Michał Sokołowski dołączył do Anwilu Włocławek kilka dni przed rozpoczęciem sezonu. Wcześniej był ważną postacią reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. W drużynie prowadzonej przez trenera Igora Milicicia pełni ważną rolę, choć na parkiet nie wychodzi w pierwszej piątce. W trzech spotkaniach Energa Basket Ligi zdobywał średnio 11,7 punktu, 4 zbiórki i 1,7 asysty. Trafiał 56 proc. prób z gry, a to wszystko w 22 minuty.
- Nie było łatwo. Cały zespół był razem od 1,5 miesiąca. Ja tego czasu nie miałem. Na samym początku musiałem łączyć pozycje 2/3. Po Superpucharze wypadł Szymon Szewczyk i musiałem wskoczyć jeszcze na czwórkę. Na początku było bardzo dużo do zapamiętania zagrywek i systemów, ale jakoś przeżyłem - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zobacz także: Świetny mecz Adama Waczyńskiego w Hiszpanii
W Energa Basket Lidze Anwil Włocławek ma komplet trzech zwycięstw. Tylko w spotkaniu z Legią Warszawa mistrz Polski musiał zachować koncentrację do ostatniej sekundy. Od wtorku zacznie się jednak to, na co czekają koszykarze i kibice, czyli rywalizacja w Lidze Mistrzów. Na pierwszy mecz z Rastą Vechta zespół z Włocławka będzie bardzo dobrze przygotowany, bo do Niemiec pojechał prosto ze Stargardu, gdzie w sobotę rozgrywał ligowy mecz.
ZOBACZ WIDEO Adam Waczyński po meczu z Asseco Arką: Serce zabiło mocniej
- Spędzimy więcej czasu na miejscu. Będziemy bardziej wypoczęci. Jesteśmy przygotowani do tego meczu i liczymy na wygraną - mówi Michał Sokołowski. Anwil za bardzo nie zmęczył się w sobotę. Zwycięstwo 95:82 zapewnił sobie już po trzech kwartach, gdy prowadził 85:56. Tylko w ostatniej części PGE Spójnia zmniejszyła rozmiary porażki. Wtedy jednak obaj trenerzy dali pograć zmiennikom.
- Każdy mecz ma jakąś historię. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania. W czwartej kwarcie już strasznie luźno się grało. Pozwoliliśmy gospodarzom podgonić wynik. Dobrze, że wszyscy są zdrowi - analizuje koszykarz Anwilu. - Na każdy mecz wychodzimy spięci i z nastawieniem, że chcemy wygrać. Jeżeli wynik na to pozwala, że kluczowi gracze mogą spędzić mniej czasu na boisku, to jest to dla nas plus, że możemy zostawić więcej sił na Ligę Mistrzów - dodaje Michał Sokołowski.
Trener Igor Milicić nie miał pretensji do swojej drużyny za nieudaną czwartą kwartę (czytaj więcej tutaj). Wcześniej jednak starał się utrzymywać koncentrację w swoim zespole pomimo ponad 20 punktów przewagi. - Trener wie, że koncentracja wtedy spada i dużo złych rzeczy może się wtedy wydarzyć. Cały czas nas mobilizuje, pobudza koncentrację i energię żebyśmy tego nie tracili - komentuje nasz rozmówca.