Podopieczni Marka Łukomskiego mimo już ósmej porażki w rozgrywkach wreszcie zasłużyli na gromkie brawa od swoich kibiców, bo byli o krok od sprawienia wielkiej sensacji, jaką byłoby pokonanie wicemistrza Polski.
Koszykarze Twardych Pierników udając się do Starogardu Gdańskiego nie mogli spodziewać się aż tak ciężkiej przeprawy. W końcu jak dotychczas na Kociewiu wygrywali wszyscy i to bez poważniejszych problemów. Polpharma zagrała jednak z dużą energią, sercem i mimo kilku przestojów dotrzymywała kroku faworyzowanemu rywalowi. O ostatecznym zwycięstwie gości tak naprawdę zadecydowały detale. Po zakończeniu spotkania torunianie doceniali świetną postawę Farmaceutów, przyznając, że gra tej drużyny wcale nie odzwierciedla jej miejsca oraz fatalnej sytuacji w ligowej tabeli.
- Polpharma zagrała bardzo twardo. Mieliśmy szczęście, bo o naszym zwycięstwie tak naprawdę zadecydowały ostatnie rzuty - tłumaczył Sebastian Machowski, szkoleniowiec torunian.
ZOBACZ WIDEO: Trener snu jak u Cristiano Ronaldo. Robert Lewandowski dba o każdy detal swojej formy
- Oni pokazali kawał bardzo dobrej koszykówki i ten bilans 0:8 nie jest odzwierciedleniem tego, jak się prezentują - wtórował swojemu trenerowi także Mikołaj Ratajczak.
W szeregach ostatniej ekipy Energa Basket Ligi wreszcie powiało lekkim optymizmem. Praca Marka Łukomskiego nie idzie na marne i jego zawodnicy pokazali, że mogą walczyć nawet z dużo mocniejszymi przeciwnikami. Szkoleniowiec biało-niebieskich po zakończeniu sobotniego pojedynku chwalił swoich podopiecznych, a także dziękował starogardzkim kibicom, którzy mimo fatalnego bilansu swoich ulubieńców nie odwrócili się od nich.
- Co mogę powiedzieć po takim meczu? - zastanawiał się Łukomski. - Kilka minut naszej słabszej gry. Polski Cukier Toruń wychodził na 9,10 punktowe prowadzenie, gonimy i jesteśmy w deficycie. Powiem szczerze, że zagraliśmy na maksimum możliwości, które mamy w tym momencie. Wszyscy walczyli na tyle, ile nas stać natomiast to nie wystarczyło do pokonania drużyny z Torunia. Na pewno duże podziękowania należą się naszej publiczności, bo w trakcie meczu poczułem się jak za dawnych lat, kiedy przyjeżdżałem do Starogardu jako przeciwnik. Wielkie szacunek dla nich, że mimo takiego bilansu oni cały czas nas dopingują, są naszym szóstym zawodnikiem - cieszył się trener Polpharmy Starogard Gdański.
- Myślę, że zagraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie - podkreślał Daniel Gołębiowski. - Była różnica tylko jednego posiadania, ale uważam, że o porażce zadecydowały przede wszystkim straty i ponowienia po zbiórce w ataku. Dziękuję też kibicom, którzy mimo tego, jak jest cały czas nas wspierają. Wiadomo, że nikt nie chce przegrywać, ale my walczymy i staramy się też robić naszą pracę najlepiej, jak potrafimy - zapewniał zdobywca 11 punktów w sobotnim spotkaniu.
Kolejne spotkanie Polpharma Starogard Gdański rozegra w najbliższą sobotę na wyjeździe z Legią Warszawa. Mimo poważnej kontuzji Macieja Bojanowskiego
nic nie wskazuje na to, aby w zespole miał pojawić się następca skrzydłowego, który może już nie wrócić do gry w tych zmaganiach. W klubie po zakontraktowaniu Martynasa Paliukenasa nie ma już pieniędzy na dalsze zmiany.
- Po rozmowie z prezesem nie sądzę, że planujemy jeszcze jakieś wzmocnienia, bo budżet nie jest z gumy - uciął temat Marek Łukomski. - Nadrzędną rzeczą w tym sezonie jest to, aby bilans zysków i strat Polpharmy wyszedł na zero. Nie będziemy grali na kredyt. Zazwyczaj jest tak, że nieszczęście jednego, jest szczęściem drugiego. Inni dostaną więcej minut i może to zadziała też na nich mobilizująco - podsumował.