NBA. Hit dnia dla osłabionych Lakers! Harden i Westbrook bez szans z LeBronem

Getty Images / Stacy Revere / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Stacy Revere / Na zdjęciu: LeBron James

James Harden i Russell Westbrook nie zdołali poprowadzić swojej drużyny do zwycięstwa. Zrobił to świetny LeBron James, który znów udowodnił, jak wielkim jest graczem.

LeBron James sam zdobył 31 punktów, a przy tym zanotował 12 asyst i na własnych barkach poprowadził osłabionych Los Angeles Lakers do zwycięstwa w hitowym meczu. Kibice w Houston skandowali w jego kierunku "MVP", a na trybunach było można dostrzec wielu kibiców ubranych w koszulki z nazwiskiem "James". - To dla mnie zaszczyt. Jestem takim typem człowieka, który zawsze chce dawać z siebie 100-procent możliwości i cieszę się, że ktoś to docenia - mówił LeBron od razu po meczu.

Houston Rockets prowadzili w końcówce drugiej kwarty 63:52, ale do szatni schodzili tylko z sześcioma punktami zaliczki (65:59). - Porozmawialiśmy w przerwie i ustaliliśmy, co powinniśmy poprawić - zaznaczał James (za ESPN), a na efekty w wykonaniu Lakers nie było trzeba długo czekać. Goście niespodziewanie zaczęli dominować.

JaVale McGee popisał się kilkoma efektownymi blokami, LeBron napędzał kontrataki, Kyle Kuzma spisywał się świetnie po obu stronach parkietu, a "Jeziorowcy" wyszli na prowadzenie 69:68, które systematycznie powiększali. Cała trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 32:17, a Lakers w połowie ostatniej, finałowej odsłony doprowadzili nawet do stanu 110:94 i pewnie triumfowali 124:115.

ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości

Drużyna z Hollywood miała bilans 29-0, kiedy prowadzi po trzech kwartach meczu, a teraz wynosi on już 30-0. Wspomniany Kuzma zdobył 23 punkty, a Kentavious Caldwell-Pope dodał 20 "oczek" z ławki rezerwowych. Lakers szybko podnieśli się po ostatniej wpadce z Orlando Magic i nawet bez Anthony'ego Davisa oraz Rajona Rondo potrafili zwyciężyć na trudnym terenie w Houston.

Rockets nie wykorzystali braków kadrowych rywali. James Harden rzucił 34 punkty, ale wykorzystał tylko 8 na 20 oddanych rzutów z pola, w tym 2 na 9 za trzy. "Brodacz" trafił też 16 na 18 rzutów wolnych. - To był nasz cel, próbowaliśmy wybijać go z rytmu. Gracz takiego formatu będzie zdobywał punkty, ale lepiej, żeby robił to z linii rzutów wolnych i na naszych zasadach - komentował James. Russell Westbrook  w 40 minut miał 35 "oczek", dziewięć zbiórek i siedem asyst, ale Houston przegrali trzecie spotkanie z rzędu.

New Orleans Pelicans napsuli krwi Los Angeles Clippers, ale faworyzowani podopieczni Doca Riversa potrafili wyjść z opresji. Gospodarze prowadzili nawet 110:100 w końcówce trzeciej kwarty, ale drużyna z Miasta Aniołów odpowiedziała wtedy zrywem 10-0, a następnie wyszła również na prowadzenie 125:117.

Lou Williams 14 ze swoich 32 punktów zdobył w decydującej, czwartej odsłonie, a przy tym trafił kluczowy rzut za trzy na 31,6 sekundy przed końcem spotkania (133:127). J.J. Redick w odpowiedzi również przymierzył zza łuku i zniwelował straty Pelicans do trzech punktów, a po pomyłce Leonarda Alvin Gentry poprosił o czas i jego drużyna wciąż mogła jeszcze doprowadzić do dogrywki.

J.J. Redick oddał szybki rzut za trzy, bo Nowy Orlean miał tylko 2,4 sekundy, ale tym razem nie trafił, a Clippers zwyciężyli 133:130, 11. raz na wyjeździe, a 30. w sezonie.

- Powiedziałem chłopakom podczas przerwy w szatni, że wygra ten zespół, który jako pierwszy zacznie bronić - mówił o sobotnim meczu Doc Rivers, cytowany przez portal ESPN. - My zaczęliśmy bronić w czwartej kwarcie, dlatego wygraliśmy - dodawał trener Clippers.

Kawhi Leonard w 34 minuty zdobył 39 punktów, sześć zbiórek i pięć asyst, chociaż popełnił też pięć strat. Pelicans w pierwszych trzech kwartach trafili 38 na 65 oddanych rzutów, ale w czwartej tylko 8 na 21, co dużo ich kosztowało. Derrick Favors wykorzystał wszystkie 10 oddanych przez siebie prób i zanotował w sumie 22 punkty, bo dodał też dwa celne wolne.

Milwaukee Bucks wciąż zachwyca. Brooklyn Nets rozpoczęli sobotni mecz od wyniku 4:0, a następnie mieli też 16:14, ale było to zarazem ich ostatnie prowadzenie w całym spotkaniu. Już pierwsza kwarta padła łupem drużyny Mike'a Budenholzera w stosunku 30:22, a do przerwy było 57:42. Goście z Wisconsin pewnie triumfowali na Brooklynie różnicą 20 punktów - 117:97.

- Uważam, że oni grają tak dobrze, jak w tym momencie nikt inny w lidze - komplementował rywali nawet trener przeciwników, Kenny Atkinson
 
Giannis Antetokounmpo nie musiał się przemęczać, 25-latek w 25 minut zdążył zdobyć 29 "oczek", zebrać 12 piłek, zanotować cztery asysty, ale i mieć osiem strat. Bucks triumfowali pomimo dwudziestu błędów w meczu, ale rozdali również 30 drużynowych kluczowych podań, zaliczyli 54 zbiórki i trafili 17 na 37 rzutów za trzy. Ich bilans 38-6 mówi sam za siebie.

