NBA. Anthony Davis wrócił do Nowego Orleanu i wygrał mecz dla swoich Lakers

Getty Images / Chris Graythen / Na zdjęciu: Anthony Davis
Getty Images / Chris Graythen / Na zdjęciu: Anthony Davis

Kibice w Nowym Orleanie pokazali, jaką niechęcią darzą Anthony'ego Davisa, który w poprzednim sezonie otwarcie prosił o transfer do innego klubu. On w odpowiedzi rzucił 41 punktów i wygrał mecz dla Los Angeles Lakers.

Wydarzeniem dnia w NBA był powrót Anthony'ego Davisa do miejsca, w którym rozpoczynał karierę i spędził siedem swoich pierwszych sezonów. Nowy Orlean go wygwizdał, a głośne buczeniem było można usłyszeć w hali za każdym razem, kiedy dotykał piłki.

- Dla mnie jest to mecz roku, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Zastanawiam się, co się wydarzy. Czy będę dobrze grać? Wiem, że będę zestresowany, choć nigdy nie odczuwam tego przed żadnym ze spotkań. Ale w tym przypadku na pewno tak będzie - mówił Davis w rozmowie z dziennikarzem Shamsem Charanii jeszcze przed środowym występem przeciwko byłemu zespołowi.

Skrzydłowy wrócił do Nowego Orleanu, a wszyscy zobaczyli najlepsze wydanie Anthony'ego Davisa, jakie można sobie wyobrazić. 26-latek zdobył 41 punktów, trafił 15 na 30 oddanych rzutów z pola i 12 na 14 wolnych, a w końcówce meczu przesądził o zwycięstwie swoich Los Angeles Lakers.

ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek: Lewandowski nie będzie najlepszy na świecie, bo jest z Polski

Kyle Kuzma trafieniem zza łuku po podaniu LeBrona Jamesa dał "Jeziorowcom" prowadzenie 111:109, J.J. Redick z New Orleans Pelicans zmarnował kluczowy rzut z półdystansu, a Anthony Davis przy wyniku 111:110 miał dwa rzuty wolne. Trafił tylko raz, był wściekły i przepraszał swoich kolegów za to istotne pudło, ale w następnym posiadaniu pokazał charakter.

Gospodarze mieli pięć sekund i tylko dwa punkty straty. Davis przechwycił podanie Jrue Holidaya do Brandona Ingrama. Był faulowany i tym razem dwukrotnie celnie przymierzył z linii, co dało purpurowo-złotym końcowy triumf 114:111.

Lakers przegrywali nawet 16 punktami w trzeciej kwarcie, ale otwarcie czwartej odsłony zrywem 9-0 pozwoliło im wrócić do meczu. LeBron James 15 ze swoich 29 punktów zdobył w decydującej partii, a ponadto miał też 11 asyst. Kyle Kuzma rzucił 16 punktów w całym spotkaniu, a dziewięć w samej czwartej kwarcie. "Jeziorowcy" zanotowali dziewiąty sukces z rzędu, a start sezonu z bilansem 16-2 jest najlepszym osiągnięciem klubu od 2008 roku.
 
Dla Pelicans to była 12. porażka w sezonie, a piąta przed własnymi kibicami w dziewiątym domowym spotkaniu. Holiday zapisał na swoim koncie 29 "oczek", 12 kluczowych podań, chociaż też siedem na 19 strat zespołu. Ingram miał wielkie problemy z celnością, bo trafił tylko 4 na 21 oddanych prób i na jego 23 punkty złożyło się przede wszystkim 13 celnych wolnych. Gospodarze byli jednak dobrze dysponowany w próbach zza łuku, bo trafili takowych 17 przy tylko ośmiu "trójkach" przyjezdnych. To mimo wszystko nie wystarczyło.

Memphis Grizzlies postawili się osłabionym brakiem Kawhiego Leonarda Los Angeles Clippers. Ja Morant dwoma skutecznymi wolnymi wyprowadził "Niedźwiadki" na trzy punkty przewagi (119:116), ale do wyrównania trafieniem zza łuku doprowadził Patrick Beverley. Wszystko sprowadzało się do ostatniego posiadania.

Lou Williams z Clippers wchodził pod kosz, spudłował, ale podkoszowym instynktem wykazał się niezawodny Montrezl Harrell, który dobił niecelny rzut kolegi. - Powinienem był trafić, ale jestem bardzo szczęśliwy, że on tam był - komentował Williams, zdobywca 24 punktów i 13 asyst. Drużyna z Miasta Aniołów zwyciężyła 121:119 i zanotowała siódmy z rzędu, a 14. sukces w sezonie.

Harrell, który też wchodzi z ławki rezerwowych dostarczył Clippers 24 "oczka" i zebrał 10 piłek. - To po prostu fantastyczne - mówił trener Doc Rivers o posiadaniu Harrella i Williamsa w postaci zawodników rezerwowych, którzy przecież w duecie zapewnili jego drużynie korzystny wynik. Paul George uzbierał 22 punkty, trafiając 4 na 11 rzutów za trzy.

Memphis Grizzlies opuszczali parkiet na tarczy 12. raz. Jonas Valanciunas był świetny, miał 30 "oczek" i 16 zbiórek, ale zawiódł w kluczowej akcji, kiedy nie zastawił i nie upilnował pod koszem Harrella. Drugi numer draftu 2019, Ja Morant zapisał przy swoim nazwisku 20 "oczek", pięć zebranych piłek, 11 asyst i cztery przechwyty.

