Los Angeles Clippers pierwszy raz w sezonie zatrzymali Dallas Mavericks na pułapie stu zdobytych punktów, bo wtorkowe spotkanie zakończyło się ich zwycięstwem w stosunku 114:99. Goście z Miasta Aniołów znaleźli sposób na ograniczenie ofensywnych popisów Luki Doncicia, który przecież w ostatnich czterech meczach notował historyczne dla klubu z Teksasu przynajmniej 30 "oczek" oraz 10 asyst.
20-letni Słoweniec tym razem trafił tylko 4 na 14 oddanych rzutów z pola, w tym 0 na 8 za trzy. Co prawda wykorzystał także 14 na 16 wykonanych wolnych, co dało mu w sumie 22 punkty, ale popełnił też siedem na 20 strat drużyny. Inny z pierwszoplanowych zawodników Dallas, Kristaps Porzingis miał 15 "oczek" i 10 zbiórek, aczkolwiek również nie był w stanie odnaleźć swojego rytmu w ataku.
Podopieczni Doca Riversa kontrolowali wynik meczu od pierwszych minut, bo już pierwsza kwarta zakończyła się ich triumfem 34:27. Świetny był wówczas Paul George, który w tej odsłonie zdobył 17 ze swoich 26 punktów. Clippers do przerwy prowadzili 62:46 i z pełnym opanowaniem utrzymywali korzystny wynik także po zmianie stron. Wspominany George zapisał przy swoim nazwisku także najlepsze w karierze sześć przechwytów.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Michal Doleżal o upadku Żyły. "Ugięły się pode mną nogi"
- Pokazaliśmy, jakim jesteśmy zespołem. Udowodniliśmy, że potrafimy bronić na bardzo wysokim poziomie. O atak się nie martwimy, bo mamy niezwykle utalentowanych chłopaków, którzy potrafią zdobyć punkty w praktycznie każdy możliwy sposób - komentował w rozmowie z dziennikarzami Paul George.
Kawhi Leonard dodał 28 "oczek" dla drużyny z LA, a ta przerwała pasmo pięciu triumfów Dallas Mavericks. Sami Clippers triumfowali po raz szósty z rzędu, a trzynasty w sezonie. Lou Williams uzbierał z ławki rezerwowych 21 punktów, sześć zbiórek oraz sześć asyst. Obywa zespoły trafiły w sumie po 11 rzutów za trzy, w walce pod tablicami (56-46) lepsi byli przyjezdni.
Denver Nuggets odnieśli szóste z rzędu, a 10. zwycięstwo w 11 ostatnim meczu i z bilansem 13-8 są obok Los Angeles Lakers na szczycie Konferencji Zachodniej. Drużyna z Kolorado tym razem okazała się niegościnna dla Washington Wizards, których pokonała na własnym parkiecie 117:104.
- Nie żartujemy z tym pierwszym zespołem w lidze. Będziemy udowadniać, co potrafimy. Nie w jednym meczu, nie w dwóch, tylko przez cały sezon – zapowiada rozgrywający Nuggets, Jamal Murray.
Gary Harris zatrzymał lidera stołecznych, Bradleya Beala na zaledwie 14 rzuconych punktach. To jego najgorszy wynik w sezonie. Oddał on 15 rzutów z pola, z których trafił sześć, ale wykorzystał zaledwie 2 na 10 prób zza łuku. Kiepsko wypadł też pierwszoroczniak Rui Hachimura, zdobywca siedmiu "oczek".
Gospodarze prowadzili w pewnym momencie 79:63 i panowali nad wynikiem aż do końca. Nikola Jokić zebrał rekordowe dla siebie w tym sezonie 20 piłek, a Jerami Grant wywalczył także indywidualne najlepsze w trwających rozgrywkach 20 punktów.
Czytaj także: Śląsk Wrocław ma nowego trenera. Dejan Mihevc nie wraca do Polski
Czytaj także: Sacramento Kings pominęli w drafcie Lukę Doncicia, bo Vlade Divac nie lubił jego ojca
Wyniki:
Dallas Mavericks - Los Angeles Clippers 99:114 (27:34, 19:28, 31:31, 22:21)
(Doncic 22, Porzingis 15, Curry 13 - Leonard 28, George 26, Williams 21)
Denver Nuggets - Washington Wizards 117:104 (25:23, 39:24, 22:22, 31:35)
(Grant 20, Barton 17, Murray 16 - McRea 21, Beal 14, Wagner 14, Bertans 14, Brown Jr. 12)