NBA. Fatalny Harden, Antetokounmpo i Bucks zepsuli debiut Russella Westbrooka

PAP/EPA / CHRISTOPHER JUE / Na zdjęciu: Russell Westbrook
PAP/EPA / CHRISTOPHER JUE / Na zdjęciu: Russell Westbrook

W czwartkowym meczu Houston Rockets pokazali dwa oblicza. To gorsze przydarzyło im się w drugiej połowie, przez co Milwaukee Bucks zwyciężyli na ich parkiecie 117:110. Russell Westbrook nie będzie wspominał miło tego debiutu.

Houston Rockets prowadzili do przerwy 16 punktami (66:50) i wydawało się, że ich szybka koszykówka pozwoli im bez problemów pokonać Milwaukee Bucks. Giannis Antetokounmpo i drużyna z Wisconsin mieli inny plan. Już po zmianie stron rozpoczęło się odrabianie stron, a podopieczni Mike'a Budenholzera pokazali prawdziwy charakter. Ostatnia kwarta zakończyła się wynikiem 39:24, a całe spotkanie 117:111.

Giannis Antetokounmpo pięć minut przed końcem spotkania musiał opuścić parkiet, bowiem popełnił szósty faul. Aktualny MVP i tak zdążył zdobyć fantastyczne 30 punktów, 13 zbiórek oraz 11 asyst w niecałe dwa kwadranse. To jego 14. triple-double w karierze. 24-latek przyczynił się do odrobienia strat przez Bucks, a reszta zawodników dokończyła dzieła.

- Ci faceci w szatni to wojownicy, nie boimy się konkurować - powiedział po meczu w rozmowie z dziennikarzami Wesley Matthews. - Kiedy Giannis zszedł z parkietu przez szósty faul, my nie mogliśmy się po prostu poddać - dodawał.

ZOBACZ WIDEO Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Kluczowe punkty zdobywali Khris Middleton, Brook Lopez czy Ersan Ilyasova. Goście w ostatnich posiadaniach bardzo sprytnie starali się dostarczyć piłkę do swoich podkoszowych, aby ci grali tyłem do kosza z niższymi przeciwnikami. Taktyka Mike'a Budenholzera okazała się strzałem w dziesiątkę, Lopez i Ilyasova wykorzystywali swoje atuty, a Houston Rockets nie mieli na to odpowiedzi. Jeszcze za trzy trafił Wesley Matthews i było wtedy 111:105 na 92 sekundy przed końcem spotkania, co dobiło Teksańczyków. - Wykonali niesamowitą pracę. Dzielili się piłka, trafiali rzuty. Jestem bardzo dumny i szczęśliwy - chwalił kolegów Giannis Antetokounmpo.

James Harden zawiódł na całej linii. Leworęczny koszykarz trafił w całym spotkaniu tylko dwa rzuty z gry i to w drugiej kwarcie! Wykorzystał wszystkie 14 wolnych, co dało mu w sumie 19 "oczek", ale rozpoczęcia nowego sezonu z pewnością nie zaliczy do udanych. Miał też siedem zbiórek, 14 asyst oraz siedem strat.

Russell Westbrook zaprezentował się po raz pierwszy w trykocie Houston i po słabej pierwszej połowie, w drugiej wszedł na swoje obroty. Jego zryw pozwolił Rockets uwierzyć w odmianę losów rywalizacji w czwartej kwarcie, ale finalnie to wszystko i tak na niewiele się zdało. Westbrook w debiucie zdobył 24 punkty, 16 zbiórek oraz siedem kluczowych podań. Koszmarnie spisał się Eric Gordon, autor tylko czterech celnych prób na 19 oddanych.

To może być trudny sezon dla Golden State Warriors. Przynajmniej do czasu, kiedy wróci Klay Thompson, a to, czy w ogóle nastąpi w trwających rozgrywkach nie jest wcale pewne. Jak na razie drużyna z Oakland poległa na otwarcie z Los Angeles Clippers i to aż 141:122.