Joel Embiid po meczu z Toronto Raptors, w którym nie zdobył nawet punktu, szybko się zrehabilitował. Kameruńczyk otworzył spotkanie przeciwko Sacramento Kings efektownym wsadem, a efektywny pozostał aż do końca. Philadelphia 76ers pokonała rywali z Kalifornii 97:91 i odniosła ósme zwycięstwo w ósmym występie na własnym parkiecie.

Środkowy dominował, a jego pięć ostatnich punktów ustaliło wynik meczu. Miał w sumie 33 "oczka", a przy tym wykorzystał 10 na 19 oddanych rzutów z gry oraz 12 na 14 wolnych. Embiid zapisał na swoim koncie ponadto 16 zbiórek i dwa bloki. - Powinienem grać w ten sposób każdego wieczoru - przyznawał 25-latek. - Po moim ostatnim występie musiałem być tym razem trochę bardziej agresywny - dodawał lider 76ers.

Drużyna Milwaukee Bucks kroczy od zwycięstwa po zwycięstwo. Ich dziewiąty triumf z rzędu stał się faktem, bo podopieczni Mike'a Budenholzera pokonali u siebie Atlantę Hawks 111:102. Khris Middleton wrócił na parkiet po ponad dwóch tygodniach i w pełni wykorzystał 20 minut, które dostał od trenera. Uczestnik Meczu Gwiazd zdobył bardzo cenne 16 punktów z ławki rezerwowych. Giannis Antetokounmpo zaprezentował się na swoim wysokim poziomie, a jego 30 "oczek", 10 zbiórek oraz cztery bloki dotknęło Hawks. U nich dwoił się i troił, Jabari Parker, autor 33 punktów, czternastu zbiórek i pięciu asyst.

Czytaj także: Łukasz Wiśniewski wraca do biznesu. "Wiśnia" w BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski
Czytaj także: Szymon Szewczyk: Rola kapitana nie jest łatwa. Czasem trzeba użyć mocnych słów

Wyniki:

Boston Celtics - Brooklyn Nets 121:110 (30:23, 27:40, 34:23, 30:24)
(Walker 39, Brown 22, Tatum 16 - Temple 22, Harris 21, Allen 17)

Charlotte Hornets - Detroit Pistons 102:101 (31:32, 24:28, 31:20, 16:21)
(Biyombo 19, Washington 17, Graham 16 - Griffin 26, Kennard 16, Drummond 14)

Cleveland Cavaliers - Orlando Magic 104:116 (27:27, 25:32, 21:28, 31:29)
(Sexton 20, Osman 14, Thompson 13 - Fournier 30, Isaac 16, Ross 16, Fultz 15, Bamba 15)

Indiana Pacers - Utah Jazz 121:102 (21:20, 32:23, 36:37, 32:22)
(Sabonis 23, Warren 23, Brogdon 22, Lamb 18 - Bogdanovic 30, Mitchell 26, Gobert 14)

Philadelphia 76ers - Sacramento Kings 97:91 (25:18, 22:28, 29:19, 21:26)
(Embiid 33, Thybulle 15, Harris 14 - Hield 22, Dedmon 18, Bogdanovic 17)

Toronto Raptors - New York Knicks 126:98 (21:29, 37:17, 31:23, 37:29)
(Siakam 31, VanVleet 15, Davis 15, Anunoby 13, Boucher 13, Milles 13 - Randle 19, Barrett 16, Trier 10)

Houston Rockets - Miami Heat 117:108 (27:23, 39:19, 25:26, 26:40)
(Harden 34, Westbrook 27, House Jr. 23 - Herro 22, Olynyk 19, Adebayo 17)

Memphis Grizzlies - Los Angeles Clippers 119:121 (31:35, 29:29, 28:28, 31:29)
(Valanciunas 30, Crowder 20, Morant 20, Jackson Jr. 17 - Harrell 24, Williams 24, George 22, Zubac 10, Patterson 10)

Milwaukee Bucks - Atlanta Hawks 111:102 (33:17, 27:42, 21:23, 30:20)
(Antetokounmpo 30, Middleton 16, Ilyasova 13 - Parker 33, Young 29, Jones 10, Hunter 10)

San Antonio Spurs - Minnesota Timberwolves 101:113 (24:22, 23:35, 31:24, 23:32)
(Aldridge 22, DeRozan 20, Walker 11 - Wiggins 26, Towns 23, Bates-Diop 16)

Phoenix Suns - Washington Wizards 132:140 (34:36, 35:38, 26:34, 37:32)
(Booker 27, Rubio 18, Saric 17, Diallo 17, Johnson 17 - Beal 35, Bryant 23, Smith 21)

New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 110:114 (38:25, 26:29, 25:25, 21:35)
(Holiday 29, Ingram 23, Redlck 18 - Davis 41, James 29, Kuzma 16)

Portland Trail Blazers - Oklahoma City Thunder 136:119 (42:26, 21:24, 41:27, 32:42)
(Lillard 27, McCollum 22, Whiteside 21 - Nader 23, Paul 16, Gallinari 14)

Golden State Warriors - Chicago Bulls 104:90 (25:17, 28:31, 25:25, 26:17)
(Paschall 25, Burks 23, Spellman 13 - LaVine 36, Satoransky 19)

Źródło artykułu: