Finowie na parkiecie okazali się lepsi od Legii Warszawa 112:105 (CZYTAJ RELACJĘ), jednak pod względem organizacyjnym daleko im do europejskich standardów. Osoba odpowiedzialna za prowadzenie konferencji prasowej długo nie mogła ustalić, kto z ramienia legionistów jest zaproszony na pomeczowe wypowiedzi.
- Na konferencję prasową przyszli Tane Spasev oraz Filip Matczak, nie Marek Zapałowski i Michael Finke - wytłumaczył trener z Macedonii. "Ok przepraszam, kontynuujmy. Michael, proszę o twój komentarz odnośnie meczu" - brnął prowadzący, który miał także wielki problem, aby ustalić, że Tane Spasev to pierwszy trener, a nie asystent.
Macedończyk kipiał ze złości i niewiele brakowało, aby wyszedł z sali. Ostatecznie na koniec zachował stalowe nerwy i w kilku słowach skomentował porażkę ekipy z Warszawy.
- Mieliśmy dwie dogrywki choć nie musiało ich być. Mamy kłopoty z kontuzjami. Mamy przed sobą ważne mecze w polskiej lidze. Pojawiło się sporo błędów, nie zawsze nasza gra wyglądała tak jak powinna, rywale mieli okazje na zdobywanie łatwych punktów. Spotkaliśmy się tu z ciepłym przyjęciem, miło spędzaliśmy tu czas. Trener wykonuje tu dobrą pracę, za co należą mu się gratulacje - podsumował.
Zobacz konferencję prasową po meczu Legii Warszawa:
What is the name of the coach? But he is the head coach or the assistant coach? And what is the name of the player, Michael or Filip? The guy who introduce the post game press conference after Kataja vs Legia Warszawa had some big issues…
— Emiliano Carchia (@Carchia) 13 listopad 2019
- Próbowaliśmy wygrać, ciężko pracowaliśmy, aby odrobić straty, ale Kataja okazała się lepsza. Mieliśmy szanse, by wygrać, ale nie wykorzystaliśmy tego. Rywale często zdobywali punkty w ważnych momentach. To dla nas bolesna porażka - dodał Filip Matczak.
Legia po porażce w Finlandii jest w bardzo trudnym położeniu w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Do awansu potrzebuje dwóch wygranych oraz zwycięstwa Kataji Basket w jednym spotkaniu.
Zobacz także: Milan Milovanović trafi do Legii?
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel i jego "Brudna robota". "Powiedziałem im, że tego nie zrobię"