Brooklyn Nets opuszczali parkiet na tarczy trzeci raz z rzędu, Kyrie Irving rzucił dla nich 17 punktów, ale chociażby Spencer Dinwiddie miał ich już tylko 11. Ostatnie słowa Irvinga o potrzebie wzmocnień chociaż kontrowersyjne, wydają się właściwie opisywać sytuację drużyny. - Musimy dodać jeden lub dwa brakujące elementy, żeby wejść na wyższy poziom. Będę to cały czas powtarzał. Zrobimy wszystko, co się da z obecnym składem, a w lecie poczekamy na wzmocnienia - mówił Irving dla ESPN.

Czytaj także: Tristan Thompson wyrzucony z parkietu za "klapsa". Będzie się odwoływał

Phoenix Suns zdobyli TD Garden. Boston Celtics, bez Kemby Walkera, który pauzował przez problemy z kolanem nie potrafili zatrzymać Devina Bookera (39 punktów), a pod koszem dominowali DeAndre Ayton oraz Dario Sarić. Pierwszy numer draftu 2018 zapisał na swoim koncie 26 punktów i 15 zbiórek, a Chorwat miał 13 "oczek", 11 zebranych piłek oraz pięć asyst.

Gospodarze na niewiele ponad dwie minuty do końca tracili do rywali aż 14 punktów (100:114). Potrafili zanotować błyskawiczny zryw 11-0, co było wręcz niesamowitym wyczynem, ale 38 sekund przed końcem ważny rzut z półdystansu trafił Mikal Bridges. Suns prowadzili wtedy 116:111, a następnie dwa wolne wykorzystał Devin Booker i ostatecznie po serii fauli i rzutów z linii, drużyna z Arizony triumfowała 123:119.

Devin Booker oprócz 39 punktów, miał też 10 zbiórek i dziewięć asyst, a w sumie trafił świetne 12 na 20 oddanych rzutów z pola oraz 14 na 15 wolnych.

Dla Bostończyków rekordowe w karierze 37 punktów wywalczył Marcus Smart, który wykorzystał aż 11 na 22 oddane próby za trzy! Smart został 11. zawodnikiem w historii NBA, któremu udało się w jednym meczu trafić 11 lub więcej "trójek".

Skrzydłowy Celtics, Jayson Tatum zapisał przy swoim nazwisku 26 "oczek". Podopieczni Brada Stevensa skapitulowali u siebie po raz piąty, a w sumie ponieśli trzecią z rzędu, a 14. porażkę w sezonie zasadniczym.

Czytaj także: J.J. Redick naśmiewa się z młodszych kolegów. "Bardziej interesuje ich Instagram niż gra"

Wyniki:

New Orleans Pelicans - Los Angeles Clippers 130:133 (35:33, 45:39, 30:30, 20:31)
(Favors 22, Ingram 21, Redick 19 - Leonard 39, Williams 32, Harrell 24)

Brooklyn Nets - Milwaukee Bucks 97:117 (22:30, 20:27, 29:36, 26:24)
(Irving 17, Claxton 14, Prince 13 - Antetokounmpo 29, Middleton 20, Lopez 12)

Boston Celtics - Phoenix Suns 119:123 (20:26, 31:34, 25:27, 43:36)
(Smart 37, Tatum 26, Hayward 22 - Booker 39, Ayton 26, Bridges 26, Saric 13)

Atlanta Hawks - Detroit Pistons 103:136 (29:36, 26:35, 21:32, 27:33)
(Collins 20, Hunter 19, Young 16 - Rose 27, Mykhailiuk 25, Morris 22)

New York Knicks - Philadelphia 76ers 87:90 (25:28, 21:24, 23:18, 18:20)
(Morris 20, Randle 14, Bullock 14, Gibson 11 - Simmons 21, Richardson 18, Korkmaz 17)

Chicago Bulls - Cleveland Cavaliers 118:116 (31:33, 25:40, 31:29, 31:14)
(LaVine 42, Markanne 17, Kornet 11, White 11 - Love 29, Sexton 26, Osman 16, Gerland 16)

Minnesota Timberwolves - Toronto Raptors 112:122 (39:32, 23:26, 22:31, 28:33)
(Culver 26, Covington 22, Wiggins 18 - VanVleet 29, Lowry 28, Powell 20)

Houston Rockets - Los Angeles Lakers 115:124 (34:27, 31:32, 17:32, 33:33)
(Westbrook 35, Harden 34, Gordon 13 - James 31, Kuzma 21, Caldwell-Pope 20, Green 20)

Golden State Warriors - Orlando Magic 109:95 (28:25, 25:27, 29:19, 27:24)
(Russell 26, Poole 21, Paschall 20 - Fultz 23, Vucevic 13, Fourneir 12)

Oklahoma City Thunder - Portland Trail Blazers 119:106 (32:24, 32:33, 23:20, 32:29)
(Paul 30, Gilgeous-Alexander 22, Noel 15, Schroder 15 - Lillard 34, Trent Jr. 30, Simons 12)

Utah Jazz - Sacramento Kings 123:101 (38:22, 25:27, 32:28, 28:24)
(Bogdanovic 30, Gobert 28, Mitchell 22 - Fox 21, Bagley 17, Hield 14)

Komentarze (2)
avatar
Stronghold
19.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
80 punktów pelikanów w pierwszej połowie (!) to chyba jakiś rekord, a i tak przegrali.