Kawhi Leonard w 21 minut zrobił swoje i trener Doc Rivers uznał, że nie ma sezonu dłużej trzymać go na parkiecie. Skrzydłowy rzucił 21 punktów, dodał pięć zbiórek i dziewięć asyst. Wchodzący z ławki rezerwowych Lou Williams miał 22 "oczka", trafiając wszystkie 11 rzutów wolnych. Podkoszowy Patrick Patterson uzbierał 20 punktów. Clippers znów byli kapitalnie przygotowani i otwierają sezon od bilansu 2-0, nawet bez rehabilitującego się jeszcze Paula George'a.

U Warriors Stephen Curry zanotował 23 punkty, ale trafił tylko 2 na 11 rzutów zza łuku. Draymond Green miał w trakcie meczu problemy z prawym łokciem, ale był zdolny wrócić na parkiet, chociaż jego wysiłek też nie odmienił przebiegu meczu. D'Angelo Russell w debiucie zapisał przy swoim nazwisku 20 punktów i osiem asyst. Clippers już do przerwy prowadzili 65:54, a następnie trzecia kwarta zakończyła się ich triumfem 46:33.

Vince Carter przeszedł do historii! 42-latek jako jedyny w dziejach rozpoczął właśnie 22. sezon na parkietach NBA. Koledzy z drużyny sprawili mu prezent. Wszyscy w Atlanta Hawks stanęli na wysokości zadania i odnieśli zwycięstwo w premierowym występie w nowym sezonie. Trae Young eksplodował, jego 38 punktów, siedem zbiórek i dziewięć asyst okazało się zdecydowanie kluczem do sukcesu.

21-letni lider Hawks trafił 11 na 21 oddanych rzutów z pola, w tym 6 na 10 zza łuku. Goście zaczęli dominować po zmianie stron, trzecia odsłona padła ich łupem w stosunku 31:18, a czwarta 26:19. To wszystko złożyło się na triumf 117:100. Jabari Parker dodał cenne 18 "oczek", tyle samo miał też John Collins. Carter w historycznym dla siebie spotkaniu oddał dwa rzuty, ale finalnie nie udało mu się zdobyć punktów.

Podstawowy rozgrywający Detroit Pistons, Reggie Jackson spędził na parkiecie tyko 15 minut, bo lepiej od niego prezentował się świetny tego dnia Derrick Rose. MVP z 2011 roku rzucił 27 punktów, trafiając 11 na 15 wykonanych rzutów. Andre Drummond po dominującym występie w pierwszym ligowym meczu, ponownie spisał się bardzo solidnie, ale drużynie z Miasta Motoryzacji zabrakło wsparcia innych zawodników.

Co ciekawe, awarii uległy zegary 24 sekund i w czwartej kwarcie zawodnicy musieli sugerować się tablicami pomocnymi, umiejscowionymi w rogach boiska.

Czytaj także: Kyrie Irving rzucił 50 punktów w debiucie dla Brooklyn Nets! Ale jego drużyna przegrała po dogrywce

Wyniki:

Detroit Pistons - Atlanta Hawks 100:117 (32:38, 31:22, 18:31, 19:26)
(Rose 27, Drummond 21, Kennard 13 - Young 38, Parker 18, Collins 18, Hunter 14)

Houston Rockets - Milwaukee Bucks 111:117 (30:23, 36:27, 21:28, 24:39)
(Westbrook 24, Harden 19, Tucker 17 - Antetokounmpo 30, Matthews 14, Ilyasova 13)

Golden State Warriors - Los Angeles Clippers 122:141 (29:35, 25:30, 33:46, 35:30)
(Curry 23, Russell 20, Paschall 14, Evans 14 - Williams 22, Leonard 21, Patterson 20)

Czytaj także: Gwiazdor NBA stawia warunki. Antetokounmpo chce walczyć o mistrzostwo

Źródło artykułu: