Prigioni pod wodzą Messiny?
Ani J.R. Holden, ani Jaka Laković, ani tym bardziej Sarunas Jasikevicius nie będą prowadzić gry Realu Madryt w przyszłym sezonie. Wszystko wskazuje na to, ze kreowaniem akcji zajmie się Pablo Prigioni, dotychczasowa ikona TAU Ceramiki Vitoria.
To, że 32-letni Argentyńczyk pragnie zmienić środowisko wiadomo już od kilku tygodni. - Chcę pokazać sobie, że potrafię grać w innym zespole, niż TAU - mówił argentyński rozgrywający zaraz po przegranym finale ACB jednej z hiszpańskich gazet. Prigioni to koszykarz-symbol baskijskiego zespołu. Trafił do niego z Lucentum Alicante w roku 2003 i przez sześć kolejnych sezonów był podstawowym playmakerem i podporą drużyny. Podczas tego okresu raz wygrał ligę (2008), trzykrotnie wywalczył srebrny medal (2005, 2006, 2009) i tyle samo razy triumfował w Pucharze Króla (2004, 2005, 2009). Podczas finału pucharu w roku 2005 ustanowił nieprawdopodobny rekord 15 asyst.
Dziś koszykarz jednak nie ma sentymentów i po tak niefortunnym sezonie zamierza zmienić otoczenie. Nieoficjalnie mówi się, że prawdziwym powodem rozstania z TAU są złe relacje z trenerem Dusko Ivanoviciem, choć sam zainteresowany na pytanie o szkoleniowca nabiera wody w usta. W zeszłym roku gracz, pod względem statystycznym, rozegrał swój najlepszy sezon w Vitorii - średnio 9 punktów i 4,7 asysty (5. miejsce w lidze) oraz 1,8 przechwytu (3. miejsce).
Teraz być może będzie miał szanse występować u innego szkoleniowca z wielkim autorytetem. Włoch Ettore Messina widzi bowiem Prigioniego w składzie Realu Madryt. Włodarze "Królewskich" podjęli już rozmowy na temat transferu zawodnika ze sternikami TAU Ceramiki. Porozumienie jest już podobno blisko, co potwierdza Paco Lopez, agent gracza. - Pablo chce takiego rozwiązania, które zadowoli trzy strony: TAU, Real i jego samego. Po sześciu latach w Vitorii potrzebuje nowego wyzwania, a takim byłaby gra w nowobudowanej ekipie Realu. Myślę, że Pablo przez te ostatnie kilkanaście dni zachowuje się wyśmienicie. Szczerze wobec Madrytu i wobec Vitorii. Zawsze mówił otwarcie o tym, czego chce i nigdy nie robił niczego za plecami jednej strony - przyznał Lopez.
Ribas na celowniku wielkiej trójki
Nie tylko Prigioni znalazł się na celowniku Realu w ostatnim czasie. Trener Messina chciałby do swojego zespołu ściągnąć również Pau Ribasa, wschodzącą gwiazdę DKV Joventutu Badalona. Problem w tym, że 22-latka w swoim składzie widzą również działacze TAU Ceramiki Vitoria i Unicaji Malaga.
Mierzący 193 cm wzrostu Ribas to klasyczny combo guard, którą łączy w sobie cechy rozgrywającego i rzucającego obrońcy. Choć w profesjonalnej koszykówce zaistniał dopiero w roku 2005, po zaledwie trzech latach wymieniany jest w gronie najlepszych obrońców ACB. W swoim debiutanckim sezonie w Badalonie, urodzony w Barcelonie gracz notował średnio ledwie 2,3 punktu i 1 zbiórkę, lecz i minutowy pobyt gracza na parkiecie był znacznie ograniczony.
Przełomem okazały się rozgrywki 2006/2007, kiedy to Ribas został oddany na zasadzie wypożyczenia do drugoligowej CB Prat. Z miejsca stał się liderem zespołu, a sezon zakończył ze średnimi 12,1 punktu, 2,8 zbiórki i 2,4 asysty. Dobre występy na zapleczu ACB spowodowały, że w kolejnym sezonie włodarze Joventutu zdecydowali dać mu szansę w pierwszym zespole, a koszykarz wykorzystał ją wyśmienicie. Jego średnie oscylowały wokół 6 oczek i 1,5 zbiórek, a skuteczność rzutów z dystansu sięgnęła 55 procent!
Poprzednie miesiące udowodniły jednak, że Ribas w dalszym ciągu jest w fazie rozwoju. Debiutując w Eurolidze, notował przeciętnie 7 oczek i ponad 2 zbiórki, a na krajowym podwórku jego indywidualne osiągnięcia podskoczyły do 10 punktów, 2,4 zbiórki i 2,6 asysty. Obok Ricky’ego Rubio, Ribas okazał się najważniejszym hiszpańskim graczem w drużynie Sito Alonso.
