Pod wodzą trenera Olivera Vidina Śląsk Wrocław rozegrał trzy spotkania. Ekipa ze stolicy Dolnego Śląska triumfowała tylko w spotkaniu z BM Slam Stalą.
Wrocławianie przegrali ze Startem Lublin i Polskim Cukrem Toruń, tym samym nadal kontynuując fatalną serię meczów bez zwycięstwa na własnym parkiecie. W tym momencie bilans w "Orbicie" wynosi 1:6 (15. miejsce pod tym względem w lidze).
Co zmienił Vidin?
Z obozu Śląska docierają sygnały, że nowy trener z Serbii poprawił intensywność na treningach. Koszykarze więcej biegają, zajęcia są prowadzone w nieco szybszym tempie. To ma sprawić, że zespół zacznie grać szybciej także w trakcie meczów.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem
Vidin chce skorzystać z faktu, że ma w składzie zawodników, którzy dobrze czują się w takiej grze. Chodzi o Kamila Łączyńskiego, Mathieu Wojciechowskiego czy Amerykanów: Devoe Josepha i Torina Dorna.
Serb jest trenerem, który stawia na rozmowę z zawodnikami. W trakcie meczów często omawia poszczególne sytuacje z Kamilem Łączyńskim, który jest przedłużeniem jego myśli na boisku. Można go nazwać takim "grającym trenerem" - w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Widać, że Vidin chce odmienić zespół Śląska. Wprowadza nowe pomysły, ale problemem jest jakość składu, którym dysponuje. O ile na obwodzie wygląda to całkiem przyzwoicie, to pod koszem są duże braki. Wrocławianom brakuje takiego prawdziwego rim-protectora, który straszyłby rywali pod obręczą.
Choć Michael Humphrey dysponuje niezłymi warunkami fizycznymi, to kompletnie nie potrafi ich wykorzystać. Rzadko wchodzi w kontakt z rywalami. Woli poszukać punktów na półdystansie, a nawet na dystansie. Śląskowi przydałby się taki center w stylu Nany Foullanda, Devonte Upsona czy Adama Kempa. Czyli duży, masywny center, który skutecznie operuje w polu trzech sekund.
- W ostatnim meczu z Polskim Cukrem włożyliśmy sporo wysiłku w walkę pod koszami, ale niewiele z tego mieliśmy. Zanotowaliśmy 16 zbiórek ofensywnych, a zamieniliśmy to na tylko 9 punktów - przyznaje Serb.
Vidin zrezygnował z Andrew Chrabascza, który u Andrzeja Adamka (poprzedni trener) mógł liczyć na dużą liczbę minut. Teraz przesiaduje na ławce rezerwowych - w trzech meczach zagrał tylko 21 minut. Jego 0 minut z Polskim Cukrem może świadczyć o tym, że Serb nie widzi dla niego miejsca w drużynie.
Czy będą zmiany w zespole? Na razie nic o tym nie słychać, zresztą w niedawnym wywiadzie dla "Radia Wrocław" prezes Michał Lizak przekonywał, że ten skład ma duży potencjał, taki, który spokojnie gwarantuje walkę o miejsce w fazie play-off. Wydaje się jednak, że bez centra z prawdziwego zdarzenia będzie trudno zająć miejsce w pierwszej "ósemce".
Przed Śląskiem dwa bardzo ważne mecze. Z Legią na wyjeździe i z Enea Astorią w domu. - Oczekuję od moich zawodników, że podniosą się po porażce z Polskim Cukrem i pokażą się z lepszej strony - zaznacza Oliver Vidin.
Zobacz także: EBL. Znamy plan transmisji. Kibice zobaczą świetne spotkania
Zobacz także: Puchar Polski nadal w Warszawie. Dziwna decyzja organizatorów - Legia będzie rozstawiona