NBA. Giannis Antetokounmpo nie do zatrzymania. Rzucił 50 punktów, a Bucks wygrali ósmy raz z rzędu

Getty Images / Hannah Foslien / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo
Getty Images / Hannah Foslien / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo

Giannis Antetokounmpo był nie do zatrzymania dla Utah Jazz, aktualny MVP zdobył aż 50 punktów, a jego Milwaukee Bucks odnieśli ósmy sukces z rzędu. W innym z meczów ważny triumf zanotowali Portland Trail Blazers, dobrze wypadł Carmelo Anthony.

Giannis Antetokounmpo zdefiniował, co znaczy dominować na koszykarskim parkiecie. Grek zdobył rekordowe w tym sezonie 50 punktów i poprowadził Milwaukee Bucks do pokonania Utah Jazz 122:118. 24-latek wykorzystał 17 na 31 oddanych rzutów z pola, w tym 3 na 8 za trzy. Miał też 14 zbiórek oraz sześć asyst. Co warte podkreślenia, w blisko 39 minut, które spędził na parkiecie, nie popełnił ani jednej straty.

Tak dysponowany Antetokounmpo był dla Jazzmanów prawdziwym problemem. Mówił o tym Mike Conley: - Rzuciliśmy wszystko, co mieliśmy przeciwko niemu. Rzuciliśmy wszystkich, których mieliśmy. Zdecydowaliśmy się go podwajać, ale on mimo wszystko kończył swoje akcje. Przedostawał się na linię rzutów wolnych. Ale kiedy zaczął trafiać z dystansu, zrobiło się naprawdę ciężko - komplementował Antetokounmpo doświadczony Conley. - Byłem dumny z tego, co robiliśmy w defensywie. Próbowaliśmy zbierać piłki i go zastawiać, ale ale on był po prostu zbyt wysoki, zbyt długi - dodawał.

Goście z Salt Lake City walczyli do końca, szybkie pięć punktów pozwoliło Utah zniwelować straty do tylko dwóch "oczek" (120:118). Podopieczni Mike'a Budenholzera nie trafili w następnym posiadaniu, ale na 4,4 sekundy przed końcem Donovana Mitchella, który próbował przedostać się pod kosz zablokował Brook Lopez. Bojan Bogdanović zdobył dla Jazz 24 punkty, a wspomniany Mitchell miał ich 20.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Dziwne zmiany Brzęczka w meczu z Izraelem. "Nie rozumiem o co mu chodziło"

Dla Giannisa to 17. double-double z rzędu, a bilans Milwaukee Bucks wynosi 14 zwycięstw i trzy porażki. Oznacza to, że Antetokounmpo we wszystkich dotychczasowym meczach zdobywał podwójną zdobycz. To najdłuższa taka seria na początku sezonu od wyczynu Billa Waltona, który w rozgrywkach 1976/1977 zanotował 34. double-double z rzędu.

- Jestem pod wrażeniem, nie będę kłamać. To był wielki mecz. Świetnie było rzucić drugi raz w karierze 50 punktów i nie popełnił przy tym ani jednej straty. Widziałem, że oni trafili 21 rzutów za trzy, a my wciąż byliśmy w meczu. Jedyne, co się liczy na koniec dnia to zwycięstwo - mówił w rozmowie z dziennikarzami Antetokounmpo, jego Bucks triumfowali po raz ósmy z rzędu.

Carmelo Anthony rzucił 25 punktów, trafił 4 na 7 rzutów za trzy, a jego Portland Trail Blazers pokonali Chicago Bulls 117:94 i przerwali pasmo czterech porażek. Przy ich bilansie 6-12 każdy triumf będzie teraz niezwykle ważny, a w poniedziałek było można dostrzec, że koszykówka wreszcie sprawia Portland radość.

Skrzydłowy poprawił się po trzech pierwszych meczach, w których zdecydowanie częściej pudłował. - To dla mnie upokarzająca sytuacja, ale pokazuje też, ile włożyłem w to wszystko pracy. Mentalnie czuję się bardzo dobrze, z moim ciałem również jest wszystko w porządku - mówił Carmelo Anthony.

Philadelphia 76ers prowadzili w Kanadzie 96:91 na niewiele ponad trzy minuty do końca, ale aktualni mistrzowie NBA pokazali duży charakter. Fred VanVleet trafił za trzy, Pascal Siakam trafił z faulem, wykorzystał rzut wolny i zrobiło się 97:96 dla Toronto Raptors. Gospodarze triumfowali w sumie 101:96, bo drużyna z Filadelfii w ostatnich posiadaniach przeprowadzała kompletnie nieudane akcje.