Po tak dobrym sezonie, którego ukoronowaniem było przyznanie miejsca wśród pięciu największych rewelacji sezonu, Hiszpan oczekiwał sporej podwyżki. I choć włodarze Joventutu wyszli naprzeciw jego prośbie, proponowana przez klub pensja nadal nie spełnia oczekiwań zawodnika. To czego nie chce zrobić macierzysty zespół gracza, z chęcią zrobią inne zespoły. Real póki co nie sfinalizował negocjacji z Rimantasem Kaukenasem, Unicaja Malaga na pozycji rzucającego obrońcy ma wakat, podobnie zresztą, jak TAU Ceramica Vitoria po odejściu Igora Rakocevicia.
Wiadomo jednak, że Ribas pójdzie tam, gdzie dostanie najwięcej minut. W Joventucie spędzał na parkiecie około dwóch kwart i z pewnością mniejsza ilość nie wchodzi w grę. A że odejdzie, można wnioskować po ostatniej wypowiedzi dyrektora sportowego klubu z Badalony, Juana Manuela Rodrigueza Marina. - Bardzo chcielibyśmy, że Pau kontynuował swoją karierę w naszym zespole, ale to nadzwyczaj skomplikowana kwestia. Zawodnik żąda dużej podwyżki, na którą nie możemy przystać. Z pewnością usiądziemy jeszcze do negocjacji, ale przyznam, że nawet jak ostatnio rozmawialiśmy o nowym kontrakcie, jego agent odbierał telefony z innymi propozycjami - powiedział Rodriguez Marin.
Barca blisko skompletowania składu
Po pozyskaniu Pete’a Mickeala, przedłużeniu umów z Gianluką Basile i Jaką Lakoviciem, w drużynie Regalu FC Barcelona jest już tylko jedno miejsce do zapełnienia - na pozycji silnego skrzydłowego po Ersanie Ilyasova. I choć pierwszym potencjalnym następcą Turka był Boniface N’Dong, obecnie wyżej stoją akcje Terence’a Morrisa.
Mierzący 206 cm wzrostu Amerykanin to absolwent uczelni Maryland, którą skończył ze średnimi 12,2 punktu i 7,7 zbiórki. Dodatkowo, został wiceliderem wszechczasów swojego uniwersytetu w liczbie rozegranych spotkań, zajął drugie miejsce w blokach oraz czwarte w zbiórkach, a także znalazł się w pierwszej dziesiątce w przechwytach i punktach. Dobre występy spowodowały, że 21-letni wówczas gracz zaczął być wymieniany jako kandydat do draftu 2001. Ostatecznie został wybrany przez Houston Rockets, ale z dalekim, 34. numerem.
Zresztą, cała przygoda koszykarza z NBA daleka była od ideału. W klubie z Teksasu rozegrał co prawda 117 spotkań w ciągu dwóch lat, lecz w kolejnym sezonie został oddany do ligi NBDL. Następnie próbował swoich sił w Los Angeles Clippers, a w sezonie 2005/2006 w Orlando Magic. Nigdzie jednak nie przebił się do podstawowego składu, więc postanowił przenieść się na Stary Kontynent.
I wówczas los uśmiechnął się do niego. Najpierw Morris wywalczył wicemistrzostwo Izraela i Puchar tego kraju z Hapoelem Jerozolima (przeciętnie 13 oczek i 7 zbiorek oraz 2 bloki), co przełożyło się na transfer do Maccabi Tel Awiw. W stołecznej ekipie utrzymał status quo - około 12 punktów, 8 zbiórek i 2 bloki, lecz drugie miejsce Maccabi odebrano w Tel Awiwie jako wielką porażkę, zapowiadając rychłe rozstanie z kilkoma graczami. Wśród nich był m.in. Morris, którym jednak wówczas interesowało się już CSKA Moskwa. Amerykanin nie wahał się ani chwili kiedy otrzymał propozycję podpisania kontraktu, a na koniec sezonu mógł cieszyć się z mistrzostwa Rosji oraz wicemistrzostwa Euroligi. Zdobywał średnio 8,4 punktu i 5,2 zbiórki w lidze oraz 6,6 punktu i 4,7 zbiórki na arenie międzynarodowej.
Zaraz po zakończeniu rozgrywek 2008/2009 działacze CSKA ogłosili jednak, że nie przedłużą umowy z doświadczonym zawodnikiem, dając mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Wiadomo, że w tej chwili najbliżej mu do Barcelony, aczkolwiek umowa nie została jeszcze podpisana. - Negocjujemy, ale agent Terence’a stawia trudne warunki. Mimo to uważam, że jesteśmy na dobrej drodze. Terence pragnie grać dla Barcelony, a Barcelona widzi w nim idealnego gracza na pozycji numer cztery. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, porozumienie zostanie zawarte w najbliższych dniach - stwierdził Rafael Yuste, wiceprezes klubu ds. sportu.