo hałasu w PLK i w Europie.
W EuroCupie także?
Tak. Mamy wystarczająco dużo talentu, żeby walczyć z mocniejszymi drużynami. Wiara we własne umiejętności jest podstawą sukcesu. Po co coś robić, skoro nie wierzysz w powodzenie danej misji? To kompletnie mija się z celem.
Zobacz także: EBL. Takich transferów chcemy. Kyle Weaver - powrót koszykarza-artysty