- Mieliśmy spotkanie, na którym omówiliśmy wiele rzeczy. Miałem wrażenie, że po tym spotkaniu koszykówka zyska. A tu nagle po takiej szpilce wbitej na Balu Mistrzów Sportu, te rozmowy właściwie poszły do piachu. Wydaje mi się, że mamy do czynienia z karierowiczem, a nie człowiekiem, który chce coś osiągnąć dla sportu - mówi Marcin Gortat o konflikcie z prezesem PZKosz Radosławem Piesiewiczem.
W wywiadzie dla portalu sport.pl, były reprezentant Polski odniósł się do wypowiedzi szefa związku podczas Balu Mistrzów Sportu. Piesiewicz stwierdził wówczas, że liderem trzeba być na boisku, a nie w mediach społecznościowych. Nazwisko Gortata wprawdzie nie padło, ale były zawodnik NBA jest przekonany, że prezesowi PZKosz chodziło właśnie o niego.
35-letni Gortat nie spodziewał się ataku ze strony działacza, który - jego zdaniem - takimi wypowiedziami uderza w środowisko koszykarskie w Polsce.
ZOBACZ: Marcin Gortat na 90. urodzinach uczestniczki Powstania Warszawskiego. "Wspaniała uroczystość" >>
ZOBACZ WIDEO Wyniki zeszły na dalszy plan. Trzech motocyklistów próbowało pomóc Paulo Goncalvesowi
- Jestem zaskoczony, że prezes tak mnie zaatakował, bo przed Balem Mistrzów Sportu wydawało mi się, że jesteśmy w dobrych relacjach. (...) Proszę zapytać prezesa dlaczego w takim dniu jak ogłoszenie wyników plebiscytu, kiedy cała Polska to ogląda, prezes wychodzi na scenę i dzieli środowisko, sprawiając, że wszyscy są zniesmaczeni - dodał.
Gortat podkreślił, że pomimo krytyki Piesiewicza nadal jest gotów pomagać polskiej koszykówce. Nie oczekuje za to żadnego wsparcia finansowego od PZKosz.
ZOBACZ: Bal Mistrzów Sportu. Marcin Gortat przyszedł ze swoją ukochaną >>