Kikowski bliski podpisania kontraktu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Za niespełna dwa tygodnie Paweł Kikowski wraz z reprezentacją Polski rozpocznie przygotowania do wrześniowych mistrzostw Europy. O celach naszej drużyny póki co nie chce się wypowiadać. <i>- Najpierw chciałbym dostać się do dwunastki na Eurobasket</i> - mówi skromnie. Do czasu pierwszego zgrupowania kadry ma już być wiadomo, w jakim klubie zagra w nowym sezonie.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeden z najlepszych graczy PLK, Paweł Kikowski w ciągu kilku najbliższych dni powinien podpisać kontrakt z nowym klubem. W swoich składach chętnie widzieliby go trenerzy większości zespołów ekstraklasy, jednak mogą sobie na to pozwolić tylko nieliczni. - Wiadomo, że chciałbym mieć go u siebie. Jest to bardzo dobry zawodnik, a swoją wartość udowodnił chociażby w zeszłym sezonie - mówi portalowi SportoweFakty.pl Mariusz Karol, trener Sportino Inowrocław. - Osobną sprawą są jednak pieniądze - dodaje.

Dlatego też spośród wielu klubów, jakie wyrażały chęć zatrudnienia 23-letniego koszykarza, nieoficjalnie mówi się teraz o trzech. Są to Turów Zgorzelec, Czarni Słupsk i niemiecki New Yorker Phantoms Brunszwik. Ten ostatni w nadchodzącym sezonie będzie prowadził Sebastian Machowski. Ostatnio był trenerem Kotwicy Kołobrzeg, skąd ściągnął już Tomasza Cielebąka i podobno poważnie myśli też o Kikowskim. Sam zainteresowany z uśmiechem komentuje całą sytuację. - A tak, coś słyszałem, że kluby, które pan wymienił pytały o mnie. Po chwili jednak dodaje. - Jestem bliski podpisania umowy z nowym zespołem. Nie chciałbym zdradzać o jaki konkretnie chodzi. Wszystko powinno wyjaśnić się w ciągu kilku dni. Wiele wskazuje na to, że następny sezon spędzę w Polsce - wyjawił dla SportoweFakty.pl Kikowski.

Tegoroczne wakacje, które zakończą mu się wraz z inauguracją przygotowań reprezentacji Polski do wrześniowego Eurobasketu, spędził głównie trenując. W czerwcu był na Florydzie, gdzie ćwiczył pod okiem byłego rozgrywającego NBA Tima Hardaway'a. Pobyt w Stanach opłacił sobie sam, a był możliwy dzięki jego agentowi. - Już wcześniej wspomniałem mu, że chętnie potrenowałbym sobie podczas wakacji. Same zajęcia były bardzo intensywne. Często graliśmy też pięciu na pięciu. Tim zbierał swoich znajomych, w większości byli to wysocy, mocno zbudowani gracze po collage’ach - opowiada wychowanek Kotwicy, który przy okazji obejrzał jeden z meczów tegorocznego finału NBA. - Było to dla mnie wielkie przeżycie. Nie zapomnę tego do końca życia. Już sama prezentacja Orlando zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Mecz był równie ciekawy. Najbardziej podobała mi się gra Kobyego Bryanta.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)