[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Był pan zaskoczony, gdy latem zadzwonił Igor Milicić z propozycją transferu do Anwilu Włocławek?[/b]
Milan Milovanović, koszykarz Anwilu Włocławek: Już po zakończeniu sezonu trener Igor Milicić zadzwonił. Odbyliśmy krótką rozmowę, ale bez żadnych wielkich konkretów.
Powiedział mi jedynie, że widzi mnie w drużynie, uważnie obserwował przez dwa lata i wie, jak odpowiednio mnie wykorzystać. Ale nie znał jeszcze wszystkich szczegółów na temat przyszłości. Trener wtedy jeszcze nie wiedział, jaka będzie przyszłość Josipa Sobina w Anwilu. Gdy sytuacja się wyjaśniła, sprawy potoczyły się błyskawicznie.
Ponowię pytanie: był pan zaskoczony...?
Nie, ponieważ wiem, że mogę grać w koszykówkę na najwyższym poziomie. Sądzę, że zasłużyłem na ten transfer, ale oczywiście muszę to udowodnić na parkiecie. Igor Milicić podczas rozmowy zapytał mnie: "czy odpowiada ci rola gracza zadaniowego, jednego z dziesięciu w drużynie?"
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem
Zobacz także: EBL. Mathieu Wojciechowski: Śląsk był najlepszą opcją. Chcę zagrać w play-off (wywiad)
Co pan odpowiedział?
Odpowiedź była jasna i konkretna: "tak, bo chcę być w zespole, który ma duże cele i aspiracje. Chcę walczyć o medale". Dla mnie mocno frustrujące było to, że przez dwa lata gry w Polsce nie udało się nawet wejść do play-off. Chciałem to zmienić za wszelką cenę.
Po ostatnim sezonie przypięto do pana łatkę "trudnego i stwarzającego problemy". Jak pan to odbierał?
Wiem, że ludzie dużo mówili o moim zachowaniu i podejściu do gry. Słyszałem, że jestem negatywny, chodzę sfrustrowany i nie daje z siebie 100 procent na boisku. Czy brałem to pod uwagę? Nie. Nie przejmuję się takimi opiniami. Wiem, co umiem i jakim jestem zawodnikiem.
To prawda, że trener Milicić rozmawiał z panem na ten temat jeszcze przed przyjazdem do Włocławka?
Tak. Rozmawiałem na ten temat z trenerem Miliciciem, który był w Belgradzie na klinice trenerskiej.
I jak wyglądała ta rozmowa?
Milicić doskonale wiedział, jak wyglądała sytuacja w Sopocie. Nie było wyników, przegrywaliśmy mecz za meczem i to jest całkowicie normalne, że ludzie, którzy mają emocje, są źli i sfrustrowani. Trudno zaakceptować porażki. Ja nie umiem.
Anwil to wielki krok do przodu?
Jak najbardziej. Cieszę się, że jestem w klubie, który ma tak ogromne ambicje. Chcemy obronić mistrzostwo Polski, ale także zawojować Ligę Mistrzów. Bardzo liczę na udany sezon, który zakończy się dużymi sukcesami.
Pana losy ciekawie się układają. Podążą pan drogą... Nikoli Markovicia, swojego najlepszego przyjaciela. Najpierw był Trefl, teraz Anwil.
Często z tego powodu żartujemy. Jesteśmy w stałym kontakcie. Dużo rozmawiamy o sprawach koszykarskich. Nie będę ukrywał, że pytałem go, co mam zrobić i jaką decyzję podjąć. Mówił, że Anwil to duży klub i jeśli składa mi ofertę, to nie należy odmawiać.
Zagracie kiedyś razem?
Chciałbym! To jedno z moich marzeń. Mam nadzieję, że pewnego dnia to nastąpi.
Zobacz także: Josh Bostic. Gwiazda Energa Basket Ligi. Wybrał Arkę Gdynia, choć na stole miał znacznie lepsze oferty