Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania spekulowało się, czy Legia Warszawa zdoła pokonać wicemistrzów Węgier 15 punktami, aby odrobić straty z pierwszego meczu obu drużyn (74:60). Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna, bo to Egis Kormend od pewnego momentu zastawiała się już tylko, jak wysoko wygra w stolicy Polski.
Podopieczni Tane Spaseva potrzebowali zwycięstwa, aby po trzech porażkach w czterech meczach wciąż liczyć się w walce o wyjście z grupy H. Goście szybko chcieli odwieść ich od tych planów, bo po kilku pierwszych minutach prowadzili 15:2. Warszawianie mimo wszystko utrzymywali kontakt po dwóch odsłonach, bo tracili do Egis Kormend tylko cztery "oczka" (40:36).
Ale później było już tylko gorzej. Gra stołecznych była bardzo chaotyczna, o czym świadczą 22 popełnione straty. Problemy Legii świetnie wykorzystali rywale, którzy wygrali trzecią kwartę 21:10 i kontrolowali dalszy przebieg spotkania. Jakby tego mało czwarta partia rozpoczęła się od ich serii 8:0 i było praktycznie po meczu.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"
Egis Kormend prowadził wówczas 69:46, a zły Tane Spasev poprosił o przerwę. Macedończyk próbował jeszcze motywować swoich zawodników i faktycznie udało im się zniwelować straty, ale było to jedyne pocieszenie dla jego Legii. Węgrzy triumfowali finalnie 78:68.
Brak Sebastiana Kowalczyka, Keanu Pindera oraz Romarica Belemene wdał się mocno we znaki. Warszawianie byli bezradni, Drew Brandon rzucił tylko dwa punkty w 18 minut i popełnił pięć strat. Milan Milovanović zapisał przy swoim nazwisku także zaledwie dwa "oczka", Serb miał ponadto sześć zbiórek. Słabo wypadł również Michał Michalak, strzelec wykorzystał tylko 3 na 10 oddanych rzutów z gry, co dało mu siedem punktów.
Jedyne pozytyw dla Tane Spaseva to występy Przemysława Kuźkowa i Jakuba Nizioła. Tych dwóch młodych zawodników dostarczyło drużynie w sumie 24 punkty - Kuźkow 14 i Nizioł 10. Dla Egis Kormend 23 punkty i osiem zbiórek wywalczył świetnie dysponowany Justin Edwards, a dodatkowo trzech innych graczy przekroczyło barierę 10 zdobytych punktów. Dla Węgrów to czwarty triumf w piątym występie na europejskich parkietach.
Legia definitywnie przekreśliła swoje szanse na awans do następnego etapu FIBA Europe Cup. W ostatnim spotkaniu w tych rozgrywkach czeka ich wyjazd do Danii i starcie z Bakken Bears, które odbędzie się w środę 27 listopada.
Wynik:
Legia Warszawa - Egis Kormend 68:78 (18:24, 18:16, 10:21, 22:17)
Legia: Przemsyław Kuźkow 14, Jakub Nizioł 10, Filip Matczak 9, Michał Michalak 7, Jakub Sadowski 6, Michael Finke 5, Dawid Saczewski 5, Patryk Nowerski 4, Adam Linowski 4, Drew Brandon 2, Milan Milovanović 2.
Egis: Justin Edwards 23, Frank Rahim Turner 15, Travis T Taylor 12, Jordon Milik Vernado 11, Csaba Ferencz 9, Akos Nemeth 5, Erjon Kastrati 3, Bence Oroszi 0, Matyas Kiss 0.
Czytaj także: Carmelo Anthony zadebiutował w Portland Trail Blazers. Porażka na początek
Czytaj także: "Dramat", "są śliskie" - zawodnicy i trenerzy narzekają na nowe piłki
Tabela grupy H:
Miejsce | Drużyna | Zwycięstwa | Porażki | Punkty |
---|---|---|---|---|
1. | Egis Kormend | 4 | 1 | 9 |
2. | Bakken Bears | 4 | 1 | 9 |
3. | Legia Warszawa | 1 | 4 | 6 |
4. | Kataja | 1 | 4 | 6 |