- Kolejny thriller w Gliwicach - rzucił po meczu trener GTK Paweł Turkiewicz. I trudno się dziwić - w tym sezonie w pięciu spotkaniach w Arenie Gliwice były już cztery dogrywki.
Tym razem dodatkowe minuty szczęśliwie zakończyły się właśnie dla GTK. Chociaż Legia Warszawa tak w ostatniej akcji czwartej kwarty, jak i dogrywki, miała akcje na zwycięstwo.
- Takie wygrane dodają sił, podbudowują cię. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdybyśmy ponownie przegrali w takich okolicznościach - mówi z kolei Milivoje Mijović.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Kibice reprezentacji Hiszpanii podzieleni przed mistrzostwami? "Mieszkaniec Bilbao się na mnie obraził"
Zobacz także. EBL. Robert Johnson na walizkach, Rosjanie wykupują gwiazdę MKS-u
- Wcześniej też mieliśmy dogrywki w Gliwicach, ale nie kończyły się one dla nas dobrze. Tutaj wiara w zwycięstwo była nieustanna. Nawet wtedy, gdy przegrywaliśmy różnicą 10 punktów - kontynuuje Serb. - Mam nadzieję, że to popchnie nas do przodu i pokaże całej lidze, że nie zasługujemy na to, żeby być tak nisko w ligowej tabeli bo mamy naprawdę utalentowany zespół.
GTK po tym, jak odrobiło 10 punktów straty (67:77 w trzeciej kwarcie) mogło nawet wygrać w regulaminowym czasie gry, bowiem w końcówce prowadziło już nawet 82:77.
- Popełniliśmy w końcówce głupie błędy, czyli było normalnie, tak jak w każdym meczu. To się naprawdę powtarza w każdym meczu. Pokazaliśmy jednak charakter i do końca walczyliśmy. Na szczęście tym razem udało się wygrać - komentuje Mijović, który rozegrał bardzo dobre zawody, notując 23 "oczka" i 11 zbiórek.
Teraz gliwiczanie mają trochę czasu na regenerację. Kolejny mecz rozegrają 21 grudnia, kiedy to na wyjeździe zmierzą się z Enea Astorią Bydgoszcz. Być może wtedy do drużyny wróci już kapitan Kacper Radwański.
Zobacz także. EBL. Świetna seria Stelmetu Enea BC Zielona Góra. Przemysław Zamojski: Zobaczymy, gdzie to nas zaprowadzi