76ers mieli sposobność, aby wyrównać stan meczu, ale Tobias Harris chybił za trzy. Piłka mimo wszystko odbiła się od obręczy i wpadła w ręce Bena Simmonsa, aczkolwiek ten oddał kuriozalny rzut z dystansu, który nawet nie doleciał do kosza. Koledzy z drużyny dziwili się, że Simmons zdecydował się próbować w taki sposób, bo do końca meczu pozostawało sześć sekund. Simmons w ferworze walki musiał o tym nie wiedzieć.

Dla 76ers, którzy w poprzednim sezonie odpadli w półfinale Wschodu właśnie z Toronto Raptors, była to następna bolesna wizyta w Kanadzie. Joel Embiid chciałby na pewno szybko zapomnieć o tym spotkaniu, bo chybił wszystkie 11 rzutów z gry i trzy rzuty wolne. Kameruńczyk w 32 minuty nie zdobył ani punktu. Najlepszy w ich drużynie był Josh Richardson, zdobywca 25 "oczek". Ben Simmons miał 10 punktów, dziewięć zbiórek oraz 14 asyst, ale też siedem na 16 strat drużyny.

Dla "Dinozaurów" 25 punktów wywalczył Pascal Siakam, a 24 "oczka" oraz osiem asyst miał bardzo dobrze dysponowany Fred VanVleet. Co ciekawe, trener Nick Nurse desygnował do gry tylko ośmiu zawodników. To 12. sukces Raptors w tym sezonie, a siódmy w siódmym meczu na własnym parkiecie.

San Antonio Spurs robili wszystko, co w ich mocy aby pokonać Los Angeles Lakers, ale ta sztuka im się nie udała. Goście z Miasta Aniołów zwyciężyli 114:104, a 33 punkty i 14 zbiórek w 35 minut uzbierał niezawodny LeBron James. Lakers triumfowali po raz ósmy z rzędu. Anthony Davis dodał do dorobku purpurowo-złotych 19 "oczek" i 12 zbiórek.

Czytaj także: Dallas Mavericks i Luka Doncić pokonali Houston Rockets. James Harden bezradny
Czytaj także: Ivan Almeida bez pracy - MVP finałów PLK do wzięcia!

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Brooklyn Nets 106:108 (26:25, 25:27, 24:29, 31:27)
(Clarkson 23, Nance Jr. 20, Sexton 18 - Dinwiddie 23, Allen 20, Harris 19)

Detroit Pistons - Orlando Magic 103:88 (23:31, 30:24, 25:15, 25:18)
(Kennard 20, Griffin 17, Brown 13 - Ross 19, Fournier 17, Fultz 16)

Indiana Pacers - Memphis Grizzlies 126:114 (36:27, 31:29 37:27, 22:31)
(Warren 26, Lamb 19, Holiday 16 - Jackson Jr. 28, Morant 19, Valanciunas 14)

Atlanta Hawks - Minnesota Timberwolves 113:125 (30:38, 34:16, 26:39, 23:32)
(Young 37, Parker 22, Fernando 13 - Towns 28, Wiggins 25, Bates-Diop 13, Dieng 13)

Boston Celtics - Sacramento Kings 103:102 (19:22, 34:24, 22:29, 28:27)
(Brown 24, Tatum 20, Smart 17 - Hield 41, Barnes 20, Bogdanovic 13)

Miami Heat - Charlotte Hornets 117:100 (36:31, 33:27, 29:24, 19:18)
(Butler 21, Adebayo 21, Nunn 19, Herro 18 - Rozier 19, Graham 16, Monk 13)

Toronto Raptors - Philadelphia 76ers 101:96 (28:34, 23:15, 30:31, 20:16)
(Siakam 25, VanVleet 24, Hollis-Jefferson 16 - Richardson 25, Harris 18, Scott 12)

Chicago Bulls - Portland Trail Blazers 94:117 (28:27, 26:35, 18:30, 22:25)
(LaVine 18, Carter Jr. 12, Satoransky 11, Valentine 11 - Anthony 25, McCollum 21, Hood 16)

Milwaukee Bucks - Utah Jazz 122:118 (23:25, 25:32, 42:26, 32:35)
(Antetokounmpo 50, Matthews 19, Bledsoe 13 - Bogdanovic 24, Mitchell 20, Ingles 15)

San Antonio Spurs - Los Angeles Lakers 104:114 (22:25, 34:29, 26:32, 22:28)
(Aldridge 30, DeRozan 24, Forbes 13 - James 33, Davis 19, Caldwell-Pope 14)

Golden State Warriors - Oklahoma City Thunder 97:100 (28:25, 31:29, 24:21, 14:26)
(Robinson 25, Bowman 24, Paschall 13 - Schroder 22, Paul 20, Gallinari 15)

Komentarze (2)
avatar
R77
26.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Patryku LBJ miał 14 asyst nie zbiórek. 3 zbiórki. Jest jak wino:)))) 
avatar
kondekpl
26.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
San Antonio na 2 drużyny w lidze?