To było wyjątkowo gorące transferowe lato w Nowym Jorku. Ekipa Brooklyn Nets zdołała przekonać Kevina Duranta czy Kyrie'go Irvinga, którzy jedną nogą byli już w New York Knicks. Rywal zza miedzy okazał się jednak skuteczniejszy w negocjacjach.
Brooklyn Nets jeszcze kilkanaście miesięcy temu okupowali dolne rejony tabeli. Przed tym sezonem byli już poważnym kandydatem do gry w finale konferencji wschodniej. Nie wszystko w Nowym Jorku układa się jednak zgodnie z planem. Drużyna zajmuje co prawda miejsce premiowane grą w play-offach, jednak jej bilans (18 zwycięstw i 22 porażki) daleki jest od ideału.
Latem zespół Brooklynu wzmocniło dziesięciu nowych koszykarzy. Kyrie Irving jest przekonany, że jeśli drużyna chce zrobić kolejny krok do przodu, musi dokonać kolejnych transferów.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez
- Mamy świetny zespół, lecz potrzeba wzmocnień rzuca się w oczy. Musimy dodać jeden lub dwa brakujące elementy, żeby wejść na wyższy poziom. Będę to cały czas powtarzał. Zrobimy wszystko co się da z obecnym składem, a w lecie poczekamy na wzmocnienia - analizuje Irving (za ESPN).
Największym wzmocnieniem będzie z pewnością powrót Kevina Duranta, który sezon 2019/20 w całości poświęci rehabilitacji Achillesa. Skrzydłowy poważnej kontuzji doznał w finale NBA przeciwko Toronto Raptors.
Zobacz także: Mike Taylor wybrał szeroką kadrę na eliminacje
Zobacz także: Karuzela transferowa za chwilę się zatrzyma - nowe nazwiska na zapleczu ekstraklasy